dead space

Dead Space - remake trylogii poproszę

Krzysztof Grabarczyk | 10.12.2022, 18:00

W martwej przestrzeni niedługo się znajdziemy, ponownie. Na rynku już dostępna jest solidna rozgrzewka, zwie się The Callisto Protocol, napisana przez lidera nieodżałowanego Visceral Games, Glenna Schofield'a. Referencje do Dead Space są tutaj na porządku dziennym, podobnie jak cała organiczna zaraza, mutująca ludzi w wytwory rodem z tego "Czegoś", Carpentera. W oczekiwaniu na powrót do USG Ishimiry, odbędziemy kosmiczną podróż w czasie, gdy Dead Space trafiło do sprzedaży jako autorski miks najlepszych inspiracji. W końcu z takich składników jak Resident Evil 4, The Thing czy Obcy zgotowano apetyczny horror, do tego wyważony pod kątem akcji, narracji oraz gore.

Niemy bohater, zakuty w kosmiczno-inżynierski skafander, przybywa wraz ze skromnym zespołem by dokonać naprawy awarii potężnego łamacza planet, USG Ishimury, przy której zawstydzić się rozmachem może samo Nostromo. Isaac Clarke swym milczeniem tworzył obraz archetypicznego bohatera gry komputerowej/wideo, z którym utożsamia się gracz, jak wielu przed nim (wystarczy nakreślić legendy pokroju Master Chiefa czy Linka). Po odkryciu wszystkich tajemnic Ishimury, Isaac przemówił, by stawić czoła nekromorficznej sile w części drugiej i zakończyć swą krucjatę w finale trylogii. O rzekomy finał była cała afera, ale o tym za chwilę.

Dalsza część tekstu pod wideo

W kosmosie nikt...

undefined

Motive Studio o podróżach w kosmosie już coś tam wiedzą, bo loty w Star Wars: Squadron to ich inicjatywa. W roku 2020 przysza kolej na inne wyzwanie, które bywa czasem trudne, czasem nie. Remake każdej gry wymaga mocnych i odważnych decyzji, by przypadkiem nie przegonić w ferworze prac "ducha" oryginału. Ta sztuka nie zawsze się udaje, co niekoniecznie wynika z braków warsztatowych dewelopera. Czasem rozchodzi się o nadmierne próby zmian, by zaoferować nowe doświadczenie, nawet dla weteranów. Daleko szukać nie musimy, gdyż wystarczy zwrócić się w kierunku Raccoon City - konkretniej - Resident Evil 3 (2020, Capcom), gdzie obserwujemy raczej brutalne streszczenie tamtej opowieści niż powiew świeżości w scenariuszu. Studio Motive nie planuje tak drastycznych cięć. Projekt oficjalnie zainicjowano w sierpniu, 2020 roku, zatem dość burzliwym okresie dla większości osób tworzących gry. Pandemia Covid-19 spowodowała konieczność pracy zdalnej. Na szczęście dla Motive, prace dopiero ruszyły, więc nie mogło być mowy o pechowym crunchu, itd. Zespół jest prawdziwą kuźnią fanów tego uniwersum. Coś, co tworzone jest z pasją, przynosi podwojone rezultaty. Dostępne materiały z Dead Space: Remake jedynie potwierdzają regułę.

"Odwiedźmy raz jeszcze oryginał, zagrajmy. Odbądźmy pełny walkthrough by przeanalizować każdy skrawek gry. Co wciąż się sprawdza a co wydaje się przestarzałe? Co chcielibyśmy rozszerzyć, czego nie ruszać?" - tak swoje początki z tym wyzwaniem wspomina Philip Ducharme, starszy producent w studiu Motive. Co widzimy obecnie? Dostępne materiały z renowacji Dead Space demonstrują ogrom pracy deweloperów, jaki utopiono w detalach oraz przywiązaniu do konstrukcji pokładu Ishimury, największego z łamaczy planet. W zestawieniach z pierwotnym wydaniem gry, mówimy tutaj o tej samej jakości wykonania, jakim cechują się produkcje od Bluepoint Games, mistrzów renowacji. Identyczne przełożenie na wierność materiałowi źródłowemu. Rdzeń rozgrywki opiera się na założeniach sprzed czternastu lat, gdy Dead Space trafiło do sprzedaży.

Sam okres pojawienia się gry na rynku wspominamy w interesującym świetle. Rok 2008 to ogólnoświatowy boom na granie, na chwilę przed wysypem streamerów, influencerów, itd. Dead Space niczym Prometeusz, przyniosło ogień fanom wysokobudżetowych horrorów akcji. Takiej gry nie widzieliśmy od czasu Resident Evil 4, natomiast otoczka science-fiction, liczne referencje do dzieła Carpentera czy Ridleya Scotta z miejsca znalazły uznanie w mediach. EA również rozpoczęło inwestycje w nowe marki, ponieważ na ten okres przypada debiut ciekawej gry akcji, Mirror's Edge, wcześniej firma wydała pomysłowe Army of Two. Powrót marki Dead Space do gry, być może zwiastuje lepsze czasy dla firmy częściej kojarzonej z pazernością niż z kreatywnością.

Jednym z punktów odniesienia dla studia Motive jest sukces wypracowany przez Resident Evil 2 (2019, Capcom). Nie da się ukryć, że mówimy o jednej z najlepszych gier ostatnich lat, która przywraca do łask wysokobudżetowe standardy gatunku. Sam widzę jednak rzemiosło na miarę Bluepoint, gdzie nawet zadbano o identyczne lokowanie nekromorfów, co do sekundy. Wszystko nafaszerowane pięknymi szczegółami, zwłaszcza gdy boharer pierwszy raz sięga po swój legendarny oręż, czyli Plasma Cutter. Tytuł zasilany jest silnikiem Frostbite, więc o jakość umartwiać się nie będziemy. Wciąż dobrze wspominam pierwsze starcie Isaaca Clarke'a z nekromorficznymi wierzeniami o życiu i śmierci. Visceral Games umiejetnię wdrożyli mechanikę opartą na ujęciu akcji w stylu RE4, izolacji Obcego, organicznej masy rodem z The Thing oraz pomysłem na pozbywanie się nekromorfów w niestandardowym stylu, odcinając kończyny, a wariacji przeciwników nie brakowało. Fabułę spięto poszukiwaniem ukochanej osoby, okultyzmem i psychozą. Do tego bohater nie wypowiada pojedynczego słowa. I tutaj wkraczamy z resztą trylogii, bardzo kluczowej dla deweloperów ze studia Motive.

...nie chce usłyszeć Twojego krzyku

undefined

"Sądzę, że mieliśmy szerokie do pole do popisu z racji istnienia Dead Space 2 oraz 3, gdzie seria doczekała się pewnej ewolucji na stopie rozgrywki oraz narracji" - twierdzi David Robillard, dyrektor techniczny. Narracja idzie o krok dalej, jeśli w poczet uniwersum włożymy jeszcze wszelkiej maści komiksy czy nowelizacje, w których autorzy zawsze dokładają garstkę własnej inwencji. Stąd autorzy gry twierdzą, że czeka nas kilka interesujących zmian, zwłaszcza gdy np. po ukończeniu 11 rozdziału zdecydujemy się powrócić do wcześniejszych lokacji. Cóż, przekonamy się już 27 stycznia, 2023 roku, gdy gra wreszcie trafi do rąk graczy.

Garść zmian względem oryginału nie ogranicza się wyłącznie do takich niespodzianek. Jak już wiemy, Isaac przemówił ludzkim głosem, czego w pierwszej odsłonie nigdy nie uświadczyliśmy. Dla ojczystego dewelopera, Visceral Games, decyzja została podyktowana chęcia uchwycenia atmosfery totalnej izolacji. Inżynier zostaje skazany na samotną walkę o przetrwanie już po kilku minutach, gdy atak nekromorficznych tworów brutalnie rozdziela ekipę. Okazuje się, że dla twórców nadanie głosu Isaacowi stanowiło pierwszy, poważny wybór do rozpoczęcia tej podróży. Inspirację stanowi tutaj przede wszystkim, równie udany sequel. "Sprawdziliśmy opinię społeczności, by mieć tę pewność, że nasze decyzje nie wpłyną negatywnie. Pierwszym tematem jakim się zajęliśmy był głos Isaac'a. Od zawsze uważaliśmy, że dzięki Dead Space 2 (bohater przemówił w tej grze - dop.red.) Isaac sporo zyskał" - tłumaczył Ducharme.

Niebawem znów czeka nas walka o przetrwanie na pokrytej organicznym terrorem Ishimurze. Stąd liczę na pewną inspirację wyjętą z Resident Evil 2. Przenieśmy się na chwilę między ciasne, zaciemnione korytarze postmuzealnego R.P.D., gdzie bohaterowie często komentują swoje konfrontacje z zombie. Takie detale nadają masę autentyczności rozgrywce. Oby we współczesnej iteracji Dead Space skorzystano z identycznego rozwiązania. Kultowa gra Visceral Games nareszcie doczekała się powrotu, nawet jeśli mówimy o renowacji, niżeli kolejnej odsłonie cyklu. Skromnie liczę, że tytuł znajdzie tak szerokie grono odbiorców, by wydawca nie wahał się nad uruchomieniem prac nad kolejnym tytułem. O ile szanuję Dead Space przez pryzmat nostalgii oraz wpływu na rozwój horrorów umiejscowionych w kosmosie, tak Dead Space 2 zajmuje pierwsze miejsce na mym podium. Wymieszanie lokacji, mocny rozwój osobowości bohatera, masa akcji i atmosfery. Czekam już teraz i żywię nadzieję, że EA pójdzie w ślady Capcom, dostarczając renowacje regularnie, na tak samo wysokim poziomie. Co do finału trylogii..., cóż, będę zmuszony lekko rzucić spojlerami w Waszym kierunku, więc zachęcam do ponownej lektury wpisu po zapoznaniu się z zakończeniem Dead Space 3.

Zanim przejdę do końcowego meritum, zwrócę jeszcze uwagę na ciekawą analogię. Dead Space 3 debiutowało w styczniu, 2013 roku. Po równej dekadzie od zakończenia opowieści o heroicznej walce Isaaca Clarke'a, seria wraca do początku. Trzeci rozdział okazuje się pójściem w innym kierunku, z zachowaniem pewnych proporcji. Tytuł stawiał na kooperację, podróżowanie między lokacjami, z wątkiem głównym na ośnieżonym Tau Volantis. Więcej tutaj strzelania, kombinowania z craftingiem, bossów i widowiskowych skryptów. Grę oceniono najniżej na tle reszty cyklu, lecz wspominam tę podróż pozytywnie. Czego nie mogę rzec o zakończeniu, bowiem końcowa scena nie dała mi jednoznacznej odpowiedzi, co dalej z Isaac'iem. Odpowiedzi przyszły wraz z odpłatnym dodatkiem "Awakened". Trochę antykonsumenckie podejście, ale to Eletronic Arts, firma która niegdyś próbowała skazić branżę przepustkami sieciowymi, niesławnymi "Online Pass", pamiętacie? Niemniej, mam nadzieję, że studio Motive odnalazło swoje przeznaczenie na kolejne lata, dostarczając odświeżoną trylogię Dead Space. Z czasem, zupełnie nową odsłonę tego nekromorficznego uniwersum. Piszecie się na taki scenariusz?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dead Space (remake).

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper