Under The Waves - gamescom

Gamescom 2022: Graliśmy w Under The Waves od Quantic Dream. Liga niżej niż Heavy Rain?

Roger Żochowski | 29.08.2022, 23:00

Gdy idziesz na hands-on gry, która sygnowana jest logiem Quantic Dream, spodziewasz się produkcji opartej na narracji, ze szczątkowym gameplayem i budzącej zachwyt w kwestii oprawy. W przypadku Under The Waves wyglądało to jednak zgoła odmiennie.

Zaskoczył mnie już sam fakt, że produkcje prezentowano w małej klitce, między znacznie większymi wydawcami. Tak małej, że można byłoby ją nieopatrznie przeoczyć, co oczywiście jeszcze nic nie znaczy, bo właśnie w takiej „dziurze” odkryłem kiedyś na jednym z gamescomów Life is Strange, zanim jeszcze o grze zrobiło się głośno. Pierwsze zetknięcie z Under The Waves jest na pewno bardzo intrygujące. Oto bowiem zaczynamy zabawę obserwując pierwszy dzień pracy Stana, profesjonalnego nurka pracującego dla firmy naftowej, w skórze którego rozpoczynamy zwiedzać głębiny Morza Północnego. Narracja od początku wprowadza dość melancholijny klimat i nie można jej odmówić uroku. Już na tym etapie widać, że będzie to historia mająca niejeden zwrot akcji, ale raczej skupiona przede wszystkim na psychice, wspomnieniach i doświadczeniach życiowych Stana, która z czasem odkryje przed nami kolejne, poruszające tajemnice.

Dalsza część tekstu pod wideo

Under The Waves - gamescom 2022

Choć Quantic Dream pomagało przy produkcji, to jednak jest w tej historii przede wszystkim wydawcą, bowiem gra powstawała przy współpracy z Parallel Studio. Jeśli widzieliście pierwsze zwiastuny Star Wars Eclipse, nad którym pracuje Quantic Dream, możecie się poczuć lekko oszukani, bo w Under The Waves oprawa nie robi większego wrażenia. Jest przyzwoita, nieco karykaturalna, zupełnie jednak niepodobna do wcześniejszych tytułów tworzonych pod banderą Quantic Dream. Co nie zmienia faktu, że vibe rodem z lat 70. jest tu obecny, a kolorystyka współgra z opowiadaną historią. Co więcej - jeszcze przed rozpoczęciem hands-ona twórcy dość mocno akcentowali współpracę z Surfrider Foundation Europe, stowarzyszeniem non-profit odpowiedzialnym za ochronę i poprawę stanu jezior, rzek, oceanów, fal i linii brzegowych. Tym samym gra ma być też swoistym przesłaniem ekologicznym na rzecz ochrony oceanów, a co z tego wyjdzie, zobaczymy w praniu.

Stan podczas zanurzenia i przemierzania głębin rozmawia przez komunikator z niejakim Timem, ale obawiam się, że w samej historii postaci będzie jak na lekarstwo i stoczymy zapewne batalię głównie ze swoimi lękami. Tytuł o dziwo dość mocno stawia na gameplay - scenek podczas dema było zaledwie kilka, a przez większość czasu Stan podróżował po bazie w skafandrze próbując otwierać kolejne drzwi i regularnie uzupełniając tlen. Sterowanie jest dość ociężałe, jednak dość dobrze oddaje to, ze płetwonurek musi cały czas targać ze sobą spory inwentarz, który trochę waży.

Under The Waves gamescom

Podczas eksploracji otwieramy włazy kręcąc gałkami analogowymi, skanujemy otoczenie, zbieramy materiały potrzebne do craftingu (z czasem zamiast pobierać tlen do butli ze specjalnych generatorów, będzie można go tworzyć samemu) podążając do przodu. W pewnym momencie można oderwać nogi od ziemi i nurkować w głębinach z płetwami na nogach. Głębokość zanurzenia i samo wpływanie regulujemy za pomocą spustów, choć sterowanie wymaga jeszcze dopracowania. Podobnie jest zresztą ze specjalnym głębinowym pojazdem (można zmieniać kamerę na kokpit i zza "łazika"), który ma nawet funkcje boostu (zużywalną), więc możemy znacznie szybciej przemieszczać się badając dno. A pojazd będzie można ulepszać. Sterowanie i tutaj jednak również nastręczało trochę trudności, choć podejrzewam, że trzeba się do niego po prostu przyzwyczaić.  

W pewnym momencie bohater wypływa na obszar, który zapewne będzie można nazwać półotwartym światem. Skanując głębiny pojawiają się ciekawe miejsca, które możemy zwiedzić, choć wpierw trzeba tam w ogóle dopłynąć. Poza główną misją, nie zabraknie również tych pobocznych, a baza wypadowa będzie naszym domem, gdzie uzupełnimy tlen, odpoczniemy, obejrzymy na półce naszą kolekcję znajdziek, porozmawiamy przez komunikator z Timem i ruszymy narrację do przodu. To tutaj zresztą byłem świadkiem sceny rodem ze snów na jawie, dość surrealistycznej, ale pokazującej, w którą stronę pójdzie scenariusz. Bo że cała ta historia ma drugie dno, a niektóre fakty mogą się okazać urojeniami gościa zamkniętego pod wodą, który samotnie przemierza głębiny, jest bardziej niż pewne.

I paradoksalnie, mimo odwrócenia proporcji i postawienia bardziej na gameplay (prosty, ale jednak gameplay), bardziej przyciągała mnie do gry fabuła i chęć poznania bliżej tajemnicy Stana, niż przedzieranie się przez kolejne części bazy i same głębiny, które na ten moment, pomijając dziwne wizje, wydają się dość monotonne. Gameplay po prostu nie jest ani oryginalny, ani specjalnie wciągający. Ale może dalej będzie lepiej. Stawiam głowę Wojtka, że narracyjnie będzie to produkcja, która w pewnym momencie wywróci wszystko do góry nogami, ale mam wątpliwości, czy rozgrywka będzie w stanie nadążyć za historią i czy w pewnym momencie po prostu nas nie znuży. Dodajmy, że produkcja pojawi się na PC, XSX/S, XOne, PS4 i PS5 w 2023 roku. 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper