Recenzja komiksu „Amerykański Wampir” – tom 7. Krew smakuje znów wybornie

Recenzja komiksu „Amerykański Wampir” – tom 7. Krew smakuje znów wybornie

SoQ | 01.08.2016, 19:30

Na przestrzeni 34 zeszytów, składających się na pierwszą serię "Amerykańskiego Wampira", były momenty lepsze, gdy pochłaniałem kolejne strony z wypiekamy na gębie oraz gorsze – gdy chciałem dać sobie spokój z dalszą lekturą całości. Przemogłem się jednak i nie żałuję. Wraz z "Drugim cyklem", którego pięć pierwszych odcinków znajdziecie z tomie numer siedem, seria znów wrzuca wysokie obroty. Ba, to jedne z najlepszych fragmentów przepastnej całości.

Publikacja „Drugiego cyklu” rozpoczęła się 14 miesięcy po zakończeniu pierwszej serii. Ta zamknęła się we wspomnianych 34 zeszytach, ukazujących się od marca 2010 roku do stycznia roku 2013. I pod koniec złapała lekką zadyszkę. Genialne były zeszyty dziejące się na początku – na Dzikim Zachodzie, w czasach nazistów lub późniejsze – gdy bohaterowie polowali na pewnego pradawnego wampira z europejskiej rodziny. Końcowe odcinki (oraz pojedyncze z wcześniejszych), zebrane w tomie szóstym, nie były już tak ciekawe, poza tym wydawały się nieco oderwane od kontekstu. „Dwójka” wystartowała w marcu 2014 roku i naprawiła przynajmniej jedno. Wracają znani bohaterowie – Pearl Jones, której losy śledzimy od czasów prób kariery w Hollywood w latach 20-tych oraz naturalnie ulubieniec fanów – Skinner Sweet, w nieco zaskakującej roli, którą zasygnalizowano już w tomie piątym. Czyli jeśli absolutnie nie znasz serii, to rozpoczynanie lektury od tego momentu nie jest najlepszym pomysłem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czasowo skaczemy do lat 60-tych. Pearl, zmęczona walką z wampirami, osiada na rodzinnej farmie w Kansas, gdzie ukrywa osierocone dzieci wampirów, ale względna beztroska nie trwa jednak długo. Na scenę wkracza bowiem nowy wróg – Szary Kupiec, o którym dowiedzieliśmy się w piątym tomie. W tym na tajemniczą, potężną istotę, zostanie rzucone nieco więcej światła, a całość naturalnie urywa się w momencie tylko zaostrzającym nasz apetyt. Wisienkę na torcie stanowi ostatni odcinek tomu – fantastycznie narysowany przez Urugwajczyka Matiasa Bergarę. Resztę odcinków ilustruje niezawodny Rafael Albuquerque. Niezawodny, bo najzwyczajniej zauważyłem, że fragmenty historii z rysunkami innych artystów były często tymi właśnie mniej udanymi.

Fakt, scenariusz „Amerykańskiego Wampira” na tym etapie posługuje się już pewnymi kliszami. Znowu mamy trochę ratowania niewinnych i bezbronnych, uciekanie przed majaczącym na horyzoncie zagrożeniem czy wreszcie nowe zło wcielone, większe i potężniejsze od poprzedniego zła wcielonego, które wydało się już największym i najpotężniejszym. Scott Snyder nadal jednak potrafi wciągnąć nas w opowieść o krwiopijcach i umiejętnie wtopić ich historię w historię ludzkości. Siódmy tom to zatem powrót serii na właściwe tory. A tuż za rogiem mamy kolejny smakowicie zapowiadający się rozdział w historii naszego gatunku – pierwsze próby podboju kosmosu – który naturalnie będzie wkomponowany w losy naszych przyjaciół z długimi kłami. Oblizuje się zatem ze smakiem po tej lekturze, niczym wampir po wgryzieniu w szyję młodej niewiasty, i czekam na kolejny tom.

  • Amerykański Wampir - tom 7
  • Scenariusz: Scott Snyder
  • Rysunki: Rafael Albuquerque, Matias Bergara
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 144
  • Cena z okładki: 69,99 zł
  • Data ukazania się: lipiec 2016
Źródło: własne

Atuty

  • Pearl i Skinner znów w akcji
  • Nowy wróg wygląda obiecująco
  • Historia mimo iż trwa już długo nadal jest interesująca

Wady

  • Delikatnie czuć fabularne klisze

Wampiry mają się dobrze, a całość czyta się z wielką przyjemnością.

8,0
cropper