8 rozczarowujących trendów z 2018 roku

8 rozczarowujących trendów z 2018 roku

Bartosz Dawidowski | 05.01.2019, 17:36

Rok 2018 przepełniony był jasnymi momentami (w szczególności cieszyła premiera genialnego Red Dead Redemption 2), ale nie zabrakło też zdarzeń, które rzuciły cień na ostatnie 12 miesięcy i całą branżę.

W tym "antyrankingu" nie będę podejmować tylko tematu najbardziej rozczarowujących gier, ale również zachowań wydawców i trendów, które uznaję za szkodliwe dla naszego ukochanego hobby. Oczywiście w dużej mierze to subiektywny ogląd sprawy. Jeśli macie inne zdanie lub zupełnie inne typy w tym rankingu, to piszcie śmiało w sekcji komentarzy.

Dalsza część tekstu pod wideo


8. Smartfonowa wpadka Blizzard

Czy gracze hardkorowi czekają na nowe smartfonowe produkcje? Na szczęście okazało się, że nie, o czym boleśnie przekonał się Blizzard. Firma zamiast przedstawić pierwsze informacje o Diablo 4 zapowiedziała... Diablo Immortal - wyłącznie na urządzenia mobilne z Androidem oraz iOS. Wybuczane przyjęcie tego ogłoszenia mówi samo za siebie (przypominam, że działo się to na BlizzConie, czyli w gronie największych fanów firmy).



 

7. Rewizjonizm historyczny

Wydawca Battlefield V ewidentnie nie wyczuł rynku w 2018 r. Firma stworzyła tytuł osadzony "w realiach II W.Ś", który przypomina raczej kpinę z tego okresu. Zamiast pokornie wycofać się z pewnych pomysłów lub próbować rozbroić sytuację twórcy gry zachowywali się arogancko i opublikowali kilka fatalnych tweetów, m.in. jeden sugerujący "antyfanom", by po prostu nie kupowali Battlefield V. Co też wiele osób wzięło sobie do serca, bo Battlefield V sprzedaje się wyraźnie gorzej od poprzednika (tytuł przeceniono o połowę po 2 tygodniach od premiery w USA).

 

 

6. Karciane potknięcie Valve

Valve od lat wydawało się nieomylne - firma przypominała króla Midasa: czego się dotknęli, to zamieniali w złoto. Nie tym razem, bo Artifact od twórców Half-Life po prostu nie chwycił. Tytuł został opublikowany w listopadzie 2018 roku a wypadł już poza pierwszą setkę gier na Steam. Z jednej strony można powiedzieć, że karcianki przejadły się graczom, a z drugiej... fani tytułów Valve liczyli na coś zupełnie innego. I pozbawionego wymuszonych mikrotransakcji.

 

 

5. PR-owy koszmar Bethesdy

Nie chodzi nawet o to, że Fallout 76 to przeciętny tytuł, wydany zdecydowanie przedwcześnie (tak, przeciętny - w 2018 roku wyszło kilka o wiele gorszych produkcji). To co mogło szokować w 2018 roku to fatalne zachowanie Bethesdy, która przez okropny PR jeszcze zaogniała sytuację (vide afera z nylonowymi torbami, nieprzyjmowanie zwrotów gry itd). Rozdawanie gratisowych Falloutów po czasie było jak musztarda po obiedzie. Miejmy nadzieję, że firma z Maryland wyciągnie z tego wnioski.

 


4. Lootboxy nie umarły

Po trąbieniu o tym, że lootboxy przypominają praktyki hazardowe, "skrzynki z łupami" nadal występują w wielu grach. To jeden z najsłabszych branżowych motywów z ubiegłego roku. Wydawcy próbują ratować tę koncepcję przez publikowanie procentowej szansy na wylosowanie przedmiotu danej klasy, ale oczywiście wypada to jak podcieranie tyłka szkłem. Miejmy nadzieję, że takie praktyki niedługo znikną z branży.

 

 

3. Obsesja Battle Royale

Ileż można? Firmy rzuciły się jak gzy na łajno w kierunku rozgrywki Battle Royale, tak jak wcześniej na produkcje przypominające Dark Souls i klasyczne rougelike'i. W samym pomyśle Battle Royale nie ma oczywiście nic złego dla osób lubiących tego typu zabawę, ale wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo.

 

 

2. Bety jak dema

Testowanie bety powinno w teorii działać jako wczesna weryfikacja pomysłów deweloperów i jako sprawdzian wielu bugów/błędów. Niestety coraz częściej wydawcy traktują beta testy, jako... dema, które pojawiają się zbyt późno, by mieć realny wpływ na finalny produkt. I w dodatku, za które jeszcze trzeba płacić (bo beta udostępniana jest dla osób składających preordery). Najgorszym przykładem takiej "bety" z 2018 roku jest Fallout 76. Skrytykować można by jednak również pod tym samym względem Black Ops 4.

 


1. Okrajanie i opóźnianie premier standardowych wydań gier

Co tu dużo mówić - to najbardziej niepokojący trend w branży. Oczywiście to zjawisko występowało już we wcześniejszych latach, ale obecnie wydawcy każą coraz częściej płacić dodatkowo za edycje gier, które można nazywać kompletnymi. W dodatku za większe pieniądze otrzymujemy wcześniejszy dostęp do danej produkcji. Osoby, które wybierają standardowy pakiet, a nie wersję premium, muszą czekać kilka dni na premierę i w dodatku są pozbawione bardzo przydatnych cyfrowych przedmiotów/bonusów. Z taką sytuacją mieliśmy niestety do czynienia w tym roku już nie tylko w grach sportowych, ale przykładowo w takich tuzach jak Assassin's Creed: Odyssey, Battlefield V a nawet w świetnym Hitmanie 2. Obawiam się, że ta tendencja znacznie się nasili w 2019 roku.


Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper