Felieton: Wyjaśnij mi zasady, a resztą zajmę się sam - gry, które pozwalają na więcej

Felieton: Wyjaśnij mi zasady, a resztą zajmę się sam - gry, które pozwalają na więcej

Jaszczomb | 19.07.2015, 15:29

Wejść do budynku mogę z trzech stron? Pff, biorę młot i sam robię sobie otwór w ścianie, przez który wpadnę do środka z zaskoczenia! Albo lepiej – rozwalę ściany nośne i pozwolę, by na wrogów zawaliła się cała konstrukcja. To się nazywa wolność!

Ile razy broniliśmy wyższości gier nad innymi formami rozrywki argumentem, że są interaktywne? Są i chwała im za to. Ale kiedy produkcja jest liniowa, niespecjalnie zmusza nas do myślenia. A kreatywna bestia siedzi w każdym z nas, trzeba ją tylko zachęcić do działania.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pisząc o wolności i możliwości bycia kreatywnym w grze, na myśl przychodzi od razu , ale nie o nim tu mowa. Jasne, dostajemy wielki plac zabaw, klocki LEGO wręcz, i zaczynamy zabawę, której scenariusz wymyślamy na poczekaniu. Podobnie jest chociażby z serią The Sims. Ale nie o tym tu mowa. Piszę o jednej z najpiękniejszych rzeczy, jakie deweloper może dla gracza zrobić – oddać świat z wyraźnie nakreślonymi zasadami, przedstawić mu zadanie do wykonania i dać wolną rękę w jego wykonaniu.

ZABIJ

Mowa o grach, gdzie nasz wybór nie ogranicza się do tego, czy wroga zabijemy mieczem, na odległość z łuku czy ognistym zaklęciem. Chodzi mi o bogactwo środków, pozwalające na metody, które nie śniły się samym twórcom. Z pewną dozą takiej wolności mamy do czynienia m. in w serii Hitman, ale wybór, czy zabić ofiarę głośno, po cichu czy upozorować wypadek to wciąż za mało. Tutaj wygrywa raczej Fallout, który nie tylko pozwala zabić niemal każdego z dowolnej broni, to jeszcze możemy np. zajrzeć w kieszenie ofiary i zostawić w nich odbezpieczony granat. Albo zaminować wejście do jej domu i poczekać, aż uda się na spoczynek. Wieczny.

Jeszcze dalej w tej kwestii Bethesda poszła w . Rozwijając umiejętność kradzieży, byliśmy w stanie po cichu otruć przeciwnika, a nawet ukraść mu wyekwipowaną broń i pancerz. A potem stawaliśmy z takim golasem do walki. Ach, Skyrim, moja perełko. Nic jednak z tych metod nie zadziwiłoby dewelopera. Tutaj wchodzi (które już w przyszłym miesiącu dostanie odświeżoną wersję na PS4!).

Bronie, pułapki i łączone ze sobą supermoce – już testerzy tworzyli w wymyślne plany pozbywania się wrogów, które zrobiły na twórcach takie wrażenie, że pochwalili się nimi w materiałach promocyjnych. Bo nie ma to jak zatrzymać czas podczas ostrzału i poustawiać przeciwników na linii lotu własnych nabojów. Osobiście zabawiłem się na pewnym przyjęciu w ten sposób, że opętywałem wytwornie wyglądających gości, ustawiając ich na kilka centymetrów przed specjalnymi barierami. Oddzielały one nieupoważnionych od buszowania po zakazanych częściach rezydencji. Po opuszczeniu przez Corvo cudzego ciała, jego właściciel pochylał się, by zwymiotować, wkładając wedle mego planu głowę właśnie w tę barierę. Prawdziwy plac zabaw dla kreatywnych sadystów.

ALBO NIE ZABIJAJ

Ale nie zawsze naszym celem jest zabicie kogoś. Gdy zasady rozgrywki są jasno nakreślone, najlepszą zabawą jest szukanie dziur. Głośna swego czasu była metoda okradania domów w Skyrimie. Zdarzało się, że nie było czasu, by czekać, aż domownicy zasną, więc wystarczyło włożyć im kosze lub garnki na głowę, blokując pole widzenia, i kraść mogliśmy do woli. Sam dumny jestem z własnego pomysłu. Najpierw podszkoliłem się w alchemii i zaklinaniu przedmiotów. Następnie przygotowałem enchantowany zestaw ubrań podwyższających umiejętność warzenia mikstur i, mając go na sobie, tworzyłem mikstury polepszające enchanting. Każda kolejna próba pozwalała mi działać nieco wydajniej, aż byłem w stanie zrobić czteroczęściowy zestaw szat maga, z którego każdy zaklęty element obniżał koszt rzucania czarów o -25%. Łącznie „upust” na rzucanie zaklęć bojowych wyniósł 100%! Aż się po plecach poklepałem.

Oczywiście wszystko to jest częścią rozgrywki, bo nie chodzi o zupełną wolność (to zwyczajnie nie jest możliwe), a tyle opcji, byśmy poczuli się autorami własnych działań, bez podpowiedzi ze strony gry, jak choćby „możesz niszczyć ściany nie tylko, by zrobić sobie przejście do budynku, ale da się go zawalić”. Powinniśmy móc wpaść na to sami! Symulator ucieczki z więzienia jest tu dobrym przykładem – opcji jest cała masa, tyle że gra nie mówi praktycznie o żadnej z nich. Ale satysfakcja po samodzielnym odkryciu jest ogromna. Mając wybielacz, własne ubranie i atrament, z ciekawości spróbowałem przefarbować je na kolor munduru strażników. Dobra, może i pomysł pożyczony od Michaela Scofielda, ale zadziałał!

Niekwestionowanym mistrzem „wolności” jest seria Scribblenauts, która nie pojawiła się nigdy na konsolach PlayStation. Zwiedzamy tam dwuwymiarowy świat i niczym w zaczarowanym ołówku, tworzymy rzeczy pomagające innym w ich problemach. Wystarczy napisać nazwę rzeczy i tyle! Myślicie pewnie „taa, akurat mogę wpisać, co chcę…”, ale naprawdę pomyślano o tylu rzeczach, że ilość możliwości poradzenia sobie z zagadkami zakrawa na absurd. Przykład pierwszy z brzegu – na niedozwolonym miejscu stanął samochód. Jak sobie z nim poradzić? Stworzyć policjanta, który wlepi mandat. Albo lawetę i zwyczajnie wywieść grata. A może wielką zgniatarkę? Oblodzić jezdnię i zwyczajnie go zepchnąć gdzieś indziej. Granicą jest Wasza wyobraźnia!

Zahaczyć muszę o serię Just Cause. Dwójka pozwalała na najdziwniejsze akcje, głównie dzięki specjalnej lince łączącej dwa dowolne przedmioty. Denerwujący przeciwnik z butlą z gazem u nogi tylko czeka, aż ją odpalicie i poleci w niebiosa niczym Felix Baumgartner. Rico potrafi też w trakcie pościgu wyskoczyć z samochodu na jego dach, przyczepić linką goniące go auto do ulicy i obserwować, jak wróg traci gwałtowanie całą prędkość. Zresztą ile gier pozwala na przesiadkę w powietrzu do odrzutowca? A teraz to wszystko w jeszcze lepszym wydaniu znajdziemy w ! Z wieloma linkami naraz, rewelacyjną eksplozją stacji benzynowej (w końcu ktoś pomyślał o wybuchu tych litrów paliwa POD stacją) i wingsuitem! Prezentowana w tym tygodniu rozgrywka mnie kupiła:

Miejmy więc nadzieję, że i , i dostarczą nam kolejnego placu zabaw, gdzie będziemy mogli popisać się swoją kreatywnością. Może nawet nowy Deus Ex wróci do większej wolności z początków serii. W cokolwiek byście nie grali – szukajcie alternatywnych opcji, nie wpadajcie w schematy!

Źródło: własne
Jaszczomb Strona autora
cropper