Tańczący z wilkami

Dziesięć filmów, które najmocniej wpłynęły na Avatara Jamesa Camerona

Dawid Ilnicki | 17.12.2022, 14:00

W tym tygodniu do kin na całym świecie trafił w końcu “Avatar: istota wody”, sequel do jednego z dwóch najbardziej kasowych filmów wszech czasów, który od momentu swojej premiery miał zmienić historię kinematografii. I choć z obiecywanej przez Jamesa Camerona rewolucji 3D ostatecznie niewiele wyszło, to jednak nowa odsłona zmagań mieszkańców Pandory z chciwą korporacją pewnie znów pobije wszelkie rekordy w tegorocznym box office.

Choć w 2009 roku James Cameron po raz kolejny objawił się światu jako jeden z najznakomitszych filmowych światotwórców, prezentując widzom oryginalną wizję fantastycznego świata kontynentu Pandora, “Avatar” naturalnie nie powstał w próżni. Kanadyjczyka inspirowały przede wszystkim klasyczne powieści przygodowe, zwłaszcza te tworzone przez Edgara Rice’a Burroughsa i Ridera Haggarda, dramaty Williama Szekspira, ze szczególnym uwzględnieniem “Romeo i Julii”, jak również literatura science fiction, zarówno z nurtu cyberpunku (przede wszystkim Williama Gibsona),  jak i ta bardziej klasyczna, takich autorów jak choćby Arthur C. Clarke. Wśród inspiracji znajduje się również “Solaris” Stanisława Lema, w znakomity sposób wprowadzający czytelnika w koncepcję “świata-umysłu”,  a także anime i manga “Ghost in the Shell”,

Dalsza część tekstu pod wideo

Pisząc o dziełach, które zainspirowały twórców “Avatara” nie można pominąć produkcji filmowych. Część z nich wymienia w wywiadach sam zainteresowany, inne łączą z jego dziełem podobne wątki. Typ bohatera, który nagle zmuszony jest do życia w zupełnie innym otoczeniu, a będąc w nim rodzajem odmieńca, musi uczyć się nowych umiejętności, po to by przetrwać, z czasem coraz lepiej wpasowując się w swoje nowe środowisko, pojawiał się w kinie amerykańskim w przeszłości w głośnych produkcjach. Wyraźne piętno na dziele Camerona odcisnęły również te dzieła, które opowiadały o odwiecznej walce pomiędzy naturą a próbującą zagarnąć wszystko dla siebie nowoczesną cywilizacją. W tym artykule wspominam dziesięć filmów, które wpłynęła najmocniej na wizję kanadyjskiego reżysera, tworzącego widowisko z 2009 roku.

Pocahontas

Ok, miejmy oczywistości za sobą. To właśnie do klasycznej opowieści Disneya najczęściej odwoływano się po premierze “Avatara”, porównując do niej fabułę filmu Jamesa Camerona. Momentami wręcz z niej kpiąc, choćby na rozpowszechnianym w Internecie zdjęciu, na którym w scenariuszu do produkcji Disneya zmienia się jedynie daty, imiona i nazwiska postaci, jak również miejsce rozgrywania akcji, a wszystko inne doskonale pasuje. Historia miłości młodej Indianki i angielskiego żołnierza miała kilka odsłon, ale tę najpopularniejszą był film animowany z 1995 roku. 

Człowiek zwany koniem

Fabuła filmu Elliotta Silversteina posłużyła jako inspiracja dla wielu późniejszych obrazów, stawiając w centrum bohatera porwanego przez Indian, który następnie zaczyna się coraz bardziej z nimi utożsamiać. W obrazie z 1970 roku gra go Richard Harris, a odtwarzany przez niego John Morgan jest typem klasycznego, brytyjskiego arystokraty, początkowo nastawionego do nich wrogo, z czasem jednak na tyle asymilujący się z nimi, że w końcówce zostaje nawet wodzem plemienia. Jak zwykle bywa w przypadku dzieł z przeszłości obecnie ten koncept może budzić wątpliwości czy nawet rozbawienie, ale nie sposób nie wspomnieć o tym tytule w kontekście fabuły “Avatara”. 

Tańczący z wilkami

Sam James Cameron przyznawał się do inspiracji produkcją z 1990 roku, która stała się wielkim zwycięzcą gali oscarowej rok później. Zwycięzcą niespodziewanym, bo mało kto typował, że oparty na powieści Michaela Blake'a obraz w reżyserii Kevina Costnera, w którym wiele dialogów było prowadzonych w języku lakota, nie tylko zostanie przyjęty tak ciepło przez krytyków, ale również okaże się ogromnym sukcesem komercyjnym. Przy budżecie wynoszącym 22 miliony dolarów film zarobił bowiem grubo ponad 400 milionów i rozpoczął znakomitą passę Costnera, która załamała się dopiero po premierze pewnego post-apokaliptycznego filmu. W opowieści o oficerze amerykańskiej armii, który zaprzyjaźnia się z członkami lokalnego plemienia indiańskiego, można odnaleźć wiele elementów wspólnych z “Avatarem”, a sam Cameron mówił o swym filmie jako o “Tańczącym z Wilkami w przestrzeni kosmicznej”.

Misja

Film Rolanda Joffe z wielkimi rolami Roberta de Niro i Jeremy’ego Ironsa, uhonorowany Oscarem za zdjęcia Chrisa Mengesa, ilustrowany niesamowitą muzyką Ennio Morricone, to jedno z najważniejszych dzieł historycznych, opowiadające o religijnych misjach, prowadzących swoją działalności na terenie Ameryki Południowej, w które wpisany jest oczywiście konflikt pomiędzy cywilizacją a światem natury, reprezentowany tu przez członków plemiona Guarani. Pomimo przynależenia do zupełnie różnych filmowych światów, “Avatara” łączy z dziełem Joffe bardzo podobna perspektywa.

Dolina paproci

Pośród wielu filmów, pojawiających się w komentarzach jako inspiracja dla jednego z dwóch najbardziej kasowych widowisk wszech czasów, jest kilka obrazów animowanych, a choć sam James Cameron nie wymienił wśród nich amerykańsko-australijskiej animacji, przy której współpracowali m.in. Christian Slater i Robin Williams, podobieństwa między obu tytułami są momentami ogromne i widać je choćby na internetowych filmikach, porównujących konkretne sceny. Producent animacji, Wayne Young stwierdził zresztą, że główną inspiracją dla jej powstania było zaangażowanie w ruch ochrony środowiska naturalnego, co również łączy ją z dziełem Kanadyjczyka. 

Otchłań

Choć na pytanie o to czy “Otchłań” i “Avatar” rozgrywają się w tym samym uniwersum James Cameron nie odpowiedział twierdząco, dodał jednak, że oba tytuły wiele łączy, szczególnie w warstwie wizualnej. Kanadyjczyk przyznawał, że od dziecka zawsze fascynowały go cuda natury i wprost uwielbia bioluminescencję, co widać w obu filmach. “Otchłań” może być najbardziej niedocenionym filmem Camerona, wciąż czeka zresztą na swoje wydanie 4K, bo nie dość, że obecnie nie da się jej zobaczyć w żadnym streamingu (i to nawet w USA!) to jeszcze nie ma obecnie nawet wydania Blu-Ray.

Księżniczka Mononoke

Mówiąc o wątkach ekologicznych nie sposób oczywiście pominąć jednej z najsłynniejszych animacji Hayao Miyazakiego, opowiadającej o wojowniku Ashitaka, poszukującym legendarnego boga zwierząt, potrafiącego zdjąć z niego klątwę, którą rzucił złośliwy demon. W tę opowieść wpisany jest oczywiście odwieczny konflikt pomiędzy siłami natury a niszczącą je cywilizacją, co kieruje nas już wprost do głównego motywu filmu z 2009 roku. Kanadyjczyk inspirował się słynną animację studia Ghibli, także jeśli chodzi o funkcjonowanie ekosystemu na kontynencie Pandora.

Szmaragdowy las

Duetowi John Boorman - Rospo Pallenberg nie udało się co prawda zrealizować ekranizacji “Władcy Pierścieni”, ale współpracowali oni ze sobą choćby na planie filmu z 1985 roku. Głównym bohaterem tej produkcji jest pewien inżynier, pracujący w Amazonii, którego pięcioletni syn ginie pewnego razu w dżungli. Grany przez Powersa Boothe’a mężczyzna jest przekonany, że chłopca porwało lokalne plemię Indian, więc zapuszcza się w głęboką dżunglę, by go odnaleźć. “Szmaragdowy las” nie jest wielkim dziełem, nie znajduje się nawet w trójce najlepszych filmów Boormana, ale można w nim odnaleźć motyw pojawiający się już w twórczości Brytyjczyka (choćby w najwybitniejszym “Wybawieniu”), którym jest starcie sił natury z cywilizacją, znów odsyłające bezpośrednio do dzieła Camerona. 

Zabawa w Boga

Hector Babenco ma na koncie kilka znakomitych filmów, na czele z “Pixote” czy też “Pocałunkiem kobiety pająka”. W 1991 premierę miał film, zatytułowany u nas “Zabawa w Boga”, będący ekranizacją powieści Petera Matthiessena. Fabuła obrazu koncentrowała się wokół postaci dwóch amerykańskich żołnierzy, granych przez Toma Waitsa i Toma Berengera, lądujących w samym sercu amazońskiej dżungli. Ich misją jest spacyfikowanie lokalnych plemion Indian, sprzeciwiających się postępowi. Zajmowane przez lokalnych mieszkańców tereny mają się stać w przyszłości kopalniami złota. Fabuła tego obrazu nie pozostawia wiele miejsca na dopowiedzenia, ale sam Cameron przyznawał, że był on wielką inspiracją przy tworzeniu widowiska z 2009 roku. 

Atlantyda - Zaginiony ląd

Mającą swoją premierę w 2001 roku animację Walta Disneya trudno nazwać komercyjnym sukcesem, bowiem przy budżecie sięgającym 120 milionów dolarów zdołała uzyskać w box office ledwie 180 milionów, ale swego czasu było o niej głośno. Główny bohater Milo Thatch, któremu głosu w filmie użycza Michael J. Fox, jest lingwistą dołączającym do grupy najemników, poszukujących zaginionego kontynentu, Atlantydy. Zainspirowana w równym stopniu klasyczną powieścią Juliusza Verne’a “20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi” jak i kinem nowej przygody animacja w wielu aspektach przypomina widowisko Jamesa Camerona.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper