Comix Zone - Recenzja Batman Detective Comics: Oblicza Śmierci

Comix Zone - Recenzja Batman Detective Comics: Oblicza Śmierci

Rozbo | 11.05.2013, 13:32

Witajcie w pierwszej odsłonie cyklu Comix Zone po starcie nowego portalu. W dziale tym zajmiemy się recenzjami komiksów - zarówno tych wydawanych w Polsce, jak i importowanych - przedstawimy Wam sylwetki największych twórców, przyjrzymy się grom ze znanymi bohaterami i wiele, wiele więcej. Startujemy!

Recenzja Batman – Detective Comics: Oblicza Śmierci, tom 1

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Znacie tego typu historie. Gdzieś głęboko w opuszczonych magazynach oraz starych kamienicach nowy szaleniec porywa ludzi i wykorzystuje ich części ciała do makabrycznych praktyk, podczas gdy w lodowym kasynie Pingwina ma właśnie dojść do starannie planowanej zbrodni. To sytuacja, w której ekscentryczny multimilioner Bruce Wayne czuje się najlepiej. Skryty pod maską Batmana ma szansę ponownie zaprowadzić porządek w Gotham. Podobny schemat sprawdza się od lat, zaś Mroczny Rycerz stał się dzięki temu najsłynniejszym i najbardziej dochodowym superherosem w dziejach popkultury. Nic więc dziwnego, że DC wciąż podtrzymuje legendę Batmana, oferując ją teraz w całkiem odświeżonej wersji. My mamy okazję poznać tę nową, uwspółcześnioną wersję Gacka za sprawą wydanego niedawno przez Klub Świata Komiksu pierwszego tomu „Batman – Detective Comics: Oblicza Śmierci”, który jest częścią cyklu 52 nowych serii zapoczątkowanych przez DC Comics.


„The New 52” to swoisty reboot całego uniwersum DC, w którym od początku opowiedziane zostały przygody wszystkich najważniejszych bohaterów tego świata. Odrodzenie przyniosło ze sobą wiele zmian w historii niektórych postaci, z jednoczesnym zachowaniem najistotniejszych punktów ich życiorysów. Jednym z najważniejszych projektów była flagowa  seria wydawnictwa, czyli „Detective Comics”. Komiks wydawany od 1936 roku dał nie tylko podwaliny pod całe imperium wydawnicze DC (jest częścią nazwy firmy), ale zaprezentował najważniejszego bohatera całego uniwersum, jakim jest Batman. Co oczywiste, położono szczególny nacisk na to, by odświeżenie tej właśnie serii było w każdym calu doskonałe. Album „Oblicza śmierci, tom 1” to tak naprawdę zbiór pierwszych siedmiu numerów Detective Comics wydanych w USA w 2011 roku. Pracę nad scenariuszem i rysunkami powierzono niezwykle utalentowanemu Tony’emu S. Danielowi, facetowi, który doświadczenia nabrał współpracując w zasadzie ze wszystkimi liczącymi się wydawnictwami komiksowymi w USA – Marvelu, Image, Dark Horse i wreszcie DC Comics. Maczał palce w takich seriach jak X-Force, czy Spawn, zaś zanim dostąpił zaszczytu ilustrowania przygód Mrocznego Rycerza, rysował też komiksy Teen Titans i Flash. Jednym z jego najsłynniejszych projektów, były szkice do „Batman R.I.P.”, na podstawie scenariusza Granta Morrisona.

 


„Oblicza śmierci” to dwie pozornie odrębne historie oraz krótki wątek „Rosyjska ruletka” rysowany przez chłopaka z nadwiślańskiego kraju, Szymona Kudrańskiego (i trzeba przyznać, że gość ma bardzo ciekawy styl). Pierwsza skupia się na postaci nowego szaleńca Gotham, jakim jest Dollmaker. Tajemnicze zniknięcia ludzi, organów, a nawet samego Jokera  - jego chore zbrodnie mają wpływ na całe miasto. W pogoni za nim Batman będzie musiał wziąć udział w makabrycznym spektaklu, i zmierzyć się z ludzkimi „lalkami” służącymi Dollmaker’owi. Druga opowieść skupia się na postaci bliźniaczej siostry dziewczyny Bruce’a oraz pewnym zamachu wymierzonym przeciw doskonale wszystkim znanemu Pingwinowi. Zarówno w pierwszej jak i drugiej historii znajdziemy wszystko, co w opowieściach o wielkim nietoperzu najważniejsze. Jest więc przytłaczający mrok nocy, popaprani psychole, elementy makabreski, a nawet twarz Jokera (i to dosłownie). Najważniejsze tutaj są jednak zagadki, które przyprawią naszego mrocznego detektywa o zawrót głowy, i których rozwiązania zapewne oczekiwać należy od kolejnych części komiksu.

Tony S. Daniel prowadzi fabułę wartkim nurtem i z dyscypliną zarządza wszystkimi wątkami. Efektem jest ciekawa, mroczna historia, której nie umykają takie szczegóły jak choćby swoista nieobecność Bruca Wayne’a, podczas gdy występuje przed czytelnikiem bez przebrania nietoperza. Nawet w trakcie spotkań z Charlotte, swą dziewczyną Bruce nie jest w stanie oderwać się od swych nocnych pogoni za bandziorami. To właśnie ów fanatyzm Batmana w swej misji zwalczania zła (który jest nierozerwalną częścią archetypu Mrocznego Rycerza od czasów dzieł Franka Millera) był dla mnie zawsze najbardziej intrygującą cechą głównego bohatera. W komiksie Daniela obsesja Wayne’a przejawia się wprawdzie bardzo subtelnie, jednak uważny czytelnik z pewnością ją wychwyci. Reasumując, „Oblicza Śmierci” nie są może najbardziej odkrywczym kawałem historii w dziejach komiksu, jednak jako początek restartu całej serii Detective Comics sprawdzają się wyśmienicie.

 



Nie obyło się jednak bez zgrzytów. Akcja nie zawsze jest przedstawiona w czytelny sposób, co wydaje się być efektem niezbyt fortunnej aranżacji niektórych kadrów. W kilku momentach gubił mi się ciąg przyczynowo-skutkowy poszczególnych ramek sprawiając wrażenie, jakby z sytuacji przedstawionej na jednym obrazku, nie wynikała ta przedstawiona na kolejnym. Na szczęście to jedynie szkopuł, całkowicie wynagradzany świetnymi rysunkami. Fantastyczny, bardzo plastyczny (choć nie pozostawiający niedomówień) styl Daniela doskonale obrazuje dwa istotne elementy komiksu – wartką akcję oraz mroczny klimat. Całokształt talentu rysowniczego autora przejawia się przede wszystkim w fenomenalnych, całostronicowych kadrach (przewijających się przez komiks w rozsądnych ilościach). Można powiedzieć, że Batman Daniela jest bardzo na czasie – efektowny oraz pełen przepychu. W tym względzie bliżej mu do efekciarskiego stylu rysunków lat 90, niż surowego minimalizmu Franka Millera praktykowanego dekadę wcześniej, co akurat nie każdemu może przypaść do gustu. Mnie się spodobało, zaś świetne wrażenie uzupełniają soczyste kolory nałożone przez Tomeu Morey’a.

 


Na szczególną uwagę zasługuje jakość polskiego wydania. Ponad 170 stron zawartych w twardo oprawionym albumie, z porządnie zszytym grzbietem prezentuje się świetnie nie tylko w rękach ale i na półce. Wydawca przyozdobił ponadto komiks o szkice okładek kolejnych części numerów Detective Comics zawartych w „Obliczach Śmierci”. W dodatku każda występuje w dwóch wersjach – pokolorowanej oraz czystym, czarnobiałym szkicu. Te okładki wyglądają wprost obłędnie i momentami po prostu ciężko oderwać od nich wzrok. Na końcu albumu znajduje się też trochę materiałów dodatkowych, takich jak makiety stron, czy wstępne szkice niektórych rysunków, które znalazły się w wersji ostatecznej. Minus – oczywiście cena. Klub Świata Komiksu jako sugerowaną cenę podaję 75 zł, co byle groszem nie jest. W niektórych księgarniach internetowych (np. Bonito) „Oblicza Śmierci” można jednak dostać i za 59 zł. Tak, czy inaczej, zainwestować warto, zwłaszcza, że album jak ulał pasować może do domowej, komiksowej kolekcji.

cropper