Retrogranie: Zone of the Enders

Retrogranie: Zone of the Enders

kalwa | 27.07.2014, 12:41

Zone of the Enders to gra stworzona przez Japończyków na stricte rodzimy rynek. Jeśli więc u nas sprzedała się zadowalająco, to demo MGS2 dołączone do europejskiego wydania może mieć z tym coś wspólnego. Pomińmy jednak póki co kwestię jakości i pozwólmy zajrzeć sobie za kulisy powstawania tego wyjątkowego tytułu.

Stworzenie gry zajęło trochę ponad dwa lata. Początkowo powstawała na PlayStation i PC – kreatorzy nie mieli jednak zamiaru wydawać tytułu na żaden z tych sprzętów. Wiedzieli, że pojawi się na konsoli nowej generacji i padło na PlayStation 2. Inspiracją były bardzo popularne w Japonii animacje z gatunku mecha – reżyser Noriaki Okamura chciał stworzyć coś w rodzaju Gundama w bardziej nowoczesnym stylu, ale jednocześnie podchodząc do tematu w realistyczny sposób. Jak wyjaśnił, wielu twórców anime nie bierze pod uwagę praw fizyki i często je ignoruje podczas produkowania swoich dzieł. W celu zachowania jak największego realizmu przeprowadził wraz z zespołem wiele badań w zakresie robotyki, korzystając z pomocy ludzi specjalizujących się w tym temacie. To co widzimy podczas grania to poniekąd efekt jego rozmyślań odnośnie tego jak to wszystko wyglądałoby za 150 lat – w ten sposób zadaje pytanie czy roboty przypominałyby ludzi, czy raczej byłyby czymś całkowicie przeciwnym.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabuła opowiedziana w grze ma bardzo poważny nastrój. Tematyka jaką porusza obraca się wokół przeludnienia Ziemi i osiedlania się na innych planetach. Akcja ma miejsce na Jowiszu, będącym ostatnią planetą, na której ludzie mogą przebywać. Reżyser określił to mianem „końca świata” - dlatego mieszkańcy Jowisza nazywani są Enderami (co można przetłumaczyć jako „końcowi ludzie”) i tutaj właśnie zostaje wytłumaczone znaczenie tytułu gry Zone of the Enders. Są to ludzie żyjący w ciągłym zagrożeniu, cały czas walczący o byt na planecie na której nie ma tlenu. Jeśli któryś z nich znajdzie się poza kopułą ochronną pod którą zamknięte jest miasto, czeka go śmierć. To właśnie tutaj mieszka główny bohater, Leo Stenbuck. Jego przygoda zaczyna się w momencie kiedy jest świadkiem śmierci swoich kolegów przygniecionych przez potężnego robota, za sterami którego siedzi oficer Viola. Jej zadaniem jest odzyskanie broni pożądanej przez wszystkie kolonie. Młodzieniec ledwo uchodzi z życiem i trafia do hangaru gdzie jest przetrzymywana poszukiwana broń – wielki robot obdarzony sztuczną inteligencją A.D.A. Niechcący zasiada za jego sterami i od tamtej pory jest niejako zmuszony do walki z najeźdźcami w imię niewinnych – sumienie nie pozwala mu odpuścić i bierze na swoje barki tą wielką odpowiedzialność.

Kojima, który pełnił funkcję producenta wykonawczego chciał poruszyć motyw egzystencji. Na swojej drodze spotykamy się więc z różnymi poglądami na temat sensu istnienia. Leo ma coś w rodzaju depresji i nie do końca zależy mu na życiu. Podobnie sprawa ma się z Violą, która pragnie umrzeć na polu bitwy. Z kolei sztuczna inteligencja poprzez obserwowanie kolejnych wydarzeń łączy fakty i wyrabia sobie zdanie. Gracz może podążać dwoma ścieżkami. Oprócz wątku głównego są też zadania dodatkowe, w których ratujemy cywili. Jeśli bardziej dbamy o swoje życie i doprowadzamy do ich śmierci, możemy zobaczyć inne zakończenie i tym samym poznać inne zdanie A.D.Y. Można tutaj zauważyć pewne podobieństwa do słynnej japońskiej animacji Neon Genesis Evangelion, którą Okamura stawia bardzo wysoko w swoim osobistym rankingu. Postacie głównych bohaterów łączą wspólne cechy charakteru jak i brak możliwości odmowy w sprawie ratowania ludzkości.

Opracowanie odpowiednio zachowującej się kamery zajęło rok czasu. Problemem okazało się sprawienie, by dobrze pokazywała akcję nie będąc jednocześnie zbyt chaotyczną – jak stwierdził Noriaki, nie mógł pozwolić by graczom zakręciło się w głowie, bo sam ma z tym problem przy produkcjach 3D. Cała rozgrywka polega na eksploracji Jowisza, odwiedzaniu kolejnych miast i ogólnie pojętego rozwiązywania problemów. Podczas starć robot automatycznie namierza cel do którego strzelamy lub uderzamy w niego mieczem w zależności od odległości. Możemy wzlatywać do góry lub opadać ku ziemi. Z czasem zdobywamy wyższy poziom doświadczenia, co przekłada się na lepszą obronę przed atakami fizycznymi i inne statystyki. Oprócz tego powiększamy swój arsenał i uczymy się nowych umiejętności poprzez programowanie maszyny.

Jehuty to nazwa nawiązująca do egipskiego boga mądrości. Początkowo miała brzmieć Anubis, ale ostatecznie zdecydowano się na imię przytoczone wcześniej. Wyglądem mechów zajął się Yoji Shinkawa – człowiek znany z prac nad słynnym Metal Gear Solid, gdzie był głównym designerem. To dlatego maszyna którą sterujemy może wydawać się podobna do Metal Gear Ray znanego z MGS2, który wtedy był w fazie produkcji. Artysta chciał, aby Jehuty wyglądał bardzo fajnie i zmieniał postawę w zależności od tego jak nim sterujemy.

Muzyka którą słyszymy podczas rozgrywki to techno-pop. Jak się okazało, sam Hideo zaproponował, aby sięgnąć po ten właśnie gatunek. Utwory o podobnym charakterze przygrywają podczas walki. Gdy tempo się uspokaja, to samo dzieje się z muzyką. Doświadczymy więc melodii melancholijnych czy nawet japońskich piosenek popowych. Za kompozycje odpowiedzialne są głównie trzy osoby: Norihiko Hibino, Maki Kirioka i Akiiro Honda. Oprócz tego motyw przewodni gry został wykonany przez Heart of Air. Do tego pojawiają się jeszcze dzieła Shuichi'ego Koboriego i Toshiyukiego Kakuty.

Zone of the Enders doceniono za warstwę audio-wizualną i szybkie walki, dzięki którym tytuł oceniono wtedy jako najlepszy w swoim gatunku. Źle przyjęły się głosy postaci w angielskiej wersji językowej, które reżyser bardzo chwalił przed premierą gry. Oprócz tego narzekano na niski poziom trudności, który okazywał się zbyt prosty nawet przy najwyższym ustawieniu, co przekładało się na krótki czas zabawy. Mimo wszystko do dzisiaj średnia ocen sięgnęła 77%.

Jeśli jesteś fanem anime mecha, to możesz sprawdzić jak gra się prezentuje dzięki kolekcji HD w sprzedaży od końcówki 2012 roku. Znajdziesz w niej nie tylko pierwszą część, ale również drugą. Oprócz tego kreatorzy przygotowali krótką animację, która łączy w sobie jedne z ciekawszych momentów dwóch odsłon.

cropper