Byliśmy w Londynie i sprawdzaliśmy nadchodzące mięsko na PlayStation 4

Byliśmy w Londynie i sprawdzaliśmy nadchodzące mięsko na PlayStation 4

SoQ | 16.04.2015, 16:29

Lubicie indyki? My zdecydowanie. Sony pała coraz większą miłością do deweloperów niezależnych i w zasadzie pierwszy raz spotkaliśmy się z eventem, na którym pokazywano mediom wyłącznie produkcje z cyfrowej dystrybucji. Odwiedziliśmy zatem PSN Digital Gaming Showcase i Londyn, wyjątkowo słoneczny w ciągu tych dwóch dni, i zobaczyliśmy co do zaoferowania w tej kwestii będzie miało PlayStation 4.

Event nie należał do specjalnie rozdmuchanych choć mięska przygotowano sporo. Do sprawdzenia było kilkanaście (!) gier i żeby pograć w każdą w ciągu trzech godzin, jakie dziennikarze mieli do dyspozycji, trzeba było się nieźle uwijać, co chyba nie wyszło wszystkim zagranicznym kolegom po fachu. Obecny na imprezie Adrian Chmielarz, który przyleciał do Wielkiej Brytanii pokazywać po raz pierwszy publicznie Zaginięcie Ethana Cartera na PS4, śmiał się potem, że jeden z dziennikarzy po krótkim zapoznaniu się z grą stwierdził, że musi iść do kolejnych stanowisk, a potem stał i w najlepsze dyskutował z paroma znajomymi z innych serwisów. To taki kamyczek do ogródka tych twierdzących iż polskie serwisy odstają od zagranicznych...

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Z otoczki poza growej warto nadmienić, że tym razem udało się wyrobić na wszystkie samoloty, nie tak jak podczas poprzedniej naszej wizyty w stolicy Anglii, a wracając załapaliśmy się nawet na kurs Dreamlinerem. Tym samym lotem do Warszawy podróżowała ekipa obsługi i wrestlerów z WWE, z Big Showem na czele, mająca show na Torwarze. Wielkolud siedział w pierwszej klasie, reszta - ekonomicznej, a ja pośród nich. Pewnie się chłopy nieźle zdziwili podczas lądowania. Mój sen przerwały ryki z ostatniego rzędu, gdy jakiś niezidentyfikowany koleżka, którego nie widziałem i który najwyraźniej stał się agresywny podczas "sadzania" maszyny na Okęciu, krzyczał: puszczaj mnie kur..., do przytrzymującego go postawnego faceta. Jak ujął to jeden z pasażerów - tu nie ma już Zachodu, tu jest Polska.

 

Wracając do gier to na dzień dobry usiadłem do Ethana Cartera. Oryginał na PC rozłożył mnie na łopaty, w wersji konsolowej dostanę to samo, bo Astronauci nie planują raczej żadnych dodatków. Co jednak ciekawe, Chmielarz powiedział mi, że całość ma wyglądać lepiej niż na PC więc zacieram ręce, bo chcę zwiedzić Red Creek Valley raz jeszcze, ale tym razem na 55 calowym TV. Warto wiedzieć, że gra przeskoczyła z Unreal Engine 3 na 4. Następnie przygody detektywa Paula Prospero zamieniłem na podobny klimat. Everybody's Gone to the Rapture od studia The Chinese Room opowieść o "pustej wiosce, położonej w sielankowej dolinie na angielskiej prowincji". Miejsce, podobnie jak to zwiedzanie w Ethanie, jest puste. Jest rok 1984 i wygląda na to, że świat spotkała jakaś apokalipsa, a my spacerując pod nienaruszonych mimo wszystko domach i świecie, który jakby zatrzymał się w biegu, poznajemy jej szczegóły. Niezidentyfikowany bohater odnajduje coś w rodzaju duchów i słyszy, o czym ofiary rozmawiały zapewne w ostatnich chwilach swojego życia. Produkcja zapewne będzie mocno stawiać na symbolikę i idzie się w niej dokopać do drugiego dna, a może i trzeciego dna. Trudno docenić Rapture grając kilkanaście minut na stojąco, gdy wokół kręcą się ludzie, zresztą to samo jest z Ethanem. To gry na wieczorną sesję ze słuchawkami na uszach, do przemyślenia, przeżycia, a nie "zaliczenia" w czystej postaci, i ja taki klimat łykam jak szalony.

 

 

 

Następnie przyszła pora na Podróż. Produkcja thatgamecompany na PS4 wygląda lepiej i tyle... bo wygląda też na to na to, że nie pokuszono się nawet o wykorzystanie panelu dotykowego kontrolera więc to "zimna" konwersja. Mimo to emocjonalną podróż zapragnąłem przeżyć jeszcze raz i będzie to doskonała ku temu okazja. Jeśli z kolei ktoś nie miał jeszcze z owym dziełem do czynienia, to nadrobić zaległości można kupując ogłoszony zestaw pudełkowy, gdzie na płycie znajdzie się właśnie Journey, Flow i Flower czyli cały dotychczasowy dorobek studia.

 

Assault Android Cactus to konwersja z PC strzelanki pozwalającej szarpać w kooperacji 4 osobom. W ruch idą dwie gałki, do wyboru mamy kilka różniących się uzbrojeniem androidów w formie... kolorowo-słodkich dziewczynek. Potem jest już tylko szalone prucie ołowiem (lepsza z broni potrafi się przegrzewać, bo wprowadza jakąś tam taktykę), unikanie setek kolorowych strzałów przeciwników, zbieranie dopałek (np. dwóch, latających obok i strzelających laserkami "pomagierów") i walki z bossami. Proste i trochę nużące po 6 czy 7 misjach dla samotnika, więc może lepiej sprawdzi się podczas grania z kumplami na kanapie. Zabawa w grupie ma się również sprawdzić przy okazji czterech innych gier. Na formułę hack 'n slash stawia Fat Princess Adventures, rozgrywające się w znanym już uniwersum oraz Magicka 2 - konwersja z PC z fantastycznym światem ala Diablo, czterema czarodziejami prującymi z różdżek i znacznie bardziej kolorowym światem. To nie dark fantasy jeno fantasy dla nastolatków w czym w sumie nie ma nic złego. Czwórka śmiałków zasiądzie też do Zombie Vikings. Ta gra przypomina z kolei dwuwymiarową bijatykę, ma piękne, ręcznie rysowaną grafikę oraz sporą dozę humoru. W jednej misji dodatkowej szukałem dla ślepej babci kota, który okazał się skunksem. Postać można wyposażyć w nowe ataki specjalne, a bohaterowie potrafią ciskać sobą nawzajem zatem może być to kawałek całkiem zabawnego szarpania. Ostatnia produkcja to Amplitude czyli reboot uwielbianej przez Kaliego gry muzycznej od Harmonix. Autorzy obiecują ponad 20 kawałków, a całość daje namiastkę tworzenia własnej muzyki elektronicznej. Na pewno fani oryginału przyjmą to wydanie z otwartymi rękoma.

 

 

 

Do gustu nie przypadło mi Galak-Z: The Dimensional. Latamy statkiem po otwartej mapie, zbieramy lepsze uzbrojenie i wykonujemy jakieś zadania i może jeszcze całość by uszła, bo ma nawet miłą dla oka cel-shadingową grafikę. "Pojazd" jednak ciężko się kontroluje, bo lewą gałką ustawiamy jedynie kierunek lotu, a przyspieszamy dusząc odpowiedzialny za silniki spust. Jest też hamowanie, ale statek po takim "kopie" z silnika przez moment staje się bezwładny, a strzelanie i celowanie w takich warunkach to dla mnie abstrakcja. Produkcja może znaleźć swoich amatorów, ale tłumy raczej się na imprezie o granie w nią nie biły ;). Ciekawie prezentuje się NomNom Galaxy. Ma śliczną dwuwymiarową grafikę i zanosi się na symulator... fabryki produkującej najlepsze zupy w galaktyce. Musimy dbać o jej rozwój i badać nowe planety w poszukiwaniu nieznanych składników czyli całość jawi się jako gra ekonomiczna z absurdalną, ale i zabawną otoczką. Zagramy na PS4 a także na Vicie, również w kooperacji z posiadaczem innego sprzętu.

 

W Londynie miałem okazję zagrać jeszcze w kilka innych gier. Alienation to nowa produkcja ojców Resoguna choć mniej odkrywcza, a Hollowpoint kojarzy mi się z Shadow Complex z X-a. Guns Up! wygląda z kolei na interesującą wariację na temat tower defence, Shadow of the Beast zapowiada się na brutalną grę akcji w ujęciu 2,5 D, natomiast The Talos Principle to konwersja nietypowej gry logicznej, która zgarnęła sporo prestiżowych nagród i była hitem na PC.

 

Więcej o tych produkcjach przeczytacie w nowym numerze PSX Extreme, który trafi do sprzedaży 29 kwietnia. Zatem do przeczytania w druku.

cropper