
Comix Zone
964V
Comix Zone: Splinter Cell Echoes
W większości przypadków, komiksy bazujące na dowolnym motywie i dorobku uniwersum gier wideo nie stanowią dla mnie wielkiego przedmiotu pożądania. Docierające do naszego kraju głównie w postaci dodatku do wszelkiej maści edycji kolekcjonerskich, podczas lektury spełniają zazwyczaj tylko i wyłącznie powierzone im zadanie - wprowadzają w świat przedstawiony i klimat gry, nie pozostawiając po sobie wiele więcej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dokładnie taki był zeszyt dołączony do drugiej części przygód Cole’a MacGratha, Mass Effect: Odkupienie, czy też zamknięta w komiksowych kadrach historia z Driver: San Francisco. Na całe szczęście, zdarzają się i wyjątki od tej niewesołej reguły, a Splinter Cell: Echoes jest właśnie jednym z nich.
Wybrane okazje dla Ciebie

Fotel CORSAIR TC100 Relaxed Czarny
0 zł
Kup teraz
659.15 zł

Poduszka do fotela ANDA SEAT AC-AD12YDC-XL-01-B-LP Czarny
0 zł
Kup teraz
99 zł

Tekken 8 - Ultimate Edition Gra XBOX SERIES X
0 zł
Kup teraz
447.57 zł

WWE 2K25 Gra NINTENDO SWITCH 2
0 zł
Kup teraz
289 zł
Stworzony przez trójcę w postaci Nathana Edmondsona, Marca Laminga i Iana Herringa komiks na długo przed otwarciem i zagłębieniem się w opowiadaną przez siebie historię zdołał wywrzeć na mnie całkiem pozytywne wrażenie, a wszystko to za sprawą naprawdę pięknej i usztywnionej okładki, jak i zgrabnie leżących w łapach, 95 stron formatu A4. W całość butami standardowo władował się i sam Ubisoft, przy okazji dwustronicowej przedmowy opowiadając nam co nieco o swojej miłości do przenoszenia znanych scenariuszy i historii pomiędzy różnymi formami artystycznego przekazu, bawiąc się tym samym i wykorzystując ich unikatowe strony w temacie opowiadania historii i budowania samej narracji. I chociaż ciężko jest mi w tym miejscu z czystym sumieniem stwierdzić, iż sztuka ta w pełni udała im się przy okazji komiksowej wersji Splinter Cella, na pewno nie sklasyfikowałbym Echoes jako całkowitą porażkę na tym polu.


Przedstawiona tu historia to całkiem ładnie wykonany, aczkolwiek pędzący nieco w zbyt szybkim tempie pociąg, przewożący nas poprzez fabularną lukę pomiędzy Splinter Cell: Conviciton a najnowszym Blacklist. Emerytowanego, pozbawionego piątej wolności i nie służącego już rządowi USA Sama zastajemy początkowo w gruzińskiej sali tortur, w której to nieznany jeszcze typ mści się za nasze akcje dokonane na terytorium tego kraju w pierwszej części dochodowej serii francusko-kanadyjskiego studia. Na odpowiedź kim jest nasz oprawca i jakim to cudem Fisher władował się w takie szambo przyjdzie nam niestety jeszcze poczekać, bo w chwilę później Sam wraca do koszenia trawnika i zajadania kanapki przygotowanej mu przez jego córkę Sarę. Dynamiczny opening okazuje się być jedynie krótką wstawką z przyszłości, do której to jednak nasza wesoła lokomotywa jeszcze dotrze, po drodze przedstawiając nam takie postaci jak znana i (nie)lubiana Anna Grímsdóttir, Victor Coste czy świeży dla tego uniwersum Charlie Cole. To, że nasz Samuel Rybak długo w stanie spoczynku nie pozostanie, żadną tajemnicą chyba już nie jest?
Największą fabularną zaletą Splinter Cell: Echoes jest jego sposób przeplatania scen opierających się na czystej akcji, a daniu głównym opisywanego zeszytu, a więc powracających i gnębiących Sama wydarzeń z zakończonej kariery. Należy bowiem zrozumieć, iż Echa to nie komiks o walce najlepszego agenta Trzeciego Eszelonu z terrorystami, ale przede wszystkim z samym sobą - z emeryturą i towarzyszącej jej nudą, nieumiejętnością przystosowania się do normalnego życia, z koszmarami i najróżniejszymi demonami przeszłości, w postaci zdrad czy kłamstwie o śmierci jego córki. To właśnie ten element, w duecie z naprawdę mogącą się podobać kreską i stylem graficznym, stanowi o największej sile Echoes - na pozostałych płaszczyznach zdarzają się już pomniejsze wpadki.

Najgrubszą szpilę wbijam w motyw przedstawiania zbyt wielu informacji w jednym kadrze, co ostatecznie doprowadza do sytuacji, w której pełna szczerości i głębokiego uczucia rozmowa ojca i córki upchana zostaje w niemalże jedno „okienko”, sprowadzając liczbę ekspresji postaci do poziomu figur woskowych. Niezrozumiała jest dla mnie również panująca w komiksie „cisza” – o ile takie odgłosy jak dzwonek do drzwi czy sygnał uruchomionego noktowizora zostały tutaj zwizualizowane, wszelkie wymiany ognia czy wybuchy całkowicie już pominięto. Osobna kwestia to wykonany nieco po macoszemu przekład – polskiej wersji doczekały się tylko dialogi (przełożone dodatkowo przy użyciu Najzwyklejszej Czcionki Świata, cała reszta zaś, jak wstęp czy informacje o aktualnym miejscu wydarzeń, pozostawiono w języku Szekspira. Całość pozostaje jednak bez błędów językowych czy stylistycznych, koniec końców i tak zaskakując swoją obecnością – mówimy przecież o komiksie z kolekcjonerki.

Najgrubszą szpilę wbijam w motyw przedstawiania zbyt wielu informacji w jednym kadrze, co ostatecznie doprowadza do sytuacji, w której pełna szczerości i głębokiego uczucia rozmowa ojca i córki upchana zostaje w niemalże jedno „okienko”, sprowadzając liczbę ekspresji postaci do poziomu figur woskowych. Niezrozumiała jest dla mnie również panująca w komiksie „cisza” – o ile takie odgłosy jak dzwonek do drzwi czy sygnał uruchomionego noktowizora zostały tutaj zwizualizowane, wszelkie wymiany ognia czy wybuchy całkowicie już pominięto. Osobna kwestia to wykonany nieco po macoszemu przekład – polskiej wersji doczekały się tylko dialogi (przełożone dodatkowo przy użyciu Najzwyklejszej Czcionki Świata, cała reszta zaś, jak wstęp czy informacje o aktualnym miejscu wydarzeń, pozostawiono w języku Szekspira. Całość pozostaje jednak bez błędów językowych czy stylistycznych, koniec końców i tak zaskakując swoją obecnością – mówimy przecież o komiksie z kolekcjonerki.
W świetle tego stanu rzeczy, Echoes to nie tylko prawdziwa gratka dla wszystkich fanów Fishera i s-ki, ale i również całkiem atrakcyjna pozycja dla entuzjastów rysowanych historii w ogóle. Charakterystyczna dla serii sygnowanych imieniem i nazwiskiem Toma Clancy’ego polityczno-sensacyjna nawijka trzyma tutaj naprawdę wysoki poziom, dostarczając rozrywki nawet tym, którzy z trzema zielonymi punktami ukrytymi w mroku nie bardzo się znają. Problemem może być tu jedynie dostępność – jak na razie Echa występują w naszym kraju wyłącznie jako element Splinter Cell: Blacklist – The 5th Freedom Edition, o której to więcej poczytać możecie dokładnie tutaj.
Robert Matuszak
Robert Matuszak
Źródło: własne
Przeczytaj również

Gry (plotka)
8608V
373
Gry (plotka)
8608V
373
Żarty z morderstwa Charliego Kirka w Sucker Punch. Zwolniona pracowniczka i bojkot Ghost of Yotei
12.09, 08:56

Hardkor
7764V
111
Hardkor
7764V
111
Resident Evil: Requiem - nie tego oczekiwałem
Wczoraj, 12:00

Gry
5987V
20
Gry
5987V
20
Hit od EA kupisz nawet 90% taniej. PROMOCJA rozgrzała graczy do czerwoności!
Wczoraj, 16:30

Gry
4786V
28
Gry
4786V
28
Nintendo szykuje powrót legendy! Virtual Boy powraca w nowej wersji i z grami
12.09, 16:35

Gry
4617V
69
Gry
4617V
69
Dying Light: The Beast wcześniej, niż zakładano! Techland dziękuje graczom i przekazuje dobrą nowinę
12.09, 17:46

Technologie
4573V
162
Technologie
4573V
162
Wydajność PS6 może być tylko 2 razy wyższa od PS5. Przecieki z AMD o konsoli nowej generacji
12.09, 10:20
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych