Wiedźmin od Netflix. Dlaczego to się nie uda?

Wiedźmin od Netflix. Dlaczego to się nie uda?

Paweł Musiolik | 25.12.2018, 20:00

Serialowy Wiedźmin od Netfliksa będzie miał wyjątkowo trudno. Setki tysięcy, jeśli nie miliony fanów czekają na to, co przygotuje platforma streamingowa. Jednak czy to ma szansę się udać?

Wiedźmin to nasze dobro narodowe. Zarówno książki, jak i ostatnio gry wideo, stały się rozpoznawalne na całym świecie, co ostatecznie doprowadziło do rozpoczęcia prac nad serialową produkcją Netfliksa. Na informacji o niej wyczekiwano wyjątkowo mocno, a gdy te się pojawiły, to... reakcja fanów Geralta była mieszana, delikatnie mówiąc.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ciężko już teraz jednoznacznie powiedzieć, czy serial będzie sukcesem. Przesłanki ku temu są. Jednak obserwując dotychczasowe zamieszanie wokół wszystkiego co z serialem związane, powoli zaczynam odnosić wrażenie, że lepiej brać pod uwagę to, że Netfliksowi może powinąć się noga.

Dlaczego?

Netflix nie ma dobrej passy jeśli chodzi o swoje produkcje

Na początek - sama platforma. Przez długi czas uważano, że czego Netflix się nie dotknie, zamienia w złoto. Przyjmowali pod swoje skrzydła zabijane seriale, pompując w nie grube budżety, dając nowe życie. To uzupełniano klasykami kina oraz produkcjami innych firm. Później jednak trzeba było zarabiać i zaczęto odchodzić od licencjonowania pracy innych, stawiając na swoje produkcje.

Netflix Stranger Things season 1

I w tym aspekcie Netflix nie wypada już tak kolorowo. Z jednej strony mamy wyjątkowo dobre seriale pokroju Stranger Things, Atypowy czy Narcos, z drugiej wpadki pokroju 1983, Bright czy Trzynaście powodów. Oczywiście ocena seriali jest czysto subiektywna, ale z mojego punktu widzenia, Netflix bardziej jedzie na opinii sprzed paru lat aniżeli faktycznie oferuje wyjątkowo dobre produkcje własne.

I właśnie z tego powodu nie da się powiedzieć - Wiedźmin będzie hitem, tak samo nie można mówić - Wiedźmin będzie klapą.

Czekający na serial to w większości fani gry...

O ile przy samym Netfliksie możemy zastanawiać się, czy serial wpadnie do grupki tych dobrych, tak przy fanach już teraz widać jedną tendencję - zdecydowana większość z nich to przede wszystkim fani gry. Niekoniecznie znający tylko dzieło CD Projekt Red, ale głównie opierający się o nie.

Gdy pojawiały się pierwsze przecieki na tema obsady serialu, zacząłem z uwagą śledzić to, co pisze się w mediach społecznościowych, komentarzach pod artykułami i na forach. Interesowała mnie zarówno Polska, jak i świat, by móc jakoś porównać tworzące się oczekiwania. I w Polsce jeszcze jakoś to wygląda - sporo osób zna książki i zdaje się rozumieć, że serial nie powstaje na bazie gry (choć i takie, często młodsze, jednostki się trafiają), tak na zachodzie już wesoło nie jest.

Ludzie słysząc Geralt, mają przed oczami jego wizerunek z gry. Słysząc Wiedźmin od Netflix, dyskutują na temat tego, jakie i w jaki sposób przenieść wątki z gry. I tutaj jest pierwszy problem w odbiorcach - większość czeka na coś, czego w ogóle nie dostanie.

... którzy mają już teraz oczekiwania wywindowane w kosmos

I oprócz tego, że spora grupa liczy na coś innego, to wszyscy jak jeden mąż mają gigantyczne oczekiwania. Mają do tego prawo - gry wyniosły Wiedźmina na popkulturowy, globalny szczyt, popularyzując w krajach świata samą książkę, która dostała drugie życie. Nie można się więc dziwić, że podobną miarkę przykłada się do serialu.

To budzi gigantyczne oczekiwania, zarówno pod względem scenariusza, jak i kreacji samych bohaterów i scen, które będziemy oglądali. Netflix zdaje sobie sprawę z tego, jaką licencję posiada w rękach, więc i na produkcji nie oszczędza. Ale to nie jest gwarantem jakości, a tym bardziej spełnienia oczekiwać wszystkich fanów Wiedźmina. Zwłaszcza tych zp oletka growego...

Zachodnie podejście do popkultury w liberalnym wydaniu większości się nie podoba

Tutaj wyjątkowo długo zastanawiałem się, która strona ma z tym gorzej. Twórcy, którzy od samego początku podejrzewani są o liberalną agendę i każda ich decyzja, niezgodna z opinią fanów jest głośno krytykowana. Czy widzowie, którzy mając pewne wyobrażenie, oparte o książki i nierzadko światopogląd, mogą dostać coś, co znacząco rozjedzie się z tym co było do tej pory.

Nie da się jednak dyskutować z faktem, że USA produkując filmy i seriale, podchodzi do tego pokazując duży amerykocentryzm. Nie da się też dyskutować z faktem, że w Stanach Zjednoczonych, filmy, seriale, popkultura w większości zdominowana jest przez tamtejszych liberałów, których u nas nazywa się najczęściej "lewakami" (w sumie ot teraz tak uważa się każdego, kto ma inne zdanie...).

Czy to będzie miało jakiś wpływ na serial? Jakiś pewno tak. Czy jednak ma to znaczenie z punkt uwidzenia produktu rozrywkowego, jakim bez wątpienia będzie serial? Nie. Zmiany mogą zaboleć jedynie niesamowicie zatwardziały fanbase, który - jak w wielu przypadkach - jest mikrych rozmiarów.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper