Recenzja komiksu Wieczne zło: Wojna w Arkham - Batman nie żyje, kto zajmie jego miejsce?

Recenzja komiksu Wieczne zło: Wojna w Arkham - Batman nie żyje, kto zajmie jego miejsce?

Roger Żochowski | 08.03.2016, 21:00

Co się stanie gdy Batman zginie? Mając na uwadze jak wielu psychopatów pokonał przez wszystkie swoje lata odpowiedź może być tylko jedna - chaos. Okazuje się jednak, że nawet wśród największych wrogów Gacka znajdą się tacy, którzy będą chcieli zając jego miejsce i ochronić Gotham. Na swój uniwersalny sposób.

Zanim przejdę do recenzji warto krótko napisać czym jest tak naprawdę seria "Wieczne zło". To tak naprawdę pierwszy crossover stworzony na potrzeby nowego DC Comics, czyli swoistego restartu najpopularniejszych serii wydawnictwa DC w tym Batmana czy Supermana. "Wieczne zło" opowiada o porażce Ligi Sprawiedliwości z przybyszami z innego wymiaru - niejakim Syndykatem Zbrodni - i ukazaniu co stanie się ze strzeżoną przez superbohaterów ziemią, gdy nie będzie miał jej kto bronić. Wtedy do głosu dochodzą złoczyńcy, którym jak się okazuje też zależy na naszej planecie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdy rozeszła się wieść gminna o tym, że Batman nie żyje, pacjenci z Azylu Arkham pod przywództwem Stracha na Wróble zaatakowali Gotham City przy bezradności miejscowej policji. Największe zakapiory w historii podzieliły miasto na kilka dzielnic - nad każdą kontrolę przejął inny złoczyńca, że wymienię choćby Killer Croca, Man-Bata, Trujący Bluszcz czy Piga. Nie trzeba dodawać, że większość terenów Gotham doprowadziło to do ruiny. Żeby było jeszcze ciekawiej wspomniany Syndykat Zbrodni, który przejął władze na ziemi, wyznaczył Pingwina do kontrolowania tego co dzieje się w Gotham, więc jest on nieformalnym przywódcą szaleńców. Jak przystało na Pingwina, ten prowadzi też swoją grę, a część złoczyńców zdaje się nie ufać ani jemu, ani Syndykatowi Zbrodni. Jest jednak i trzecia siła. Na „ratunek” miastu rusza Bane ze swoją armią najemników napędzanych venomem. Słynny osiłek planuje przejąć kontrolę nad Blackgate - więzieniem dla superprzestępców - i z ich pomocą zdobyć miasto. Wiadomo już, że na ulicach Gotham rozpocznie się wkrótce wojna, w której po przeciwnych stronach barykady staną odwieczni rywale Batmana.

Przyznacie chyba, że fabuła od samego początku intryguje i daje spore pole do popisu Peterowi Tomasiemu, który odpowiada za scenariusz. Pingwin, Bane, Strach na Wróble - mamy trzech graczy, którzy chcą przejąć kontrolę nad miastem, choć w historii pojawia się cała masa innych postaci jak Dwie Twarze, Zsasz, M. Freeze, FireFly, a nawet Szpony, które mogliśmy poznać dobrze w Trybunale Sów. Takie nagromadzenie charakterów sprawiło, że część z nich dostała zbyt mało czasu antenowego, a motywacja i charaktery zostały przez to mocno spłycone. Zabrakło też najbardziej lubianego złoczyńcy w uniwersum Batmana - Jokera - ale pewnie szykowany jest on na inną, lepszą okazję. Nie to jest jednak największym problemem Wojny w Arkham.

Obiecująca historia szybko popada w schematy. Ma się wręcz wrażenie, że fabuła istnieje tylko po to, by doprowadzić do kolejnego starcia pomiędzy złoczyńcami. W pewnym momencie do komiksu wkrada się monotonia - obserwujemy następujące po sobie pojedynki w towarzystwie rzucanych na lewo i prawo gróźb ocierających się momentami o śmieszność. W konflikcie brakuje większych twistów choć muszę przyznać, że fajnie ukazano mit Batmana siejącego postrach wśród złoczyńców nawet w momencie, gdy nie ma go w Gotham. Co jakiś czas widzimy też Jima Gordona, który próbuje jakoś odnaleźć się w chaosie jaki zapanował w Gotham i w miarę możliwości dalej służyć miastu. Są to fajne przerywniki od ciągłej naparzanki szaleńców. 

Komiks utrzymany jest w dość mrocznej tonacji, co akurat bardzo mu służy. Ze złoczyńców zaskakująco dobrze wypada psychopatyczny profesor Pyg, który w pewnym momencie kradnie show. Bane niestety został zdegradowany do roli myślącego mięśniami osiłka. Choć nie zabrakło pewnych odniesień do filmu "Mroczny Rycerz Powstaje", to jego postaci brakuje głębi. Co by jednak nie pisać możliwość zobaczenia Gotham w niemalże postapokaliptycznej scenerii jest ciekawym doświadczeniem. Kreska Scota Eatona jest dość specyficzna i momentami miałem wrażenie, że kadry ukazujące starcia są zbyt małe i za szerokie, ale nie można im odmówić uroku. Ostatecznie Wieczne zło: Wojna w Arkham to solidny komiks, który jednak trochę za szybko staje się przewidywalny marnotrawiąc drzemiący w scenariuszu potencjał.  

Rysunki: Scot Eaton, Graham Nolan, Jaime Mendoza
Scenariusz: Peter Tomasi
Oprawa: twarda 
Papier: kredowy
Liczba stron: 204
Cena: 67,50 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper