Comix Zone – „Batman. Venom Jad”: Mroczny Rycerz na haju

Comix Zone – „Batman. Venom Jad”: Mroczny Rycerz na haju

Tomek Grodecki | 24.05.2015, 13:54

Choć na jego ciele widnieje wiele blizn, prawdziwe piekło gotuje się dopiero w sercu. Zniszczony przez narkotyki wciąż zaszywa się we własnym cieniu. Broń, a zarazem gwóźdź do trumny. „Supermoc ukryta w małej zielonej pigułce.”

Batman zawsze miał coś z narkomana. Jego świecące ślipia, wyświechtana peleryna i wytarty pas przypominają, że mamy do czynienia jedynie z człowiekiem. Słabym, posiadającym lęki, można by wręcz powiedzieć: odmieńcem, którego życie stanowi wielką wendettę wymierzoną przeciw draniom Gotham City. W 1971 roku Stan Lee wprowadził do jednej ze swoich historii psychotropy i to właśnie wtedy cały dotychczasowy ład uległ zmianom. 96-ty numer „Spider-Mana” nie tylko złamał obowiązującą dotąd cenzurę (niesławny Comic-Code), ale także ustanowił nowy trend w branży obrazkowej – modę na opowieści o narkotykach. Jeszcze tego samego roku na kartach zeszytów zadebiutował uzależniony od heroiny Roy Harper (pomocnik Green Arrowa), a kolejne komiksowe ćpuny były już zaledwie kwestią czasu... Utrzymane w moralizatorsko-dydaktycznym tonie utwory wydawały się jednak tylko preludium do historii, która na zawsze odmieniła amerykański rynek. Mowa o wydanym na naszych ziemiach w 1994 roku „Batmanie: Jad” – jednej z największych spuścizn kultowej oficyny TM-Semic.

Dalsza część tekstu pod wideo
 
Denny O'Neil już na wstępie rzuca nas na głęboką wodę. Wśród ścieków i brudu Gotham umiera bezbronna dziewczynka. Nietoperzowi braknie sił, determinacji oraz wytrzymałości. Traci nadzieję na lepsze jutro. Zniszczonego Rycerza napotykamy w momencie, gdy zaczyna popadać w depresję, coraz mocniej przypominając obłąkanego degenerata. W czasie treningów przekracza granice swoich możliwości, walczy z demonami własnej duszy, dręczy go szaleństwo godne samego Jokera. Wtem pojawia się Jad – broń, a zarazem gwóźdź do trumny. „Supermoc ukryta w małej zielonej pigułce.” Mroczny Rycerz zażywa kapsułkę, a my jesteśmy już tylko świadkami jednej z najlepszych historii w dziejach Nietoperza.
 
„Batman: Jad” to jedna z tych opowieści, które przypominają, że Bruce Wayne jest tylko człowiekiem. Nie posiada nadnaturalnych mocy, bazuje wyłącznie na własnym sprycie, intelekcie i wieloletnim treningu. To szaleniec co noc igrający z ogniem, którego obsesja na punkcie sprawiedliwości przekracza wszelkie granice. Obłęd Batmana, nawet bez zażywania narkotyków, stanowi kolejny atut przedstawianego dzieła. Można powiedzieć, że O'Neil bawi się z czytelnikiem, prezentuje mu pewne gry słowne, kończy swoje poszczególne zeszyty suspensem, zanim jeszcze stało się to modne. Pokazuje, iż w świecie Uszatego czuje się, jak ryba w wodzie; zna jego uniwersum od podszewki, niczym własną kieszeń. Mamy tu do czynienia z istnym weteranem komiksu, który lata temu położył podwaliny pod wszystko, co aktualnie możemy oglądać na kartach zeszytów. „Jad” wydaje się zdecydowanie lepszym tworem O'Neila od – również wydanego przez TM-Semic – „Miecza Azraela”. Powody ku temu są dwa. Po pierwsze – jest to opowieść cechująca się większą głębią od „(...) Azraela”, przepełniona wieloma warstwami interpretacyjnymi oraz dojrzalszą fabułą. Po drugie – dzieło stanowi jeden z reliktów unikających rozwiązań kojarzonych z superbohaterską sztampą lat dziewięćdziesiątych.


 
Dla wielu osób nadrzędną zaletą „Jadu” może okazać się jego oprawa graficzna. Szaleństwo Batmana zostało tu ukazane po prostu perfekcyjnie: początkowa euforia, nadejście ekstazy, uzależnienie, zaś na końcu powolna rekonwalescencja wprost proszą się o przeniesienie na srebrny ekran. Wbrew pozorom historia ta jest bardzo filmowa. Kadry są prowadzone powoli, z wyczuciem i smakiem. Narracja, choć nieco skostniała, przywołuje skojarzenia z hollywoodzką wersją „Łowcy androidów”, w której bohater podsumowywał wszystko, co aktualnie działo się na ekranie. Wymienione zalety to sprawka Russella Brauna, który swoje palce maczał w najlepszych seriach DC i Vertigo (wspomnę tu chociażby o „Animal Manie” czy „Baśniach”). Dzięki niemu Zamaskowany Krzyżowiec, jak za starych dobrych czasów, rozświetla noc wysłużoną, jasnoniebieską peleryną.
 
„Jad” to jedna z tych historii, których nigdy nie zobaczymy na srebrnym ekranie, a które aż proszą się o ekranizację. Batman-narkoman cały czas stanowi zbyt mocny temat dla Hollywood. Pozostaje nam tylko zadowolić się komiksem, pokazującym jak wielka siła drzemie jeszcze w obrazkowym medium. Denny'emu O'Neilowi udało się stworzyć wyśmienitą historię o Rycerzu Gotham i narkotykach bez popadania w przesadne moralizatorstwo, co jest nie małym wyczynem. Sztuka powinna być tworzona dla sztuki, ale tak czy inaczej unikajcie „supermocy ukrytej w zielonej pigułce”...


 
Zamieszczone grafiki pochodzą z oficjalnej witryny oraz sklepu DC Comics. Ich autorami są Dennis O'Neil (scenariusz), Russell Braun (rysunki), José Luis Garcia-Lopéz (tusz, okładki) oraz Steve Oliff (kolory). Przy albumie pracowali również Trevor Von Eeden i Willie Schubert. Cytat otwierający tekst jest fragmentem komiksu w moim przekładzie.
 
Tomek „Tommy Gun” Grodecki
 
Źródło: własne
Tomek Grodecki Strona autora
cropper