The Last of Us: Part II - czego możemy się spodziewać w wersji reżyserkiej?

The Last of Us: Part II - czego możemy się spodziewać w wersji reżyserkiej?

Krzysztof Grabarczyk | 26.09.2021, 13:00

The Last of Us: Remastered chociaż pozornie okazało się jedynie kosmetycznym odświeżeniem - wniosło jednak dodatkową warstwę techniczną. Silnik pisany z myślą o egzotycznej PlayStation 3 płatał figle w trakcie przenoszenia na mocniejszą platformę. Dzisiaj, edycja zremasterowana jest wskazywana jako ta "prawilna". 

Projekt okazuje się dla Sony na tyle ważny, że firma funduje tytuł w ramach pakietu PlayStation Plus Collection. W katalogu usługi, to ostatni tak leciwy produkt, z premierą zakorzenioną jeszcze w 2013 roku. Równie długowieczna może okazać się nieco bardziej kontrowersyjna część druga. Polaryzująca społeczność, technicznie absolutnie nie do podważenia. Jednocześnie, przedostatni wielki projekt dla PS4 zanim kadencję przypieczętował Duch Cuszimy. Przywołałem Jina Sakai celowo z racji wersji reżyserskiej wydanej przez Sony. Pomimo faktu, że gra otrzymała aktualizację poprawiającą wydajność. The Last of Us: Part II zgarnęło całe mnóstwo wielkich oraz małych nagród, zatem edycja reżyserska z autografem Neila Druckmanna pozostaje raczej kwestią czasu. Oczywiście, autograf nie jest konieczny. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Wzdłuż Seattle

The Last of Us: Part II - czego możemy się spodziewać w wersji reżyserkiej?

Postpandemiczne miasto było dokładnie tym czy miało być. Pięknie odwzorowane co do zgodności faktycznych miejsc, pełniące rolę narratora z racji układu oraz licznych zniszczeń wskutek 25-letniej "działalności" kordycepsu. Czasem to wędrówka niczym za czasów wyprawy do Świetlików, czasem trochę Zaginionego Dziedzictwa. Studio świetnie implementuje rozwiązania w dalszych projektach a nawigacja na własną rękę, konieczność orientacji w terenie oraz wyostrzonej percepcji to w Part II konieczność. Sam grałem przy wyłączeniu dodatkowych ustawień eksploracji. Zresztą, jeśli zdecydujecie się na tryb Brutalnej Rzeczywistości - te znikną automatycznie. Seattle opływa pięknymi widokówkami, niekoniecznie z horyzontalnego punktu widzenia. Czasem zwyczajnie w oddali widać pomniki (nie)dawnej cywilizacji. Zanim główna bohaterka nie przyszła na świat. 

Historia wcześniejszych perypetii Ellie została lekko odkryta przy okazji krótkiego lecz mocno treściwego rozszerzenia, the Left Behind. O podobnej inicjatywie dla edycji reżyserskiej The Last of Us: Part II gracze spekulują już od dawna. Reżyser, Neil Druckmann zarzekał się, że to całkowicie kompletna historia zamknięta w perspektywie ponad 30-godzinnej rozgrywki. Ujęcie dwóch stron moralnego konfliktu dla niektórych mogło się wydawać nieco przydługie. Sucker Punch na potrzeby Ghost of Tsushima: Director's Cut sięgnęło po dodatkowy kolektyw. Wyspa Iki urzeka nowym, malowniczym pięknem częściowo usprawiedliwiającym wydawnicze działanie całej dywizji Sony oraz PlayStation. Skoro uciekamy się do reżyserskiej powinności w myśl "więcej wszystkiego - tego samego", wydawca winien zadbać o coś więcej niż konieczną kosmetykę oprawy czy kwestii czysto technicznych. 

Jeszcze latem ubiegłego roku, zachodziłem w głowę czy da się w ogóle podciągnąć oprawę zarówno The Last of Us 2 oraz Ghost of Tsushima. PlayStation 4 nie mogło otrzymać bardziej godziwego pożegnania. Choć nadal pojawiają się duże projekty PlayStation Studios (Horizon, drugi God of War), dedykacji już nie będzie. "Nie ma planów na DLC" - tak początkowo odnosił się sam reżyser do kwestii licznych spekulacji wobec ekstra-narracyjnego bonusu dla wielkiej gry. Haczyk tkwił w tym, że owy komentarz wypowiedziano niedługo po premierze głośnego sequela. Okazji nie trzeba szukać, wystarczy ją stworzyć. Sony zastępując kilkuletni trend wymieniło słowo-klucz "Remastered" na "Director's Cut", sięgając tym samym pierwszych oznak ze strony Capcom. Resident Evil: Director's Cut (1997, PlayStation) dziś zatem prezentuje się jako historyczna perełka. The Last of Us: Part II Director's Cut. Serio, ktoś jeszcze wątpi w wydanie takiej edycji? 

Jesteśmy gotowi

The Last of Us: Part II - czego możemy się spodziewać w wersji reżyserkiej?

W zaprzeczeniu do słynnej już wypowiedzi Troya Bakera, doskonale zdajemy sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze, nowy/stary trend dopiero się rozwija. Sony ma w katalogu PS4 sporo ciekawych pozycji, które aż proszą się tzw. wtórny zysk, oczywiście nie w kontekście popularnych "używek". Po drugie, my sami lubimy wracać do ulubionych gier poprzedniej generacji. Udowadnia to masowe zainteresowanie w komentarzach kiedy tylko pojawiają się doniesienia o nowogeneracyjnych aktualizacjach głośnych produkcji. Zupełnie jak przy okazji usprawnień The Last of Us 2. Eksploracja Seattle przy akompaniamencie podwojonego klatkażu, wykorzystania Dual Sense to znaczny luksus w stosunku do bazowej wersji. Tym samym, wydając tę łatkę, Naughty Dog musiałoby się o wiele bardziej wykazać przy edycji reżyserskiej. Tutaj hasłem reklamowym będzie "fabularne DLC". Owszem, reżyser dał ponad rok temu wskazówki dotyczące nie podejmowania dalszych prac nad rozwojem historii, lecz plany mają to do siebie, że często ulegają zmianie. 

Zwłaszcza w tak dynamicznie zmieniającym się środowisku jak nasza ukochana branża. Historia The Last of Us 2 jest pisana licznymi emocjami, przeplatającymi się wspomnieniami oraz wszechobecnym mrokiem wynikającym z bardziej dosadnego charakteru opowieści. Scenariusz dodatku mógłby wyjść lekko naprzeciw zapewniając garść nowego optymizmu. Ewentualnie umieścić odbiorcę po trzeciej stronie barykady (Serafici, anyone?). Ta fanatyczna i jednocześnie fascynująca frakcja zasługuje na odrębną opowieść. Panie Druckmann, czekamy. Sony już pewnie wydało zielone światełko na kolejne Director's Cut. Wciąż trwają prace nad trybem wieloosobowym. Z tęsknoty za sieciowymi zmaganiami w świecie The Last of Us postanowiłem na moment powrócić na stary front (TLoU: Remastered). Dzisiaj pozostali tam już praktycznie sami fanatycy, którzy nie dają szans tzw. noobom. Spora aktywność grających to nadal sukces, mimo już prawie dziewięciu lat od premiery. Naughty Dog zakończyło rekrutację chętnych na stanowiska do prac nad trybem multiplayer. Zatem sieciowa wariacja oraz fabularne DLC to wystarczająca zawartość dla wersji reżyserskiej?

Częściowo tak, lecz wraz z nową zawartością w parze idzie cena na poziomie średnio 349 złotych (Sony chyba jednak zaczyna zdawać sobie sprawę, że to nie był najlepszy pomysł). Całkiem niedawno wyprzedawano edycje kolekcjonerskie gry za bagatelnie niską cenę. Oczywiście rozeszły się w mgnieniu oka. Abstrahując od sytuacji, czy to samo czeka reżyserski kolektyw głośnej kontynuacji The Las of Us? Ta powstaje. Okazja do wykorzystania prac nad trybem sieciowym, jeszcze dokładniejsze usprawnienia (może kolejna wersja silnika wykorzystana przy Part II?). Technicznie, to nadal absolutne mistrzostwo, koncepcyjnie funduje wycieczkę po pięknym świecie, w którym matka natura upomniała się wreszcie o swoje. Fabularnie? Kwestia indywidualna. The Last of Us: Part II Director's Cut to rzecz tak samo pewna jak część trzecia. Zgodzicie się i czekacie? A może pakiet zbiorczy wraz z pierwszą odsłoną? 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper