Wiedźmin 3 Dziki Gon

Wiedźmin 3 next-gen - teraz to jest dopiero świat

Krzysztof Grabarczyk | 26.12.2022, 10:00

Za co pokochałem wiedźmiński świat? Niezależnie czy mowa o literackim pierwowzorze czy grach opracowanych przez CDPR - w tym uniwersum autorzy stawiają na pewną autentyczność. Zabrzmiało to może przesadnie, lecz relacje między bohaterami, ich życiowe rozterki, trudne wybory (nawet jeśli dyktowane przez gracza) budują owy przekaz. Wiedźmin koncentruje świat wokół bohaterów, nigdy na odwrót. Tak bynajmniej zapamiętałem dwie pierwsze odsłony oraz wiedźmińską sagę, często pisaną w starym, wyszukanym stylu. Gdy 19 maja, 2015 roku do sprzedaży trafił Wiedźmin 3: Dziki Gon, wiele się zmieniło nie tylko dla kont bankowych CD Projektu, lecz dla graczy, nigdy wcześniej nie zaznajomionych z tym niezwykłym światem i jego bohaterami.

Po premierze twórcy przez kilka lat częstowali nas regularnymi aktualizacjami do gry. Bazowa wersja gry uruchomiona na PS4/Xbox One często borykała się z problemami na stopie wydajności. Oczywistym było, że gry autorstwa REDów rzadko dobrze radziły sobie w konsolowym środowisku. Nie udało się dla przykładu nigdy wydać pierwszej odsłony z 2007 roku, choć tutaj ponoć zawiniły relacje między deweloperem a wydawcą, tego nie wiemy. Wiedźmin 3: Dziki Gon wreszcie doczekał się definitywnej aktualizacji, szumnie nazwanej "next-gen". Do kogo tak naprawdę skierowana jest ta szczytna inicjatywa?

Dalsza część tekstu pod wideo

Na szlaku

undefined

Wiedźmin 3: Dziki Gon dostępny jest na rynku od ponad siedmiu lat. Debiut gry wspominaliśmy niejednokrotnie, odbywał się niczym narodowe święto, z udziałem przedstawicieli rządu, mediów i oczywiście najważniejszej części gawiedzi - graczy. Produkcja rozpoczęła powszechny boom na markę, natomiast książki Andrzeja Sapkowskiego otrzymały kolejną szansę na dotarcie do szerokiej publiczności. W tle nie obyło się bez marketingowych zgrzytów, z pretensjami autora sagi włącznie. Cóż, nie da się zadowolić wszystkich, jak mawia porzekadło. Po drodze wjechały dwa fantastyczne dodatki, nadal uznawane za jedne z najciekawszych DLC, jakie kiedykolwiek mogła otrzymać gra. Przyszła kolej na ostatni, największy prezent dla fanów, czyli nowogeneracyjną łatkę, by dać grze już chyba piątą młodość.

Statystyki liczby graczy w Dzikim Gonie od początku były wysokie, z małą tendencją spadkową gdzieś na przełomie 2017/2018 roku. Potem Netflix wydał pierwszy sezon z udziałem Cavilla, i wszyscy znowu wyruszyli szlakiem Ciri, począwszy od Białego Sadu. I w tym miejscu zaczniemy. Ostatnia aktualizacja jest czymś więcej niżeli tylko kosmetyką, twórcy naprawdę się przyłożyli. Pierwsze chwile spędzone w Białym Sadzie dają ciekawy podgląd, że dalej będzie tylko lepiej. Wreszcie poprawiono coś, z czym gra miała odwieczny problem - responsywność Geralta. Dawniej grzebałem w ustawieniach rozgrywki, by ustawić funkcję jako alternatywną, lecz Biały Wilk często wariował, otoczony przez więcej niż trzech wrogów. Tak, potyczki z Nekkerami na poziomie Droga ku Zagładzie potrafiły zdrowo frustrować.

Najlepsza wersja

undefined

Pomimo graficznych udogodnień, łącznie ze wszystkimi dobrami aktualnej generacji, postawiłem na wydajność. Robię tak w grach odkąd producenci konsol zaoferowali taką możliwość. W moim przypadku, zaczęło się od PS4 Pro, które wprawdzie niedomagało na polu natywnej rozdzielczości, lecz niekiedy oferowało wybór ulepszonej klatkarzu. Wiedźmin 3: Dziki Gon w trybie wydajność smakuje mi najlepiej. Galop Płotką przez falujące na wietrze lasy, w takiej wydajności, nigdy nie brzmiał lepiej. To samo dotyczy walki, teraz bardziej dynamicznej. Niebywałe jak poprawiona wydajność potrafi wpłynąć na odbiór gry, zwłaszcza z tak rozległym światem. Biały Sad, Velen czy bajkowe Touissant wraz z majestatyczną stolicą, Beauclair znów proszą się o eksplorację. Pomimo, że znam ten świat od siedmiu lat, popełniłem zbrodniczą ilość wpisów na temat trzeciego Wiedźmina, znów tutaj jestem. A kusi jeszcze drobna haptyka, dzięki Dual Sense.

Miło, że twórcy zadbali o nowe zadanie poboczne, gdzie w nagrodę otrzymujemy set zbroi znanej z serialu Netflix. Zatem, po siedmiu latach, Wiedźmin 3: Dziki Gon doczekał się jeszcze jednego, skromniejszego DLC. Niestety, musimy już zapomnieć o "Piaskach Ofiru", które niegdyś stały się mocnym tematem plotek. Edycja Kompletna jest przeznaczona dla wszystkich graczy, zarówno tych znających tę historię od podszewki, oraz dopiero stawiających pierwsze kroki na szlaku. Szczerze takim osobom zazdroszczę. Wiedźmin 3: Edycja Kompletna to najbardziej dopracowane wizualnie i technicznie doświadczenie, w które po prostu musicie zagrać. CD Projekt nie życzy sobie nawet złotówki za ten update. A sama gra dostępna jest za grosze, przy każdej promocji na Steam, PS Store czy sklepie Microsoftu. Jakie są Wasze wrażenie ze wzbogaconej edycji? Gracie na trybie wydajności czy jakości?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper