Dead Space Remake

Dead Space Remake - Ishimura, jakiej nie znamy

Krzysztof Grabarczyk | 21.05.2023, 17:00

EA Motive dostarczyło. Powątpiewając w sukces Electronic Arts, renowacja Dead Space mnie ukontentowała. Nowy deweloper przejął schedę po Visceral Games. Glen Schofield wybrał się na księżyc Callisto, by bawić się w zdobywcę nagród dzięki nowej marce. Udało się połowicznie, choć The Callisto Protocol uważam za atrakcyjny projekt. Dead Space nie potrzebował reputacji, lecz jakości na miarę obecnych standardów. Dziesięć lat po debiucie finałowej odsłony, na pokład zaprasza nekrozałoga planetołamacza, USG Ishimury. Dryfujący, stalowy gigant potrafi ściągnąć asteroidę. Minerały przecież nie wezmą się tak zupełnie znikąd. Nas bardziej jednak martwiło jego wnętrze. Jeden wielki, krwawy rytuał, w którym ciągle coś komuś wyrasta.

Dead Space (2008) było w pewnym sensie przełomowym horrorem. Tytuł bazował na osiągnięciu Resident Evil 4, lokując kamerę na prawym profilu postaci. Visceral Games postawili również na intensywność akcji, lecz w opozycji do wielkiej gry Capcomu, nie zapomnieli o generowaniu strachu. Niemy bohater, inżynier Isaac Clarke mierzył się z przeważającymi siłami nekromorfów-przepoczwarzonych, ludzkich zwłok. W poszukiwaniu ukochanej Nicole gracz odkrywał wielką mistyfikację unitologów, ideę oszukiwania śmierci dzięki kultowi i rytualnym zabójstwom. Najlepszym towarzyszem i jednoczesną wizytówką protagonisty stała się piła plazmowa (Plasma Cutter). Oryginalne i praktyczne zarazem. Piętnaście lat później znów tutaj jesteśmy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Witamy na pokładzie

undefined

Przemówił. Isaac Clarke przemówił. Dead Space po latach dryfowania w wydawniczej próżni-niczym porucznik Ellen Ripley-znalazło się na odpowiednim kursie. Planetołamacz, leciwy już USG Ishimura zaprasza ponownie. Autorzy renowacji, studio EA Motive zasięgnęli metod od japońskiego Capcomu. Dead Space we współczesnej wersji przypomina trochę odrestaurowane Resident Evil 2. Clark od czasu do czasu skomentuje daną scenę niczym Leon. W sumie obaj są nowicjuszami w swojej kategorii. Ishimura zyskała na obskurności. Przy grafice 4k, niemal betonowej wydajności, Dead Space nigdy nie prezentowało się lepiej. Clarke, choć wydaje się celowo postarzany (podobnie jak jego Nicole), zyskał osobowość, której brakowało mu w oryginalnym wydaniu. W tej dziedzinie sukces odniosło Dead Space 2. Liczymy, że w przyszłości zagramy w odświeżoną wersję sequela.

Ciąg korytarzy Ishimury zachowuje identyczną spójność z oryginałem. Zadbano nawet o tę samą odległość w przemierzaniu licznych próżni. Oryginał urzekał klaustrofobią lokacji, półmrokiem i dziesiątkami szybów wentylacyjnych. Współczesna iteracja statku robi wrażenie. Żaden dodany szczegół nie wydaje się zbędny. Gra zachowuje charakter. Studio Motive nie musiało ingerować bezpośrednio w rozgrywkę, ponieważ tę wystarczyło przepisać na nowo. Nekromorfy chyba stały się łatwiejsze do ubicia lub zadziałała moja pamięć mięśniowa. Czy Dead Space należało zresztą do gier trudnych? Kwestia podejścia. Kluczem jest trafienie nie w korpus, lecz w kończyny. Nie przypadkiem w pierwszych chwilach docieramy do stołu warsztatowego, nad którym widnieje spisany krwią komunikat „Cut-off their limbs". Nie mogło tego zabraknąć w nowej wersji. Ba, znalazło się nawet w The Callisto Protocol.

Dobry Znak

undefined

Dead Space powrócił do dawnej formy. Rdzeń historii pozostał nietknięty. Zadbano jednak o interesujące dodatki i rozszerzenia w treści lore. Dlatego warto studiować zbierane wpisy i odsłuchiwać audiologi. W stosunku do oryginalnej wersji naprawdę przybyło contentu. Wiele zmienia również sam Isaac. Sceny nabrały autentyczności, konwersacje stały się dłuższe, a całość zyskała o wiele bardziej emocjonalny wydźwięk. Jak widać, słowa czynią prawdziwe cuda. Renowacja Dead Space potwierdziła, że trend remake'ów zmierza w dobrym kierunku. Wprowadzono zmiany tam, gdzie można było je wprowadzić. Studio bardzo ostrożnie i skrupulatnie obeszło się z materiałem źródłowym. Nie przesadzano z nadmierną modyfikacją treści. Taki eksperyment popełnił Capcom wraz z Resident Evil 3 (2020).

Horrory science-fiction zdają się przechodzić renesans. Czy Dead Space doczeka się kolejnych renowacji? Czy może przyjdzie pora na zupełnie nową odsłonę? Lub jedno i drugie. Taką politykę stosuje Capcom i to się udaje. EA już dawno w niczym nie brylowało, więc powrót marki Dead Space na szczyt wyjdzie na dobre wszystkim-graczom oraz wydawcy. Inną kwestią jest natomiast przepisanie istniejącej treści a skondensowanie zupełnie nowej. Pod tym względem, remake zawsze jest bezpieczniejszym rozwiązaniem. Deweloper dysponuje wtedy scenariuszowym gotowcem, a technologia jest kwestią odpowiednich funduszy. Motive, dzięki rzemieślniczej robocie, mają u mnie pierwszy kredyt zaufania.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dead Space (remake).

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper