
Recenzja komiksu Deadpool: Łowca Dusz. Zawodowy zabijaka poluje na pomioty demona
Po eskapadzie z martwymi prezydentami, Deadpool kontynuuje swoją podróż. Łowca głów nie ma łatwego życia, bo tym razem musi zmierzyć się z wyjątkowymi przeciwnikami, który zostali ochrzczeni przez samego demona.
Drugi tom przygód Wade'a Wilsona jest bezpośrednią kontynuacją Martwych Prezydentów, więc nie polecam poznawać nowej przygody bez znajomości pierwszej. Jeden z głównych wątków pierwszej opowieści jest kontynuowany w Łowcy Dusz, który również będzie obecny w kolejnej przygodzie.
A najnowsza przygoda Deadpoola rozpoczyna się dość niespodziewanie. Gerry Duggan i Brian Posehn zapraszają czytelników na małą retrospekcję, w trakcie której poznajemy bardzo ważne wydarzenia dla Wilsona. Bohater otrzymuje zadanie bliskiego spotkania z Iron Manem i po namowie demona spotkanie dochodzi do skutku. Po drodze wpada nawet na Parkera, a właśnie takich dodatkowych występów brakowało mi w pierwszej przygodzie. Cała historia dzieje się „dawno temu”, a ten element w przyjemny sposób akcentuje rysownik komiksu – Scott Koblish – który stylizuje kadry na „dawne lata”. Wygląda to naprawdę ładnie, choć może jedynie pod koniec artysta odrobinę zapomina o swojej misji.




Wracając jednak do samej przygody – Deadpool miał wykonać zadanie dla demona, ale udało się go przechytrzyć, więc przyjemniaczek powraca po latach z kolejnym wyzwaniem. Tym razem łowca ma wyruszyć na poszukiwanie kilku celów, które nie powinny już chodzić po naszym świecie. Wade nie zamierza początkowo spełniać demonicznej prośby, ale z powodu wydarzeń, których byliśmy świadkami w pierwszym tomie, zgadza się i zamierza wypełnić zlecenie.
Na jego drodze staje nieśmiertelny złodziejaszek, ratownik potrafiący okiełznać morze, znudzony życiem biznesmen i jeszcze zmieniający wygląd podglądacz kobiet. Dodajmy do tego kilku dodatkowych oponentów i naprawdę nie można narzekać na nudę. Siłą tej odsłony jest różnorodność, bo choć w tle mamy wątek, który został rozpoczęty w pierwszym tomie, to jednak stale pojawia się nowe, ciekawe zagrożenie i w końcu debiutują inni bohaterowie. Jest wspomniany wcześniej Iron Man, później mamy na chwilę Spider-Mana, a nawet Daredevil ma istotny wkład w tę opowieść. Są to oczywiście epizodyczne role, ale dobrze, że scenarzyści potrafili wykorzystać znanych herosów. To ubarwia wydarzenia, bo relacje Deadpool-Spider-Man i Deadpool-Daredevil zostały przedstawione w niebanalny i interesujący sposób. W tym pierwszym przypadku Parker ma nawet podobne problemy jak Wilson (tutaj warto znać jego najnowsze przygody z serii Marvel Now!), zaś podczas drugiego spotkania, najemnik dosłownie wykorzystuje dobre serce Murdocka. Niektóre sceny faktycznie zaskakują.
Odrobinę gorzej w tym tomie wypadają żarty, które są zdecydowanie stonowane. Jeśli ktoś narzekał na dziecinne żarty pierwszej przygody, to tutaj będzie zadowolony. Ja akurat należę do czytelników lubiących luźne podejście do Wilsona i trochę zabrakło mi dodatkowych komicznych sytuacji. To nie jest tak, że Łowca Dusz jest pozbawiony humoru, ale jest go zdecydowanie mniej. Duggan i Posehn poskąpili czytelnikowi również łamania czwartej ściany – lubię tę zagrywkę w przygodach Deadpoola, a tutaj tego po prostu brakuje. Oczywiście przez cały komiks pojawia się problem z głową bohatera, jego „wewnętrznym problemem”, ale pewnie dopiero później temat zostanie odpowiednio rozwinięty. Nie zamierzam zdradzić zbyt wiele, ale scenarzyści sprytnie łączą wydarzenia z pierwszego i drugiego tomu, by już w trzecim dosłownie eksplodować. Taką mam przynajmniej nadzieję, bo końcówka jest obiecująca – wiele na to wskazuje, że w końcu poznamy odrobinę przeszłości Wade’a oraz… Poznamy jego demony. Ten temat może zostać przez autorów poprowadzony różnie – przecież do końca nie wiadomo, która wersja historii Deadpoola jest prawdziwa, bo postać straciła pamięć przez liczne eksperymenty – ale na pewno warto śledzić losy zamaskowanego herosa.
Trudno też nie odnieść wrażenia, że komiks jest dobrze zbalansowany. Mamy tutaj mocny wątek przewodni, wspomnianych przeciwników, pojawiają się postacie, „problem” z pierwszego zeszytu, sporo ciekawych walk, a mimo wszystko końcówka zamyka większość zagadnień i pozwala skupić się na najważniejszych wątkach. W zasadzie samo zakończenie to małe mistrzostwo świata, bo wątpię, by ktokolwiek spodziewał się pewnych wydarzeń. Czytelnik dosłownie pragnie więcej, a jest zostawiony z… Załamanym do granic możliwości Wilsonem.
Trudno też w jakimkolwiek momencie narzekać na kreskę. Scot Koblish (#7) i Mike Hawthorne (#8-12) faktycznie mają pomysł na urzeczywistnienie koncepcji scenarzystów, a sceny walk namalowane przez Hawthorne’a mogą się podobać. Tutaj przez większość czasu uczestniczymy w starciach, w których przeciwnicy są szczególnie dobrze namalowani. Różnorodność kadrowania to spora zaleta w pracy Mike’a.
Pisząc tę recenzję specjalnie omijam niektóre tematy, by nie zepsuć Wam przyjemności z czytania, jednak tak jak wspomniałem we wstępie – tutaj jedyną drogą jest poznawanie całej opowieści. Tylko w taki sposób wyłapiecie wszystkie smaczki i bez problemu odnajdziecie się w świecie Deadpoola. A uwierzcie mi, że akurat w tej z pozoru pogmatwanej głownie nie trudno się zatracić… Druga przygoda jest moim zdaniem odrobinę lepsza od pierwszej, jednak do ideału nadal brakuje. Na szczęście sama historia jest dużo ciekawsza od pojedynków z prezydentami i choć tak jak już wspomniałem wątek jest kontynuowany, to jednak powiew świeżości sprawia, że trudno odejść od komiksu. Oby trójka trzymała poziom.
Atuty
- Niebanalna historia
- Kilka niespodziewanych scen
- Interesujący rywale
- Epizody bohaterów
Wady
- Mniej humoru
- Temat 4 ściany zaginął w tłumie
Stare problemy w świeżej głowie. Deadpool ma duży problem z pewnymi zabłąkanymi duszami, ale wychodzi z tej konfrontacji z... Pełnym bagażem nowych doświadczeń.
Galeria



Przeczytaj również






Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych