Los Santos Parano, czyli egzystencjonalna rozpacz w świecie GTA V

Los Santos Parano, czyli egzystencjonalna rozpacz w świecie GTA V

Mateusz Gołąb | 30.06.2015, 19:00

"Piaskownica" jest jedynym gatunkiem, który potrafi tak doskonale oddać pewną egzystencjonalną beznadzieję, której często nie zauważamy w naszej codzienności. W końcu jest ona swojego rodzaju lustrzanym odbiciem żyjącego świata. Potrzeba tylko kogoś, kto wskaże nam ten konkretny, niedostrzegany przez nas aspekt życia.

Z pewnością nie raz i nie dwa spotkaliśmy się z artystami, którzy próbują za pomocą swego aparatu złapać pewien konkretny aspekt otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko w celu zaprezentowania go ludziom takim jak ty i ja, którzy zaganiani w uniwersum własnej codzienności, nie zauważają innych światów. Te, niejako orbitują wokół siebie, ale tak naprawdę nigdy nie dochodzi do całkowitego zetknięcia się pomiędzy tymi różnymi wymiarami ludzkiego życia, choć pewne ich elementy wzajemnie się przenikają.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tacy artyści tworzą swojego rodzaju okienka do odmiennej, niezbadanej krainy. Poprzez uwydatnienie tego nieznanego nam aspektu rzeczywistości, przyciągają nieco nasz świat do niego za pomocą liny jaką tworzy ich dzieło. Wszak ilu z nas zastanawia się mijając przechodzącą obok osobą, jak bardzo szare i nijakie jest jej życie. A może to właśnie moja egzystencja jest tak bardzo nieistotna w oczach bliźniego, którego każdy dzień przepełniony jest sukcesami. Prawdopodobnie nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele ciemności niesie ze sobą słoneczny dzień wewnątrz niszczejącym domku, który mijamy codziennie w drodze do pracy. W końcu twoje i moje istnienie obraca się współcześnie wokół pnących się pod chmury korporacji mamiących nas wizją sukcesu, gdy w tym samym czasie pomiędzy wieżowcami zataczają się pijani ludzie, a samotne matki błagają o każdą złotówkę. Przecież nas to nie dotyczy.

Tak jak Hunter S. Thompson w swojej powieści próbował na podstawie własnych życiowych doświadczeń, obserwacji i narkotycznych ciągów posypanych szczyptą szaleństwa pokazać swojemu odbiorcy tę inną stronę „amerykańskiego snu”, tak duński fotograf Morten Rockford Ravn zwraca uwagę na „egystencjonalną rozpacz” nieznanej nam strony świata. Korzysta tylko z nieco innych narzędzi. Thompson był dziennikarzem, więc naturalnie jego głównym atrybutem było sprawne pióro, a słowo posłużyło jako nośnik informacji. Ravn jako fotograf robi zdjęcia. Nie byle jakie zdjęcia.

Morten przemierza ulice Los Santos – wirtualnego miasta z Grand Theft Auto V i robi wirtualne fotografie używając równie wirtualnego telefonu. Celem tych wypraw jest poszukiwanie społecznej krytyki, która tak skrzętnie , umyślnie czy też nie, ukryta została pomiędzy linijkami kodu. Przygnębiające, szare fotki przewróconych wózków, manekinów i pijanych mieszkańców miasta są odzwierciedleniem depresyjnej codzienności ludzi nie związanych z pompatycznym i ironicznym scenariuszem tej szalonej produkcji. Możemy sobie nawet wyobrazić, że każdy z nich ma swoje marzenia. Są przecież równie „żywi”, co protagoniści tej gangsterskiej historii. Wystarczy spojrzeć na Los Santos jako na swojego rodzaju cyfrową dioramę, będącą miniaturką tego, co dzieje się dokoła nas, gdy skupieni na własnym kolorowym scenariuszu ignorujemy „inne światy”. 

Zajrzyjcie na oficjalną stronę projektu Fear and Loathing in GTA V. Szybko przekonacie się, że podobieństwo nazwy do dzieła Huntera Thompsona nie jest wcale takie przypadkowe. Zmieniło się medium, zmieniły się realia ale szarość pozostała. Tylko zamiast umysłu wypełnionego chemikaliami, które podszeptują kolejne, przelewane na papier słowa, mamy komputerowe skrypty rysujące na naszych oczach kopie ludzkich losów.

Najsmutniejsza w tym wszystkim nie jest jednak sama szarość tych odmiennych ludzkich stanów, tego człowieczeństwa, tak bardzo rozstrzelonego pomiędzy różnymi punktami rzeczywistości definiowanej przez psychikę, zamożność, doświadczenia, myśli i wiele innych, często niezależnych od nas samych, zmiennych. Najbardziej przykre jest to, że tego nie widzimy. Nie widzimy tego w Los Santos, tak samo jak ja nie zauważam tego tu i teraz. Brniemy przed siebie rozwijając niezwykle ważny i pełen nagłych zwrotów akcji scenariusz, a gdzieś z boku toczy się życie osadzone na kompletnie przeciwnym biegunie istnienia. Oto egzystencjonalna rozpacz, czarna strona amerykańskiego snu. Warto zainteresować się dziełem Mortena, by móc potem odejść od ekranu i inaczej spojrzeć na świat. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Grand Theft Auto V.

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper