Transformers - ranking filmów od najgorszego do najlepszego

Transformers - ranking filmów od najgorszego do najlepszego

Bartosz Dawidowski | 04.07.2021, 09:00

Początki Autobotów i Decepticonów były skromne. Wszystko zaczęło się od "transformujących się" zabawek japońskiej firmy Takara, których globalną dystrybucją zajęło się Hasbro. Plastikowe robociki już w 1984 roku podbiły serca dzieciaków i szybko otrzymaliśmy całe serie komiksów, animowanych seriali, a wreszcie również filmów i gier sygnowanych marką Transformers.

W 1984 roku amerykańskie Hasbro wykupiło od Takary prawa dystrybucyjne do linii transformujących się zabawek-robotów i zdecydowało się sprzedawać je pod szyldem "Transformers". Firma była sprytna, od razu nawiązując współpracę z Marvel Comics, które stworzyło pierwszą serię komiksów, przedstawiających wojnę domową honorowych Autobotów z nikczemnymi Decepticonami. Dzisiaj Transformers to potężna marka, która przyciąga do siebie miliony osób z całego świata, również tych mocno zaawansowanych wiekiem. Seria doczekała się przez lata wielu adaptacji serialowych i filmowych. Niestety większość z nich okazało się niewypałami.

Dalsza część tekstu pod wideo

7. Transformers: Ostatni Rycerz

Michael Bay zaczął swoją przygodę z Autobotami i Decepticonami w miarę dobrze. Niestety po "Transformers" z 2007 roku było już tylko gorzej. Kolejne odsłony "Transformerów" są w zasadzie na podobnym poziomie i trudno wskazać wśród nich największy gniot. Mimo wszystko na tym niechlubnym polu wyróżnił się niespójny "Ostatni Rycerz" z 2017 roku. 

Praktycznie każdy film Michaela Baya w większym lub mniejszym stopniu masakrował scenariusz przedstawiony w świetnych komiksach "Transformers". Wyjątkowym "dewastatorem" znanej fabuły okazał się Ostatni Rycerz - film nie tylko odstępował od pierwotnej wizji twórców wojny Autobotów i Decepticonów, ale nawet negował podstawowe wydarzenia z sagi live-action, twierdząc np. że Bumblebee brał udział w II W.Ś. i że Transformery biegały po Ziemi od tysięcy lat.


6. Transformers: Zemsta Upadłych

Film z 2009 roku okazał się prawie tak samo kiepski, Ostatni Rycerz. Opowieści o wskrzeszeniu Megatrona z pomocą Wszechiskry brakuje spójności fabularnej i odpowiedniego tempa. Narracja zbyt długo meandruje bez celu, a kiedy fabuła się już rozwinie, autorzy mają jakby problem, by zdecydować się czyją historię chcą opowiedzieć - ludzi czy Autobotów/Decepticonów. Filmowi nie służy też rzadkie pojawianie się Optimusa Prime'a na ekranie. Kompromitujące pudło!

5. Transformers: Wiek Zagłady

Transformers: Wiek Zagłady zaprezentowało Autoboty w nowym świetle - jako zagrożenie dla ludzkości. Samo w sobie taka koncepcja nie byłaby zła, ale nietrafioną ideą było forsowanie pomysłu, że ludzkość miała udział w powstawaniu Transformerów. Odarło to roboty z aury tajemniczości i "inności". Film ratowały naprawdę mocne sceny walk, ale na polu fabularnym Wiek Zagłady okazał się mało emocjonującym przedsięwzięciem.

4. Transformers 3

"Transformers: Dark of the Moon" podejmuje temat pierwszego lądowania ludzkości na Księżycu i tym, w jaki sposób łączy się z historią wojny Decepticonów z Autobotami. W filmie świetny występ zalicza uwielbiany przez fanów Shockwave; w wielu scenach można też zobaczyć szalejącego Optimusa. Film nie jest tak mocny, jak "Transformery" z 2007 roku, ale wyróżnia się niezłym tempem akcji i doskonałym scenami batalistycznymi i stanowi jedną z lepszych prac Michaela Baya.

3. Transformers (2007)

To był debiut Michaela Baya jako reżysera filmów live-action bazujących na marce "Transformers". Wielu fanów komiksów do dzisiaj nie może zaakceptować przesadnych zmian wprowadzonych do wyglądu Autobotów i Decepticonów w wizji Baya z 2007 roku. Nie zmienia to jednak faktu, że obraz którego przygotowanie kosztowało ok. 150 mln dolarów, wyszedł znośnie - nawet jeśli gra aktorska Megan Fox pozostawia sporo do życzenia a motywacje wielu postaci zaangażowanych w walkę o Wszechiskrę, są często mocno naciągane.

2. Bumblebee

Wystarczyło odsunąć Michaela Baya od "Transformerów", by... powstał bardzo przyzwoity film. Chociaż wielu osobom wciąż nie do końca odpowiadają zmiany w designie robotów, to "Bumblebee" jest przynajmniej emocjonujący fabularnie i wykonany z "nerwem dramatycznym". Dobrze się to po prostu ogląda. Mało znany wcześniej reżyser Travis Knight, który miał na koncie tylko "Kubo i dwie struny" stanął na wysokości zadania, tworząc opowieść o tytułowym Autobocie, uciekającym z Cybertronu na Ziemię.

Co ważne - film doczeka się sequela w 2022 roku, pt. Rise of the Beasts. Tym razem reżyserem został Steven Caple.

1. The Transformers: The Movie

Kasetę VHS z pełnometrażowym filmem animowanym The Transformers: The Movie kupili mi na początku lat 90. rodzice i... od tego momentu zaczęła się moja szajba na ten film, który przez rok obejrzałem pewnie ponad 25 razy. By pożyczyć cenną kasetę wpadał do mnie regularnie - przynajmniej raz w miesiącu - kolega z bloku. Po 2-3 latach nasze magnetowidy tak "zjechały" taśmę, że obraz śnieżył i miejscami tracił kolory. Nawet w takiej prymitywnej, VHS-owej formie film z 1986 roku był genialny - oglądaliśmy go dalej w wypiekami na twarzy.

Całe dzieło Nelsona Shina, wykonane we współpracy z japońskim Toei Animation, jest jak mistrzowsko wyreżyserowany, muzyczny teledysk - z doskonałą, rockową ścieżką dźwiękową, fantastycznymi pomysłami na ujęcia i autentycznymi sytuacjami, wiernymi materiałowi źródłowemu. Znakomity w tej opowieści o wojnie Autobotów z Decepticonami i gigancie pożerającym planety jest dubbing (z ostatnim występem słynnego Orsona Wellesa, autora "Obywatela Kane'a, przed śmiercią), fantastyczna jest ścieżka dźwiękowa Vince'a DiColi i wreszcie rozkosznie płynna animacja. Transformers: The Movie to nie tylko pomnik wystawiony robotom Hasbro, ale w ogóle gatunkowi space-opery/sci-fi. Zobaczyć to powinien każdy - nie tylko miłośnicy Transformerów, ale też fani anime czy science fiction w stylu "Gwiezdnych Wojen". Dzieło z 1986 roku wcale się nie zestarzało i bije na głowę filmy stworzone przez Michaela Baya.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper