Pograłem ponad 20 godzin w TES IV Oblivion Remastered, nie znając oryginału. Czy żałuję?

Pograłem ponad 20 godzin w TES IV Oblivion Remastered, nie znając oryginału. Czy żałuję?

Mateusz Wróbel | 03.05, 09:00

W obecnej generacji gier wideo remastery stały się niemal codziennością. Zarówno wielkie hity sprzed lat, jak i mniej znane perełki otrzymują nowe życie dzięki poprawionej grafice, usprawnionemu sterowaniu i wsparciu dla współczesnych platform.

Wydawcy chętnie sięgają po sprawdzone marki, licząc na nostalgię graczy oraz szansę na dotarcie do nowych odbiorców. W tym kontekście nie dziwi, że Bethesda zdecydowała się odkurzyć jedną ze swoich najbardziej kultowych gier - The Elder Scrolls IV: Oblivion.

Dalsza część tekstu pod wideo

Choć na pierwszy plan zwykle wysuwa się Skyrim, to właśnie Oblivion był tytułem, który dla wielu graczy zdefiniował, czym może być otwarty świat fantasy w grze RPG. Złożona fabuła, charakterystyczny klimat i nowatorskie jak na swoje czasy systemy rozgrywki sprawiły, że produkcja z 2006 roku zapisała się złotymi zgłoskami w historii gatunku. Nic więc dziwnego, że wieść o remasterze - choć nie bez kontrowersji - wzbudziła spore emocje.

Ja sam wskoczyłem do wagonu o nazwie „TES IV Oblivion Remastered” i po spędzeniu w nim przeszło 20 godzin mogę podzielić się pierwszymi przemyśleniami - z perspektywy osoby niezaznajomionej z oryginałem, dla której ta przygoda jest czymś nowym. 

Zawartość, która wywołuje uśmiech na twarzy

The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered
resize icon

Pierwsze i najważniejsze - nawet dla mnie był to ciekawy powrót do przeszłości. Nie mogę wyobrazić sobie, jak dla wielu odbiorców, wychowanych na takich produkcjach jak właśnie Oblivion, emocjonalnym przeżyciem było wkroczenie do Cyrodiil w nowych szatach. Gdy w ostatnich miesiącach cieszyliśmy się z tego, że Kingdom Come Deliverance 2 przygotowane przez Warhorse Studios posiada mechanikę życia mieszkańców danych wsi, a każdy NPC ma jakieś zadania do wykonania o poszczególnych porach dniach, Bethesda już w 2006 roku potrafiła przygotować produkcję w taki sposób, aby świat tętnił życiem, a przy tym każdy mieszkaniec tego świata posiadał zajęcia - które, co też ważne, mogliśmy obserwować.

Będąc dalej przy porównaniach, Oblivion oferuje kilka frakcji, do których możemy dołączyć, jeśli zachowamy się w danych sytuacjach w taki sposób, w jaki odpowiada to przywódcom. Po wstąpieniu do gildii otrzymujemy zadania, czasami lepiej, czasami gorzej napisane, ale finalnie zbliżające nas do większego wątku pobocznego, który jest bardzo ciekawy (podobnie jak wiele zwykłych questów, niezależnych od frakcji). Bethesda, jak widzimy, od zawsze preferowała przygotowywanie zawartości opcjonalnej w ramach klanów i innych organizacji, do których dołączamy. Duch ten został utrzymany do dzisiaj, jeśli popatrzymy na Starfielda, a możemy domyślić się, że nie inaczej będzie przy TES VI. To się nazywa konsekwentność.

TES IV Oblivion Remastered zaskoczył mnie w wielu przypadkach także samym scenariuszem. Wątek główny jest płynny, ciekawy, z kilkoma zwrotami akcji i choć wciąż go nie ukończyłem, pochłaniam każdą misję z uśmiechem na twarzy. Tak jak w innych hitach z tamtych lat, jak choćby pierwszym Mass Effectem, większość zadań skupia się bądź co bądź na walce z przeciwnikami, rzadziej na elementach łamigłówkowych czy zagadkowych zmuszających do myślenia, ale pomimo tego gra ma w sobie ten pierwiastek, który sprawia, że pojedynki nie nudzą, a wchodzenie do kolejnej podobnie wyglądającej jaskini, karczmy czy budynku nie przytłacza, bo odgórnie wiemy, czego możemy spodziewać się po tej miejscówce.

Zarządzanie ekwipunkiem, zajmowanie się magią, sprzedawanie przedmiotów, używanie perswazji, zwiedzanie miasta w celu poznania poszlak umożliwiających rozpoczęcie kolejnego zadania pobocznego - wszystko to już znamy z ostatnich produkcji Bethesdy i tutaj akurat zbyt dużych różnic nie doświadczymy. Jedynie fani piaskownic nie otrzymają może bardzo rozbudowanego craftingu czy tworzenia baz wypadowych z materiałów zdobywanych w trakcie zabawy, ale szczerze powiedziawszy - TES IV Oblivion Remastered jest na tyle przyjemny pod względem projektu świata, jak i rozwiązań gameplayowych, że mi takich dodatków nie potrzeba. Ba, nie zapominajmy, że to wciąż gra z 2006 roku w nowych szatach, a jak na obecne lata i tak wydaje się ona rozwinięta do tego stopnia, aby cieszyć się z zabawy i przy tym nie nudzić.

Okropna warstwa techniczna

The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered
resize icon

Problemem TES IV Oblivion Remastered jest natomiast optymalizacja. Gram na PlayStation 5 w trybie wydajności, który - jakkolwiek to zabrzmi - nie jest trybem wydajności. Przez większość czasu produkcja generuje od 40 do 50 klatek na sekundę, a jeśli dojdzie do ogromnych walk z kilkoma sojusznikami i kilkunastoma przeciwnikami na ekranie (tak jak w walce o Kvatch), spadki są tak duże, że jedyne co robię, to spamuje na przemian lekkimi atakami i magią, bo nic więcej nie mogę zrobić. Obraz wygląda jak pokaz slajdów, a takich momentów jest więcej.

Niedorzeczne jest to, że produkcja została wydana w tak opłakanym stanie technicznym. I tu już nie chodzi wyłącznie o optymalizację, ale także to, że wiele misji zawiesza się w pewnym momencie zabawy - a to postać nie porozmawia, a to nie pójdzie z nami do celu, nie wygłosi przemowy w świątyni i musimy szukać obejścia celu, w misji w zamku Chorrol nie mogłem wejść w interakcję z żadnymi śladami śledztwa... Takich elementów jest o wiele za dużo, przez co niejednokrotnie byłem zażenowany.

Bethesda z Virtuos zapowiedzieli już poprawki, ale naprawdę? Nie wystarczyło lepiej zoptymalizować tytuł, poświęcić mu dodatkowe 2-3 miesiące zamiast wydawać takiego technicznego bubla na premierę? Co by nie mówić o Sony, to jednak ich remastery czy remaki pod względem jakości stoją zawsze na najwyższym poziomie, a sięgając po odświeżenia Spider-Mana, TLOU, Days Gone, Horizona zawsze wiem, że będą to tytuły dopracowane do perfekcji. Przy Bethesdzie nie mam i na pewno nie będę miał wspomnianego przed momentem komfortu.

Niemniej - nie żałuję czasu spędzonego w Cyrodiil. Jestem ciekaw kolejnych wątków pobocznych, kolejnych misji głównych, kolejnych interakcji z bohaterami i myślę, że grę ukończę przed premierą DOOM The Dark Ages.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper