Śmierć nadejdzie dziś – recenzja filmu

Śmierć nadejdzie dziś – recenzja filmu

Jędrzej Dudkiewicz | 27.10.2017, 00:30

Lubię takie filmy. Po obejrzeniu zwiastuna idę do kina z jak najgorszymi przeczuciami, sądząc, że za chwilę obejrzę nudną i głupią produkcję. W trakcie seansu okazuje się jednak, że nawet, jeśli jest to głupie, to nie tak bardzo jakby być mogło, a już na pewno nie można mówić o nudzie. Tak właśnie jest ze Śmierć nadejdzie dziś Christophera Landona, czyli komediowym horrorem, dostarczającym sporo porządnej rozrywki.

Tree budzi się w akademiku po suto zakrapianej imprezie. Nie pamięta, co wcześniej robiła, ani jak tu trafiła. Większe znaczenie ma jednak fakt, że dziś są jej urodziny, a już wieczorem ktoś ją zabija. Tree budzi się jednak w tym samym miejscu, w tym samym momencie i od nowa przeżywa fatalny dzień. Wkrótce dochodzi do wniosku, że krąg powtórzeń przerwie wyłącznie dowiedzenie się, kto tak bardzo chce ją zabić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak na pewno zdążyliście się już domyślić, Śmierć nadejdzie dziś zaczerpnęło swój pomysł z Dnia świstaka. Twórcy w żaden sposób nie próbują tego ukryć, a wręcz w pewnym momencie zaczynają sobie z tego robić żarty. Brak oryginalności nie jest w tym przypadku żadnym zarzutem. To całkiem efektowny pomysł, by uatrakcyjnić formułę horroru, a przy okazji dać widzowi proste, ale sensowne przesłanie. Tree w którymś momencie orientuje się, że skoro ciągle powtarza ten sam dzień, to równie dobrze może to być okazja do zastanowienia się nad swoim życiem, nad tym, jak traktuje się innych ludzi. Przy okazji można też pokonać niezaleczoną traumę z przeszłości. Oczywiście szkoda, że taki efekt w naszej bohaterce wywołała dopiero śmierć, jak to się jednak mówi: lepiej późno niż wcale. Sprawia to, że choć Tree nie jest – zwłaszcza początkowo – specjalnie sympatyczną osobą, to jednak chce się jej kibicować. Tak samo jak pomagającemu jej studentowi, Carterowi, bo to po prostu niesamowicie porządny i dobry facet.

Kiedy Tree nie zajmuje się podsumowywaniem swoich życiowych decyzji, prowadzi śledztwo mające odkryć tożsamość jej mordercy. Tutaj jest już nieco gorzej. Chociaż twórcy całkiem nieźle zarysowują motywacje co najmniej trzech potencjalnych złoczyńców, to jednak wystarczy pomyśleć dosłownie chwilę i całą intrygę da się bez trudu rozwikłać. Nie mówiąc już o tym, że sam powód, dla którego Tree ma umrzeć jest dość banalny. Z drugiej strony szukanie mordercy owocuje jedną z najlepszych sekwencji w filmie, gdy bohaterka skreśla kolejne imiona z listy, jednocześnie ginąc na wiele różnych sposobów.

Tym, co w Śmierć nadejdzie dziś warto docenić najbardziej jest niesamowity luz i polot, z jakim Christopher Landon potrafi połączyć horror z komedią. To nie jest film, w którym wiele scen jest niezamierzenie śmiesznych. Wręcz przeciwnie, wszystkie dowcipne sytuacje są rozegrane w punkt i doskonale łączą się z całkiem nieźle trzymającymi w napięciu fragmentami. Duża to sztuka. Połączenie tak skrajnych gatunków wcale bowiem nie jest proste i wystarczyła odrobina nieuwagi, a cały projekt by się wykoleił. A tak widz otrzymuje emocjonującą, utrzymaną w dobrym tempie rozrywkę, która sprawi, że półtorej godziny minie jak z bicza strzelił.

Źródło: własne

Atuty

  • Świetny balans między horrorem i komedią;
  • Proste, ale sensowne przesłanie;
  • Luz;
  • Kilka pomysłowych sekwencji;
  • Bohaterowie, którym chce się kibicować

Wady

  • Intrygę da się bez problemu rozwikłać;
  • W sumie dość średnia motywacja mordercy

Śmierć nadejdzie dziś jest sporym, na szczęście pozytywnym zaskoczeniem. To udane połączenie horroru i komedii, dostarczające sporo porządnej rozrywki.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper