Dead Space

Dead Space Remake - co powinno zostać zmienione a czego ruszać nie wolno

Krzysztof Grabarczyk | 08.01.2023, 17:00

Kolejny remake na horyzoncie. Ten rok będzie należeć do horrorów. Niebawem na rynek trafi zbudowana od podstaw, uwspółcześniona iteracja Resident Evil 4. Kwestią tygodni jest natomiast pojawienie się gry, o której jedynie wspominano, ponieważ studio odpowiedzialne niegdyś za markę, kilka lat temu przestało istnieć. Po Visceral Games, Glen Schofield podarował nam The Callisto Protocol, grę podążającą szlakiem serii Dead Space, z ciut mocniejszym, filmowym akcentem. Operacja się udała, pacjent przetrwał, lecz nie obyło się bez pewnych cięć. Isaac Clarke znów da o sobie znać, do tego przemówi, gdyż w 2008 roku nie wypowiedział pojedynczego słowa. To pierwsze ze zmian, jakie widzimy w renowacji Dead Space.

Sukces Resident Evil 2 (2019) popchnął niejednego dewelopera, by skusić się na remake znanej serii. Samo Konami popełni za pośrednictwem krakowskiego Bloober Team, "nowe" Silent Hill 2. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się z czasem. Dead Space pojawiło się pod koniec 2008 roku, czyniąc przysługę fanom gatunku, który wówczas utkwił w pewnej niszy. W gamingowym świecie liczył się boom na casual gaming, w modzie były krótkie gry, nastąpiła ekspansja gier muzycznych oraz zintensyfikowanych shooterów FPP. Pojawienie się produkcji stawiającej na eksplorację, strzelaninę w realiach horroru science-fiction było niczym woda na młyn. Ostatnimi takimi projektami w gatunku były Resident Evil 4 oraz Cold Fear, również ciekawa pozycja, nieco już zapomniana przez graczy. Dead Space wraca wraz z tegorocznym wydaniem. Za co pokochaliśmy oryginalną wersję?

Dalsza część tekstu pod wideo

Nekromorfów pełno

undefined

Dead Space to fuzja The Thing, Obcego i wywoływanego już do tablicy, czwartego Residenta. Jako niemy inżynier, przybywaliśmy na pokład łamacza planet, statku USG Ishimura, by dowiedzieć się dlaczego załoga nie odpowiada. Narracja była typowa dla opowieści tej skali. Remake także stawia na identyczny przekaz. Z dostępnych materiałów promocyjnych jasno wynika, że deweloper, wcześniej odpowiedzialny m.in. za Star Wars: Squadrons, czyli EA Motive, trzyma się wydarzeń w skali 1:1. Istotną róźnicą są komentarze głównego bohatera, lecz to celowy zabieg. Isaac oficjalnie przemówił dopiero w sequelu, wydanym w 2010 roku. Studio prawdopodobnie zatrzyma się na dłużej przy marce, więc całkiem możliwe, że na przestrzeni kolejnych lat, ekipa dostarczy remake trylogii. Swoją drogą, przydałoby się odpowiednie rozwinięciu finału części trzeciej.

Gra ma być jak remake RE2. Do tej pory dzieło Capcomu robi mocne wrażenie, jest również świetnie zaprojektowane na stopie rozgrywki. Komentarze Isaaca w trakcie wędrówki trochę przypominają zachowania Leona i Claire, gdy kroczą zamroczonymi korytarzami R.P.D. Z perspektywy czasu, w klasycznym Dead Space z racji technicznych ograniczeń, brakowało tej charakterystycznej głębi. Tej samej, znanej z RE2. Liczne pomieszczenia na pokładzie Ishimury są wyłączone z obiegu, zatem aż prosi się o taką gęstą, mroczną atmosferę, dzięki lepszej technologii. Twórcy zdają się odtworzyć walkę 1:1, co jest trafionym pomysłem, lecz co z rozmieszczeniem nekromorfów? Aby zaskoczyć graczy, należy zapodać potwory w innej kolejności, chociaż prawda jest taka, że wielu z nas spacerowało po Ishimurze niemal 15 lat temu. Tak, to już tyle lat.

Wytrzymać i przetrwać

undefined

W kontekście renowacji, warto zastanowić się nad poziomem trudności oferowanym jeszcze przez oryginał. Dead Space miejscami potrafiło napsuć krwi, zwłaszcza na wyższych stopniach trudności. Kilka sekcji wryło mi się w pamięć, gdy platynowałem tytuł. Remake tak naprawdę nie musi tutaj zmieniać niczego. Koncepcja odcinania kończyn Nekromorfów od zawsze pozostawała jedną z głównych atrakcji w grze. Można podkręcić tempo przez implementację nowych rodzajów mutacji, lub nawet przeciwników. W pierwszej części nie mierzyliśmy się z ludzkimi przeciwnikami, co zresztą tłumaczył scenariusz. Pierwszy Dead Space nadal jest produktem niebywale atrakcyjnym.

Nie bez powodu odwołujemy się do "Obcego" oraz "the Thing". USG Ishimura, majestatyczna niczym legendarne Nostromo, tworzy w grze aurę totalnego odizolowania oraz dezorientacji spowodowanej biegiem wydarzeń. Nekromorficzne pokraki, przerażające i imponujące zarazem, jednoznacznie hołdują zamysł Carpentera, jeszcze z początku lat 80. Twórcy dołożyli jeszcze tutaj pierwiastek okultyzmu wokół tajemniczego Znaku, oraz rytualne przejścia życia w śmierć - jako wybawienie pod formą Necromorphów. Warstwa narracyjna jedynie zdobiła solidny mechanizm rozgrywki.

Miejmy tylko nadzieję, że obecni twórcy nie zdecydują się na drastyczne cięcie przemocy, w końcu to Dead Space - odpadające kończyny, krew oraz podła śmierć stanowią rdzenne elementy nekropolii, jaką staje się Ishimura. Plus momenty wewnętrznej psychozy głównego bohatera. Obecna generacja to ogromny wachlarz możliwości animacji oraz SI. Skoro Capcom uczynił wyzwanie z pospolitych zombie, co osiągnie na tym polu remake Dead Space? Pierwowzór często fundował mocne starcia, przy użyciu broni konwencjonalnej w postaci inżynierskich narzędzi. Tutaj również ciekawią opcje usprawniania ekwipunku w warsztatach. Visceral Games przy okazji pierwszej gry, zadbało o balans pomiędzy atmosferą oraz akcją. Studio Motive planowali jeszcze szerzej rozwinąć grę, więc siłą rzeczy - wydłużyć. Byle nie za długo, bo dobry horror - nieważne jak krótki czy długi by nie był - zawsze się wybroni.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dead Space (remake).

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper