The Last of Us 2 - próba zachęcenia hejterów

The Last of Us 2 - próba zachęcenia hejterów

Krzysztof Grabarczyk | 11.03.2021, 22:30

Gdybym miał wskazać interaktywny produkt, który w ciągu ostatnich kilku lat wywarł na mnie emocjonalne wrażenie, byłaby to wizja druckmannowej post-apokaliptycznej rzeczywistości. Produkcja kategorii AAA, której autorzy nie stosują pół-środków oferując skomplikowaną w odbiorze historię, jak nigdy wcześniej. 

Ryzykowne decyzje i tematy tabu - mniej więcej takie określenia częściowo sugerują charakter opowieści The Last of Us: Part II. Przy kapitalnym poziomie wykonania, to zjawiskowy projekt. Od chwili premiery, tytuł jest przedmiotem setek dyskusji za pośrednictwem komentarzy pod wiadomościami, forum czy wreszcie wideo-blogów. Na przestrzeni ostatnich kilku lat, mało która pozycja tak bardzo wpłynęła na społeczność. A przecież jest historią przeznaczoną dla pojedynczego odbiorcy, która mówi o nas więcej niż ktokolwiek wcześniej w tej branży. Jeśli nadal wahacie się czy zagrać, postaram się Was do tego przekonać. Przy drugim rozdziale jednej z najważniejszych marek w historii PlayStation, można zapomnieć o  reszcie poprzedniej i już aktualnej generacji. Idealny czas aby wybrać się do Seattle. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Czas cudów

The Last of Us 2 - próba zachęcenia hejterów

W 2020 roku nie spodziewalibyśmy się, że leciwe PlayStation 4 jeszcze stać na topową jakość w grach. Final Fantasy VII: Remake choć na pierwszy rzut oka, oferujące niemal next-genowy wygląd postaci, odstawało na polu realizacji elementów otoczenia. Pokaz The Last of Us Part II podczas targów E3 2018 dla wielu osób wydawał się nieosiągalny dla wysłużonej architektury PS4. W istocie, finalny produkt bardzo zbliżył się do tego poziomu, w ponad 80%. Prezentowany wówczas etap rozgrywki z Serafitami wyglądał obłędnie, lecz takiej oprawy możemy spodziewać się w usprawnieniach dla nowej konsoli Sony. Premiera gry w czerwcu ubiegłego roku ponownie udowodniła, że Naughty Dog potrafi wydobyć całkowity potencjał, niemal z każdego pojedynczego obwodu wewnątrz konsoli. Przygoda Ellie zachwyca rozmachem poziomów i dbałością o każdy, najmniejszy element. A jak wiadomo, diabeł od zawsze tkwił w szczegółach. Niech będzie to lekcją dla pozostałych ważnych na mapie świata deweloperów. Tak tworzy się gry pisane pod jeden system, bez kompromisów. Co ciekawe, twórcy nie szli na kompromis nawet fabularnie. 

The Last of Us: Part II zarzucano wiele, lecz owe osądy nigdy nie padły w kierunku oprawy audiowizualnej. Gdyby tytuł w obecnej formie wydano na PS5, nikt by nie narzekał na oprawę rodem z poprzedniej generacji. Produkcja bowiem wyprzedziła swoje czasy. Przy czym nie należy do grona korytarzowych tytułów, ponieważ zwiedzane lokacje są obszerne jak na grę nie określaną jako open-world. Każde nowo odkryte pomieszczenie, miejscówka czy nawet droga do Seattle. Wszystko jest zaprojektowane w sposób przedstawiający historię walki o życie, poczucia beznadziei. Ambitnym założeniem jest tworzenie świata w stylu narracyjnym, czyli takim, który przedstawia odbiorcy bieg wydarzeń. Resztę dopowiadamy sobie sami lub robi to rozgrywka za pośrednictwem dziesiątek porozmieszczanych notek. Po prostu odpalasz i wsiąkasz w ten postpandemiczny świat, który zredukował populację o blisko 60% w ciągu niemal 25 lat. Główny wątek scenariusza to jedno, lecz historia prezentowana przez sam projekt lokacji i odpowiedni balans pomiędzy zniszczonymi przez czas i epidemię miejscami to druga strona medalu. The Last of Us 2 to tak naprawdę dwie opowieści - o zemście i przemijaniu. Pomnikiem dawnej rzeczywistości jest właśnie Seattle. Chociażby dla tego, warto sięgnąć po ostatnie dzieło Naughty Dog. Wyzwanie za wyzwaniem, i to dla gracza. 

Osobista konfrontacja

The Last of Us 2 - próba zachęcenia hejterów

Część druga spowodowała niepohamowaną złość u niejednego miłośnika wyprawy Joel'a i Ellie przez zainfekowane Stany Zjednoczone. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, charakter pierwszego The Last of Us polegał na budowaniu wręcz ojcowskiej relacji, pomimo iż bohaterowie nie byli ze sobą spokrewnieni. Drugim z powodów jest bardziej mroczna i niekiedy przygnębiająca treść przedstawionej w sequelu historii. Nie oznacza to jednak, że jest gorsza. Jest inna. W The Last of Us: Part II wspomniana "inność" jest bardzo eksponowana. Naughty Dog podjęło dość trudny i jednocześnie, bardzo delikatny temat. Wśród grającej społeczności podział okazał się bardzo duży. Kulminacją tego zjawiska okazało się celowe zaniżanie ocen za pośrednictwem megapopularnego Metacritic, gdzie najniższe noty zaobserwowano raptem w ciągu sześciu godzin od premiery gry. Ukończenie całej przygody to wynik średnio pięć razy dłuższy. Wkrótce potem, serwis wprowadził nowe zasady oceniania gier przez użytkowników. Z czasem, notowania części drugiej poszły znacznie w górę. Wybitna gra zawsze obroni się sama. 

Emocje. Tutaj sposób w jaki ukazano odczucia poszczególnych bohaterów, jest po prostu o poziom wyżej od konkurencji. Czasem nawet widoczna na ekranie postać mogłaby nie wypowiedzieć ani jednej kwestii dialogowej. Wyraz twarzy bardzo często mówi odbiorcy wszystko. Już poprzednia odsłona osiągnęła imponujące rezultaty w tej kategorii. Sequel jednak przebił wcześniejsze dokonania. Jeszcze jednym, bardzo ciekawym w grze zjawiskiem jest mentalna regresja Ellie. Rzecz dotyczy kolejnych dokonywanych zabójstw, w szczególności ludzkich przeciwników. Od pierwszego skutecznego pozbawienia życia, niemal do końca historii - Ellie coraz mniej komentuje swoje działanie, zupełnie jakby w trakcie rozgrywki autonomicznie uświadomiła sobie, że to zło konieczne. Nigdy wcześniej nie zaobserwowałem takiej agonii w grach. Każde pojedyncze zabójstwo to oddzielna agonia, tutaj widzimy jak z zabitego człowieka uchodzi życie. Dramaturgii dodają rozpaczliwe okrzyki towarzyszy widzących śmierć kompana. Ciężko to opisać słowami, musicie sami się o tym przekonać. The Last of Us: Part II jest wyzwaniem dla odbiorcy. Piękny, ambitny i bezkompromisowy projekt. 

Nigdy dość

Spędziłem z tytułem blisko 140 godzin. Ogrywając na PlayStation 4 Pro. I przymierzam się do ponownego ukończenia przygody na poziomie Brutalnej Rzeczywistości. Wtedy tak naprawdę gra oferuje swoje 100%. Identycznie jak w części poprzedniej. The Last of Us: Part II dotychczas nie otrzymało stosownej aktualizacji, która umożliwiłaby grze skorzystanie z dobrodziejstw PlayStation 5. Obecnie Naughty Dog pracuje nad trybem wieloosobowym oraz wedle ostatnich doniesień, fabularnym rozszerzeniem. Wcześniej jednak reżyser, Neil Druckmann stwierdził, że gr stanowi kompletną historię. Wskazuje na to również czas trwania, ponieważ jak na tytuł o charakterze przygodowym, stawiającym na eksplorację i bez pełnej ikonek mapy, jest imponujący. Pytanie brzmi czy w ramach braku nowej aktualizacji, gra nie otrzyma z czasem oddzielnego wydania, z dopiskiem "Remastered"? Adaptacja Dual Sense może dostarczyć ciekawych wrażeń, choćby przez pryzmat skradania się, w którym stawiamy ostrożne kroki czy naciągu cięciwy łuku. Szkoda, że już nie dodano takich smaczków. 

Tytuł obecnie jest w bardzo dobrej cenie, kupicie go za 119 zł. Jak na przeszło 30 godzin wciągającej rozgrywki, historii i podziwania kapitalnie zrealizowanego świata - świetna okazja. Jeśli wciąż nie możecie przekonać się do The Last of Us: Part II, przestańcie czym prędzej zwlekać. Przy ostatnim dziele Naughty Dog, zapomnicie o innych grach, nawet przestaniecie myśleć o nieustannym polowaniu na PS5, jeśli wciąż nie zdobyliście swojego egzemplarza. To wielka i ambitna produkcja, podsumowująca wszystko z czym się musimy zmierzyć w obliczu utraty człowieczeństwa i czy potrafimy powiedzieć sobie "dość". Na pewno nigdy dość takich odważnych i topowych jakościowo produkcji. To jak? Zagracie raz jeszcze czy wreszcie sięgnięcie pierwszy raz?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper