Jagged Alliance 3

Jagged Alliance 3 - playtest. Wielki powrót znanej marki po 24 latach! Graliśmy w wersję przedpremierową

Maciej Zabłocki | 18.04.2023, 17:00

W ostatnich kilku dniach brałem udział w rozbudowanych testach przedpremierowych najnowszej części Jagged Alliance. To wielki powrót tej klasycznej, legendarnej strategii turowej po 24 latach. Z łezką w oku wspominałem rok 1999, gdy uświadomiłem sobie jak wiele godzin spędziłem przy dwójce, przechodząc z bratem kolejne lokacje, dobierając przebiegły zespół najemników. W trójce pod względem pomysłu na rozgrywkę na szczęście wracamy do korzeni, ale całość została odpowiednio dostosowana do współczesnych standardów. 

Za grę odpowiada studio Haemimont Games znane między innymi z serii Tropico, Victor Vran czy Surviving Mars. Na wstępie podkreślę, że dla wszystkich miłośników gier turowych Jagged Alliance 3 będzie absolutnie obowiązkowym zakupem. Po tych kilkunastu godzinach spędzonych z tym tytułem jestem zachwycony skalą jego złożoności. Tutaj można się zatracić w tych wszystkich liczbach, statystykach, pomysłach strategicznych czy kombinowaniu, co sprawdzi się dużo lepiej, a co warto tymczasowo odpuścić. Twórcy zadbali o każdy najmniejszy detal, który może zaważyć o powodzeniu misji, a same podstawy rozgrywki są bardzo wymagające. Do tego stopnia, że zaraz po rozpoczęciu nowej gry dostajemy informacje, że normalny poziom trudności jest... wyjątkowo trudny. Twórcy już na starcie chcą nas do tego przygotować. Jeśli nie czujemy się jeszcze na siłach, zawsze możemy sobie ułatwić rozgrywkę, ale zdecydowanie nie jest to rekomendowane. Sprawdziłem grę w tych dwóch wariantach i zgodzę się z twórcami. Jagged Alliance 3 dodatkowo zyskuje, gdy otrzymujemy solidne wyzwanie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Jagged Alliance 3 to ukłon w stronę fanów poprzednich odsłon. Wracają nawet żołnierze znani z dwójki z pełnym bagażem cech osobowości

Jagged Alliance 3_1

Na początku zabawy otrzymujemy solidne wprowadzenie w postaci animowanego intra, gdzie przedstawiona zostaje cała historia fikcyjnego państwa Grand Chein. Okazuje się, że prezydent tego kraju zaginął w tajemniczych okolicznościach, a władzę przejęła potężna organizacja paramilitarna zwana Legionem. Tutaj do akcji wkracza rodzina przywódcy, chcąc zapłacić za jego odszukanie i ewentualne odbicie z rąk mafiozów. Na tym etapie wkraczamy do akcji, otrzymując całkiem przyzwoite 30 tysięcy dolarów do rozdysponowania pomiędzy kilku najemników. Możemy przebierać z całkiem bogatej listy żołnierzy (wracają stare i znane twarze, jak choćby głupkowaty, ale niesamowicie silny Steroid) i zatrudniać ich na wybrany czas. Każdego wojaka opisano kilkoma cechami takimi jak zdrowie, kondycja, siła czy inteligencja. Poza tym widzimy też procent doświadczenia przy wybranych umiejętnościach, poziom wtajemniczenia bojowego i zawartość plecaka, a także zróżnicowane perki. To właśnie one mogą finalnie wpłynąć na przebieg potyczki i przechylić szalę na naszą korzyść. Oczywiście żołnierze mają też konkretne specjalizacje, więc widzimy, kto jest medykiem, snajperem, a kto złapie za karabin maszynowy. 

Kontrakty docelowo podpisujemy na 7 dni. Te wartość możemy regulować, ale musimy też podejść do tego racjonalnie, bowiem gotówka w naszym portfelu jest ograniczona, a czas dość szybko leci. Gdy kontrakt się skończy i nie będziemy mieć jak go przedłużyć, najemnik po prostu wróci do domu. Gdy stracimy wszystkich, gra się kończy. Oczywiście pieniądze możemy zarobić w trakcie zabawy, ale to wiąże się między innymi z ukończeniem rozbudowanych zadań pobocznych, a do tego... potrzebujemy żołnierzy. Koło się zamyka, ale tutaj już od pierwszych minut nie wolno zlekceważyć absolutnie żadnej z mechanik. Gdy skompletujemy zespół, przechodzimy dalej, do głównej mapy strategicznej terenu, na który docelowo przybywamy. Na dole znajduje się, kluczowa dla nas, podziałka czasowa ze wskazaniem kosztów operacyjnych. Jej znaczenie jest ogromne, bo kontrakt zawierany jest od godziny do godziny. Mogą się zdarzyć sytuacje w których nasi najemnicy zostaną ciężko ranni, a ich regeneracja wymaga czasu, którego... akurat nie mamy. Musimy więc zdecydować, czy posyłamy w teren zmęczonego i rannego żołnierza, czy może ryzykujemy, że nie zdążymy wypełnić zadania przed upływem kontraktu. Jagged Alliance 3 złożone jest z takich decyzji, a to tylko potęguje dreszczyk emocji. 

Mapa strategiczna to także sposób na szybki podgląd wszystkich niezbędnych informacji. Widzimy stan zdrowia najemników i lokacje zajmowanie przez armie wroga. Musimy teraz zaznaczyć najbliższy punkt operacyjny, czyli w tym przypadku brzeg wyspy i dotrzeć tam możliwie jak najszybciej (co ważne, podróż także zabiera czas, który mamy ograniczony). Gdy to się udaje, czeka nas bardzo okrojony samouczek z absolutnie podstawowymi informacjami. Odnajdujemy na miejscu naszego klienta, od którego otrzymaliśmy zlecenie, a po drodze mierzymy się z grupką słabych przeciwników, którzy pomogą nam nieco zrozumieć i przyswoić niezwykle rozbudowane mechanizmy walki turowej. Muszę przyznać, że Jagged Alliance 3 jest pod tym względem absolutnie znakomite, wprowadzając dziesiątki elementów, na które musimy zwracać uwagę. Zanim jednak do tego przejdziemy, słów kilka o samym sterowaniu i kamerze. Akcję obserwujemy z góry, w postaci rzutu izometrycznego. Widok możemy przybliżać lub oddawać, a także (wciskając rolkę w myszce) przekręcać dookoła, zaglądając w każde miejsce. Niekiedy kamera się zmienia, gdy np. musimy wybrać miejsce w którym chcemy "zrzucić" naszych wojaków. Wtedy daną lokację widzimy z perspektywy lotu ptaka i możemy na tym etapie możemy podejrzeć np. wnętrza budynków. Wszelkie obiekty w umiejętny sposób odsłaniają nam swoją zawartość, jeśli wejdziemy do środka. Równie ważne są także rozmowy z napotkanymi postaciami. Wybieramy ich przebieg spośród przygotowanych wcześniej linii dialogowych, a nasze podejście ma istotne znaczenie dla przyszłych wydarzeń. Gdy po drodze pójdzie coś nie tak, możemy liczyć się z konsekwencjami. Udaną rozmową jesteśmy też w stanie nakłonić wrogie ugrupowanie, by dało nam spokój. 

Potyczki w Jagged Alliance 3 są znakomicie zrealizowane pod względem mechanicznym i taktycznym 

Muszę przyznać, że dawno już nie spotkałem się z tak dużą ilością danych czy istotnych elementów na które należy zwrócić uwagę w trakcie zabawy. W przypadku Jagged Alliance 3, zanim w ogóle dojdzie do konfrontacji, możemy dokładnie prześwietlić teren i spróbować zająć najkorzystniejsze pozycje bojowe. Wrogowie mogą nas dostrzec na różne sposoby, chociaż twórcy też znakomicie rozwiązali te kwestie. Jeżeli schowamy się za jakimś murkiem lub wysokim budynkiem, a wychylając się zza niego mamy bezpośrednio podgląd na przeciwnika, wówczas także go nie widzimy. Murek sprawia, że przeciwnik znika sprzed naszych oczu, a to stanowi dodatkową trudność. Gdy ostatecznie zaalarmujemy jednego z towarzyszy, ten natychmiastowo wzywa pozostałych do boju, chyba że... zdołamy go pokonać skrytobójczo. 

Jagged Alliance 3_2

Gdy potyczka się rozpoczyna, wrogowie szukają miejsc gdzie mogą się ukryć, a my przejmujemy kontrole. Każda z postaci ma dostępne dwa ruchy (a w określonych przypadkach, trzy), które możemy spożytkować na przemieszczanie się, atak, obronę czy perki. Pierwsza z tych komend uwzględnia dwa obszary - niebieski i żółty. Niebieski sprawia, że zostanie nam jeszcze jeden ruch do wykonania (np. strzał). Żółty z kolei wymaga aż dwóch kolejek, ale pozwala przebiec znacznie dalej. Gdy zdecydujemy się zaatakować, musimy uwzględnić choćby ilość amunicji jaką mamy przy sobie i poziom życia, bo potem nie będzie już odwrotu. Namierzając przeciwnika, bardzo istotne jest jego położenie. Gdy chowa się za drzewem, krzakiem lub murkiem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że go po prostu nie trafimy. Może też znajdować się na wzniesieniu, albo na moście, które również przeszkodzą nam w oddaniu celnego strzału (z kolei dla wroga będą cennym wsparciem). Wystrzały okraszone są wieloma zmiennymi, a na ich celność ma wpływ także ogólne zmęczenie, procentowa wartość życia czy zróżnicowane warunki pogodowe. Gdy pada rzęsisty deszcz, celność wyraźnie spada, a prowadzona przez nas potyczka wymaga wtedy wdrożenia zupełnie innej strategii. Na szczęście dotyczy to również naszych przeciwników. 

Zaznaczając wroga, możemy wybrać miejsce w które chcemy go trafić, a także obszar "przycelowania", szczególnie istotny w przypadku snajperów. Celujemy więc w głowę, ręce, klatkę piersiową, stopy czy biodra. Ponadto możemy wybrać rodzaj amunicji. Widzimy też w tym momencie przeróżne statystyki, takie jak procentowa szansa na zadanie obrażeń krytycznych oraz potencjalna wartość zadanych obrażeń, jeśli zdołamy trafić. Najbardziej opłacalne jest zawsze celowanie w głowę, ale też najmniej celne. Klatka piersiowa czy biodra mogą być osłonięte kamizelką kuloodporną, co zobaczymy (za pomocą ikonki) przy próbie oddania strzału. Jeżeli zadamy cios śmiertelny, kamera zrobi bardzo efektowny najazd znad ramienia najemnika, by pokazać dokładną drogę kuli np. prosto w głowę przeciwnika. Jagged Alliance 3 jest przy tym bardzo brutalne. Bez problemów odstrzelimy komuś rękę, nogę czy podziurawimy jak sito. Możemy też odstrzelić głowę na drobne kawałki. Jucha tryska tutaj we wszystkie strony, a pokonani wrogowie po upadku taplają się w kałużach krwi. Wyhaczyłem też drobny, ale bardzo fajny smaczek, bo jeśli pada rzęsisty deszcz to tej kałuży pod wrogami nie zobaczymy. To się nazywa immersja. 

Jagged Alliance 3 ma gigantyczną i zróżnicowaną mapę do odkrycia 

Ogrom terenu po którym przyjdzie nam się poruszać jest doprawdy imponujący. Co prawda, cały świat podzielono na znacznie mniejsze i ograniczone lokacje. Możemy się po nich swobodnie poruszać (biorąc pod uwagę ograniczenia naturalne rzecz jasna, jak zalesienie czy półki skalne), ale w pewnym momencie trafimy na ścianę w postaci czerwonej linii. Po wykonaniu określonego zadania musimy więc wrócić do mapy strategicznej i przemieścić się w inne miejsce. Zwiedzimy przy tym gęste dżungle, pustynie, porty czy miasta wyjęte rodem z serii Tropico, co buduje malowniczy i nieco rajski klimat. Jagged Alliance 3 jest pod względem zawartości niesamowicie rozbudowaną pozycją. Z czasem rozgrywka nabiera też dodatkowego smaczku, bo nasi żołnierze, jeśli tylko dalej ich kontraktujemy, zyskują nowe możliwości i umiejętności. Do akcji wkracza też bardziej śmiercionośne uzbrojenie, a rzucenie granatu w stronę przeciwnika może przy okazji zrównać z ziemią całą blaszaną chatkę. Fizyka widoczna jest także przy oddanych strzałach, bo pociski mogą odbić się od głazów czy kamieni i rykoszetem ranić naszych żołnierzy. 

Istotne są również takie czynniki jak choćby to czy na linii strzału jednego z kontrolowanych przez nas bohaterów stoi ktoś inny. Przy próbie wykonania akcji zobaczymy takie zagrożenie w postaci ikonki. Gdy jednak zdecydujemy się na ruch, możemy trafić i mocno ranić naszego żołnierza, a to będzie wiązało się np. z powolnym wykrwawianiem. Gdy nie zdołamy w porę użyć bandaży i apteczki, taki najemnik może po jakimś czasie odejść z tego świata. Co ważne, w trakcie potyczek warto uwzględniać przeróżne materiały. Nie ma problemu, by zniszczyć stoły czy drewniane blaty służące za tymczasową osłonę. Strzelba jest w stanie przebić się także przez ścianę blaszanej chatki. Wrogowie kryjący się za drzewem mogą z kolei przeżyć, gdy będziemy próbowali ich ranić z pistoletu, ale wystarczy użyć potężnej amunicji do karabinu snajperskiego, by przebić głowę przeciwnika razem z konarem i dodatkowo sprawić, że całkiem bezwładnie odleci on na kilka kolejnych metrów, zgarniając po drodze, dla przykładu, jednego ze swoich towarzyszy. W Jagged Alliance 3 aż przyjemnie pobawić się fizyką i próbować nowych rzeczy, a niektóre mięsiste headshoty mimowolnie powodują uśmiech na twarzy. 

Jagged Alliance 3 zaskoczyło mnie pozytywnie na wiele różnych sposobów. Gra oddaje ducha starszych braci z 1995 i 1999 roku, a przy tym znakomicie sobie radzi we współczesnych realiach. Grafika jest bardzo ładna i szczegółowa, animacje płynne i atrakcyjne, a wszelkie zbliżenia i wystrzały odpowiednio dopracowane i donośne. Tu frajdę sprawia każda potyczka, bo wymaga od nas dużego zaangażowania. Rywalizacja wymaga podejścia taktycznego i myślenia, a to sprawia, że Jagged Alliance 3 zdecydowanie nie jest na 15 minutowe sesje w przerwie od pracy. Tutaj twórcy wymagają pełnej koncentracji od początku do końca. Jestem przekonany, że miłośnicy strategii turowych będą zachwyceni, bo choć fabuła nie powala, a misje poboczne wydają się skomponowane na jedno kopyto, to jednak skutecznie wspomagają napędzanie kolejnych mechanik i rozwiązań w samej rozgrywce. Pozostało nam więc jedynie poczekać do tegorocznej premiery, której data nie została jeszcze doprecyzowana. Na ten moment - wyłącznie na PC. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper