Recenzja komiksu Skalp, tom 4. Chwila oddechu i łapiący za gardło finał

Recenzja komiksu Skalp, tom 4. Chwila oddechu i łapiący za gardło finał

SoQ | 26.03.2017, 08:00

Czwarty tom świetnego "Skalpu" jest najgrubszym z dotychczas wydanych. Czyli dostajemy jeszcze więcej stron i kadrów brudnej historii, choć paradoksalnie też właśnie w "czwórce" tempo akcji kryminalnej sagi, rozgrywającej się w świecie rdzennych Indian, na moment spada. Zadyszka? 

Przy okazji recenzji trzeciego tomu komiksu Jasona Aarona pisałem, że stanowi on zamknięcie pewnego rozdziału w historii. Wówczas to dostaliśmy odpowiedzi na parę ważnych pytań, ale i mocne obietnicę czegoś nowego. To był swoisty półmetek serialu - z solidnym i zwiastującym kierunek rozwoju drugiej połowy twistem na zakończenie. I ów element jest rozwijany zgodnie z oczekiwaniem. Na okładce "czwórki" nieprzypadkowo znajduje się Carol. Dużo czasu poświęcono jej prywatności i wewnętrznym rozterką, które kręcą się naglę wokół czegoś więcej niż braku dragów. Zresztą - spora część tego tomu jest bardziej przyziemna i melodramatyczna, niż nastawiona na akcję. Mimo to scena przypadkowego spotkania Carol z Dashem na zasypanej śniegiem drodze jest jedną z najgenialniejszych w całym dotychczasowym "Skalpie". Chociaż nie leje się w niej krew i nie ma wystrzałów. Pokazuje ona przy okazji jak elastycznym medium jest komiks, bo taki dysonans między wypowiedzianymi dialogami a tym, co naprawdę myślą umęczeni, uciekający przed sobą bohaterowie i dławiący w sobie targające nimi emocje bohaterowie, możliwy jest do ukazania jedynie w obrazkowej historii.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

"Skalp", po odcinkach gdzie trupy padały jak żyto podczas żniw, na moment nabiera zatem ludzkiego mikrowymiaru. Opowieść zwalnia, scenarzysta daje Dashielowi trochę oddechu od spychającej go dotychczas w szpony nałogu i na krawędź szaleństwa narracji. Ponadto na scenie pojawia się postać, która zapewne wprowadzi sporo "dobrego" zamieszania. Nawet jeśli jej pojawianie się jest przewidywalnym chwytem. Czwarty tom to również więcej odkrytych kart z przeszłości, choć ta wydaje się momentami aż przesadnie patologiczna, oraz nowy początek dla jednego z kluczowych gagatków. I choć reinkarnacja Nitza, której jesteśmy świadkami, wydaje się bardziej niż delikatnie naciągana, to podczas brutalnej konfrontacji w finale Aaron znów łapie nas za gardło i sprawia, że z autentycznym żalem kończymy lekturę. Czwarty tom "Skalpu" ma przestoje, ale całość historii to nadal najwyższa próba.

Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R.M. Guera, Davide Furno, Danijel Zezelj, Jason Latour
Oprawa: twarda
Liczba stron: 360
Format: 170 x 260
Cena z okładki: 109,99 zł
Data ukazania się: luty 2017

Źródło: własne

Atuty

  • Sceny spokojne też mogą mieć napięcie
  • Ludzki wymiar pozwala jeszcze bardziej zgłębić bohaterów
  • Konfrontacja w finale

Wady

  • Jeden szczególnie naciągany element

"Skalp" nie przestaje ciekawić i pozytywnie zaskakiwać, nawet jeśli w tym tomie jest momentami bardziej dramatem niż kryminałem

8,5
cropper