Samsung Galaxy S20 FE – test i relacja z przedpremierowego pokazu. To może być hit!

Samsung Galaxy S20 FE – test i relacja z przedpremierowego pokazu. To może być hit!

Maciej Zabłocki | 30.09.2020, 21:50

Redakcja PPE została zaproszona na przedpremierowy pokaz najnowszego smartfona z rodziny Samsung Galaxy. Mowa oczywiście o S20 FE, czyli „Fan Edition” – telefonie, który swoją specyfikacją, budową i ceną może zgarnąć bardzo wielu klientów, bo wszystko wydaje się w nim idealnie wyśrodkowane. Zapraszam do krótkiej relacji!

Wydarzenie odbyło się dzisiaj w samym centrum Warszawy, w urokliwym Muzeum Selfie na Grzybowskiej, które na co dzień zaprasza do cykania sobie zdjęć z wykorzystaniem przeróżnych ozdobnych pokojów. W godzinach popołudniowych zamieniło się jednak w sale konferencyjną dla najważniejszych dziennikarzy technologicznych. To właśnie tutaj miała miejsce prezentacja smartfona Samsung Galaxy S20 FE. Nazwy tłumaczonej jako „Fan Edition”, ponieważ ten model zawiera absolutnie wszystkie, najważniejsze z punktu widzenia klienta Galaxy, rozwiązania technologiczne w telefonie i nie kosztuje przy tym flagowych pieniędzy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Muzeum Selfie zostało wybrane nieprzypadkowo, ponieważ Galaxy S20 FE (dumnie dołączający do rodziny Galaxy S20) wyposażono w aż 32-mpixelowy przedni aparat i muszę przyznać, że zdjęcia portretowe wychodzą doprawdy rewelacyjnie. Są bardzo szczegółowe i piękne kolorystycznie, a znakomity efekt „bokeh” dopełnia dzieła. Z pewnością przyjrzymy się temu znacznie bliżej, gdy tylko urządzenie trafi do testów w naszej redakcji. Co właściwie siedzi w środku S20 FE? 

Samsung Galaxy S20 FE - specyfikacja

Samsung Galaxy S20 FE – test i relacja z przedpremierowego pokazu. To może być hit!

Początkowo myślałem, że będą tam podzespoły ze „średniej” półki, ale nic bardziej mylnego. Telefon wyposażono w topowy procesor Qualcomm Snapdragon 865 5G (lub Exynos 990, ale w polskich sklepach możemy znaleźć wersję z amerykańskim CPU), 6GB pamięci RAM i 128GB miejsca na dane z możliwością rozszerzenia za pomocą kart pamięci microSD o pojemności do 1TB. Do tego topowy 6,5” wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości FHD+ ze 120 Hz częstotliwością odświeżania i bateria o pojemności 4500 mAh. W bonusie jest jeszcze ładowanie bezprzewodowe (do 15W) i zwykłe (25W) oraz wodoszczelność z certyfikatem IP68 i głośniki stereo. Ponadto znalazło się miejsce dla nowego standardu WiFi 6 i Bluetooth 5.1 oraz oczywiście NFC do płatności zbliżeniowych. 

Istotne jest również to, że urządzenie w wersji 5G będzie sprzedawane w sześciu różnych kolorach (niebieski, czerwony, pomarańczowy, zielony, biały i różowy), a każdy z nich prezentuje się znakomicie. Matowe wykończenie dodaje uroku, a lśniące, aluminiowe ramki podkreślają bardzo fajną i młodzieżową konstrukcję tego telefonu. Jak widzicie po zdjęciach, ekran nie został zaokrąglony, więc nie musicie się obawiać, że naciśniecie coś przypadkiem, a ramki nie są dodatkowo pasami startowymi. Samsung stworzył to elegancko i z właściwym wyczuciem. Oczywiście systemem operacyjnym jest Android 10 z nakładką Samsung UI w wersji 2.5. 

Z tyłu znajdziemy niewielką wyspę z trzema obiektywami – dwa z nich są 12-mpixelowe, a teleobiektyw ma 8 mpix. Nie dajcie się jednak zwieść tak małym liczbom (w dobie dzisiejszych 108 mpix). Smartfon robi wystarczająco ładne i szczegółowe zdjęcia, a dysponuje nawet optycznym 3-krotnym przybliżeniem, lub 30-krotnym cyfrowym, które sprawdzają się zaskakująco dobrze. Do tego ładnie radzi sobie z kolorami, nie prześwietla zbytnio kadru i dysponuje dedykowanym trybem nocnym oraz funkcją „jednego ujęcia”, które robi 10 zdjęć, a następnie sztuczna inteligencja dobiera jedno najlepsze. 

Samsung Galaxy S20 FE - testujemy

Samsung Galaxy S20 FE – test i relacja z przedpremierowego pokazu. To może być hit!

Korzystałem z tego Samsunga zaledwie kilkadziesiąt minut, więc dużo więcej będę mógł powiedzieć, gdy już telefon trafi w moje ręce. Muszę natomiast przyznać jedno – ekran AMOLED o takim odświeżaniu działa rewelacyjnie. Telefon chodzi jak burza, niczym więksi i drożsi bracia, a jest przy tym szalenie chłodny i ani przez moment nie zdołałem go zawiesić. Nakładka jest wszystkim dobrze znana, natomiast otwieranie aplikacji, przełączanie się pomiędzy nimi czy sam aparat działały błyskawicznie. Telefon jest przy tym dość lekki, sprawia wrażenie świetnie wykonanego i nie mogłem narzekać na jakość materiałów. Ciekaw jestem czasu pracy na baterii (ogniwo 4500 mAh budzi moje wątpliwości) i zdjęć nocnych, których nie mogłem zweryfikować w warunkach studyjnych. 

Pierwsze wrażenie odniosłem jednak znakomite – jest bardzo szybko, bardzo wydajnie i do tego smartfon dobrze leży w dłoni. Chociaż ekran 6,5” nie należy do najmniejszych, to dzięki płaskim krawędziom dużo lepiej i pewniej trzymało mi się ten telefon w rękach. Nie zabrakło złącza USB-C, a głośniki grały głośno i donośnie, chociaż zabrakło mi czasu, by sprawdzić je nieco lepiej. Zamawiając dzisiaj w przedsprzedaży najnowszego Galaxy S20 FE możecie otrzymać w prezencie opaskę sportową Galaxy Fit2 albo 3-miesięczną subskrypcję Xbox Game Pass Ultimate razem z kontrolerem MOGA XP5-X+. Upominek wybierzecie podczas składania zamówienia. 

Samsung Galaxy S20 FE - cena i modele

Samsung Galaxy S20 FE – test i relacja z przedpremierowego pokazu. To może być hit!

To może być sprzedażowy hit – ceny są przyzwoite, tym bardziej jak na urządzenie z takim wachlarzem możliwości, chociaż konkurencja również ma kilka asów w rękawie. Model wyposażony w 6GB RAM i 128GB miejsca na dane, ze wsparciem 4G kupicie za 2899 zł. Nieco droższy jest ten z 5G, który wyceniono na 3399 zł. Testowany przeze mnie kilka tygodni temu POCO F2 Pro też dysponuje topowymi komponentami, ale jest przy tym tańszy o 1000 zł i ma potencjalnie lepszy aparat. Czy faktycznie? Przekonamy się podczas testów. Telefon powinien działać sprawnie i szybko, a Galaxy S20 FE spełnia te wymagania z nawiązką, głównie za sprawą znakomitego i piekielnie responsywnego ekranu. Tańszy S20 kierowany będzie do ludzi młodych, bo nie wygląda tak „ekskluzywnie” jak droższe modele (tył jest plastikowy) co nie zmienia faktu, że na biurku dalej prezentuje się intrygująco. Do usłyszenia już niedługo! 

Źródło: własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper