Comix Zone – Królestwo pająków

Comix Zone – Królestwo pająków

Tomek Grodecki | 28.06.2015, 17:16
W kulturze azjatyckiej pająk stanowi symbol iluzji. W mitologii greckiej oraz nordyckiej – koniec naszej egzystencji. W Ameryce kojarzony jest tylko z jedną postacią – starym jak świat super-herosem fajtłapą – Peterem Parkerem.
Popkultura zdążyła nas już przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy, co nie zmienia faktu, że Spider-Man wydaje się w Stanach Zjednoczonych postacią równie ikoniczną, co Che Guevara czy Marilyn Monroe. Mowa właśnie o przełomowych latach 60., kiedy to na kartach komiksu zadebiutował pajęczy kujon; latach rewolucyjnych nie tylko w sferze obyczajowej, ale także kulturalnej. Spider-Man to tak naprawdę pierwszy przedstawiciel młodego pokolenia klasy średniej, zamieszkującego najbiedniejsze dzielnice Manhattanu. Jest to symbol, który ostatnio uległ sporej dewaluacji, nie radząc sobie z próbą czasu. Dlaczego o tym wspominam?
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Dan Slott w wywracaniu uniwersum Spider-Mana nie ma sobie równych. Zaczęło się od pajęczej wyspy, na której wybuchła zaraza, zamieniająca ludzi w superbohaterów. Potem przyszedł czas na kres Petera Parkera i erę Octopusa. Punktem zwrotnym w jego szalonej karierze może się okazać „Spider-Verse” – wydarzenie, zbierające wszystkie Pająki, jakie kiedykolwiek stąpały po świecie Marvela, a także wprowadzające do panteonu całkowicie nowych herosów. Co ciekawe, większość przedstawionych postaci to projekty Slotta wykonane przez różnorodny kolektyw twórców. Czy autorowi znów będą grozić śmiercią?
 
Peter Parker przechodzi do lamusa; my zaś przedstawiamy Wam sylwetki kwartetu kontrowersyjnych, ale i ciekawych bohaterów, którzy zaliczają debiut w uniwersum Marvela. Jest tu trochę miejsca dla anarchizmu, feminizmu oraz innych zjawisk, o których, mam nadzieję, chętnie przeczytacie.
 

Spider-Punk: Arachno-anarchista
Niegdyś idol nastolatków, którego podobizna zdobiła ściany amerykańskich kampusów. Dziś – anarchista i przedstawiciel marginesu społecznego. Tak przez lata ewoluowała postać Człowieka-Pająka. Na zaledwie kilkunastu kadrach nieznany mi dotąd Jed MacKay zdołał zaprezentować koncept, który z miejsca przeszył mnie niczym synkopowane rytmy punku. Ten komiks to złowieszcza poezja; uwertura destrukcji, gniewu i szaleństwa. Istny majstersztyk, godny samych braci Ramone. Przybrudzony rock'n'roll, w którym pierwsze skrzypce gra wojownik-psychopata z gitarą w dłoni. Poza ciętymi jak brzytwa dialogami, znajdziemy tu unikalne i piękne w swojej prostocie rysunki Sheldona Velli. Po lekturze komiksu miałem nadzieję, że ci utalentowani artyści podbiją szturmem rynek obrazkowy. Oni jednak, jak na punków przystało, pozostają w cieniu...


 













 
Spider-Gwen: Toksyczna melancholia
Spotkałem się kiedyś z interpretacją, według której Alicja w krainie czarów była narkomanką. Podobnie jest i ze Spider-Gwen. Być może pod tą całą rock'n'rollową otoczką ukryto osobisty dramat bohaterki, a jej halucynacje tylko potwierdzają moje przypuszczenie… Trochę odleciałem. Ten komiks potrafi być bardziej melancholijny niż największe smuty The Smiths. Bardziej sentymentalny od Goethowskiego Wertera oraz bardziej zabawny niż wszystkie dotychczasowe serie z Parkerem w roli głównej. Spider-Gwen to córka kapitana policji, ugryziona w innym wymiarze przez radioaktywnego pająka. Na jej rękach umarł Peter Parker, to od niej zależą losy Nowego Jorku. W serii kryje się spory potencjał, choć twórcy jak na razie balansują na cienkiej linii pomiędzy pastiszem a sztampą. „Spider-Gwen” jest bez wątpienia odtrutką na zalewającą rynek superbohaterszczyznę. Toksyczną, ale i wybitną w smaku.
 
Silk: Pajęcza feministka
Silk, choć może i nie jest typową feministką, bazuje na koncepcie, który jak najbardziej utrzymuje się w tych klimatach. Ugryziona przez tego samego pająka co Peter Parker, Cindy Moon, spędziła dziesięć lat, ukrywając się w bunkrze. Jej rodzina zaginęła bez śladu, a na domiar złego dziewczyna została wplątana w niebezpieczną grę pod prymatem demonicznego Ezekiela Simsa. Robbie Thompson, scenarzysta serialu „Supernatural”, we współpracy z rysowniczką Stacey Lee, serwuje lekko napisany, wciągający komiks, po którego lekturze ma się ochotę na więcej. Swoją drogą, tytuł stanowi odpowiedź na kolejną grupę etniczną w USA – w tym przypadku Amerykanów azjatyckiego pochodzenia. Jeżeli tak jak ja macie już dość maskulinizacji superbohaterów, sięgnijcie po „Silk”. Na pewno nie będziecie zawiedzeni.
 
SP//dr: Bajki robotów
Gerard Way, wokalista kapeli My Chemical Romance, ma tupet, by umieścić swój wizerunek w zeszycie, stanowiącym jego debiut w Marvelu. To właśnie tutaj, na dwóch kadrach, widnieje postać z wyglądu podobna do tej zdobiącej niedawno wydaną płytę artysty. O czym jest ten komiks? O japońskich mechach. O małej dziewczynce w roli Człowieka-Pająka. O programie SP//dr, dbającym o porządek na ulicach miasta. W całym tym zamieszaniu łatwo przeoczyć największy atut tego zeszytu, którym są piękne ilustracje Jake'a Wyatta, mające w sobie coś zarówno z mangi, jak i anime lat 90. Jeśli kochacie klimat kreskówek o robotach produkcji naszych skośnookich braci, piąty numer „Edge of Spider-Verse”, jest komiksem, którego chyba nie muszę Wam polecać.
 
Przedstawione postacie pochodzą z komiksów: „Spider-Verse #2” (Spider-Punk), „Spider-Gwen”, „Silk” oraz „Edge of Spider-Verse #5” (SP//dr). Ich autorami są następujące ekipy twórców: Jed MacKay/Sheldon Vella („Spider-Verse #2: With Great Power Comes No Future”), Jason Latour/Robbi Rodriguez/Rico Renzi („Spider-Gwen”), Robbie Thompson/Stacey Lee/Ian Herring/Dave Johnson („Silk”), a także Gerard Way/Jake Wyatt/Ian Herring („Edge of Spider-Verse #5”). Ilustrację poprzedzającą tekst wykonał Skottie Young. Zamieszczone grafiki zostały pierwotnie opublikowane na oficjalnej stronie wydawnictwa Marvel Comics oraz Twitterze Jeda MacKaya.
 
Tomek „Tommy Gun” Grodecki
Źródło: własne
Tomek Grodecki Strona autora
cropper