Microsoft Gamepass kontra gracze. O mniejszej ilości nowych abonentów niż się spodziewano

Microsoft Gamepass kontra gracze. O mniejszej ilości nowych abonentów niż się spodziewano

Krzysztof Grabarczyk | 31.10.2021, 17:00

Atrakcyjność dzisiejszej marki Xbox opiera się bardziej na usługach niżeli grach. Nie winniśmy postrzegać tej zależności mianem ujmy na honorze zielonej sceny. Przeciwnie, jestem zdania że polityka Microsoftu stanowi względną alternatywę w stosunku do oferty konkurencji. Xbox Series X, nadal uśpiona bestia czekająca na prawdziwy katalizator, tytuł definiujący rozpoczętą niemal dwanaście miesięcy temu 9. generację konsol. 
 

Z racji ekosystemowej natury Xboxa, przeznaczeniem markowych przebojów koncernu jest zadowolenie wszystkich grających wzdłuż Xbox One/Series X,S/PC. Dla jednych przystępność, reszta wytyka politykę braku ekskluzywności na niekorzyść zakupu nowej konsoli. Problem w tym, że pojęcie wyłączności dzisiaj ma wyłącznie czasowe znaczenie. Sony właśnie przerzuca katalogowe perełki na rynek komputerów osobistych, czyli polu odwiecznych manewrów Microsoftu. Rynkowa adaptacja to słowo-klucz na drodze przetrwania a co więcej, zysków. 28 lutego, 2017 roku jest początkiem abonamentowej ery konsolowej rozgrywki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zaangażowani do programu Xbox Insider gracze otrzymują pierwszy dostęp do Xbox Game Pass. Chociaż jeszcze szybciej pojawiło się EA Access, tak inicjatywa dywizji Phila Spencera zdominowała ostatnie lata, oraz pomogła niezdecydowanym w zakupie konsol z logiem X. Redmond czuje lekki zawód w stosunku do ostatnich notowań usługi. Niższy przyrost subskrynentów, ale jednak przyrost. Granie na abonament stało się modne. Nawet jeśli to wyłącznie iluzja posiadania danej gry. 

Tradycja przede wszystkim

Microsoft Gamepass kontra gracze. O mniejszej ilości nowych abonentów niż się spodziewano

Jeszcze w 2018 roku słyszeliśmy odzewy detalicznych sprzedawców w reakcji na projekt Microsoftu. Najwięcej krzyczały amerykańskie sklepy, obawiające się zerowych przychodów produktów dla Xboxa, które uprzednio sprowadzano. Część zwiastowała nawet upadek fizycznej sprzedaży gier. Nastała lekka analogia gdy Xbox One zapowiedziano jako konsolę blokującą obrót używanym software. Wtedy pisano elaboraty zwiastujące kres rynku wtórnego. Nic jednak z tego się nie sprawdziło. Game Pass natomiast rozrósł się zasięgiem do wręcz niebotycznych rozmiarów i wskazywany jest obecnie mianem najmocniejszego asa w rękawie Redmond. Kto posiada, ten rozumie. Dostęp do potężnej biblioteki większych i mniejszych produkcji w cenie przekraczającej ledwie 50 pln brzmi mimo wszystko kusząco. Co bardziej przebiegli ogarnęli łatwy system kupowania dzięki brazylijskiemu XL. W chwili tworzenia dzisiejszego wpisu, Microsoft teoretycznie zablokował tę możliwość, lecz szybko udało się powalić barykadę. Rzecz dotyczyła śmiesznie niskich cen gier. Tymczasem wciąż największą atrakcją okazuje się Game Pass. 

W 2018 roku opiniotwórczy serwis GamesIndustry opracował interesujący raport na podstawie opinii sprzedawców. Wówczas zarzucano Microsoftowi, że wymierza cios w mniejsze biznesy zajmujące się sprzedażą gier na Xbox. "Nasz biznes Xboksa przestał się opłacać w ciągu nocy" - wspominał Stuart Benson ze sklepu Extreme Gamez. Była to ledwie kropla w morzu niepewności. A przecież gry na Xbox nigdy nie były specjalnie drogie. Każda decyzja wpływająca diametralnie na rynek pozostawia za sobą (nie)przypadkowe ofiary. Padło na mniejszych sprzedawców, którzy przestali z biegiem czasu sprowadzać pudełkowe wersje gier. Część zdecydowała się nawet nie sięgać po Sea of Thieves, kiedy okazało się, że największy z dotychczasowych projektów Rare zostanie udostępniony w ramach posiadania abonamentu. Rok pierwszy usługi spowodował napływ ogromnej liczby aktywnych użytkowników. Klasyczne sklepy poważnie zaczęły rozważać całkowity brak zainteresowania dystrybucją gier Xbox, nawet pomimo oficjalnego partnerstwa. Zysk na grach był niemal znikomy. Klienci byli zadowoleni, Microsoft okazał się pewnym zwycięzcą na drodze pozyskania większej społeczności. 

Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio nabyliście pudełkowe wydanie posiadając Game Pass? Forza Horizon 5 czy świetnie rokujące Halo: Infinite trafią pierwszego dnia do rodziny dzięki usłudze. Tradycja nakazuje zakup pudełkowego wizerunku Master Chiefa lecz ekonomia zrobi swoje. Produkt cyfrowy nigdy nie jest własnością klienta, lecz nie przeszkadza w odbiorze gry. Obecna społeczność graczy kładzie mniejszy nacisk na tradycjonalistyczne kupowania wydań fizycznych. Stajemy się wygodni, przywykliśmy już do cyfryzacji. Wymiana płyt w napędzie dawniej stanowiła oczywistą oczywistość. Dziś? Nie brakuje wpisów o konieczności przekładania krążków. Takie mamy czasy. Xbox Game Pass zdefiniował pojęcie opłacalności zakupu gier w pudełkach, na niekorzyść sprzedawców. 

Więcej, lepiej? 

Microsoft Gamepass kontra gracze. O mniejszej ilości nowych abonentów niż się spodziewano

Kilka dni temu przeczytaliśmy interesujące oświadczenie Redmond. Choć wciąż zauważalny przyrost użytkowników usługi świadczy o jej sukcesie, tak Microsoft nie do końca wydaje się usatysfakcjonowany. Game Pass w całej swojej iluzji atrakcyjności ma zasadniczy minus jakim jest umowność wyboru. Właściwie to ujma na całej abonamentowej szlachcie. Wybór zawsze jest ograniczony. Nie w tym rzecz. Wielki sternik Xboxa, Phil Spencer rozprawiał liczne wykłady o centralizacji wszystkich dodatkowych benefitów Xboxa w sektor Game Pass (Xbox Live Gold, Xbox Insider) w Ultimate. Usługi obecnie są kartą przetargową w zakupie nowej konsoli. Optymizmem napawają również najbliższe tygodnie obarczone wielkimi premierami, z Johnem 117 na czele. Od czasu pojawienia się XSX na rynku, to dopiero pierwszy taki sezon. 

Mniejszy napływ klientów XGP od spodziewanego ma swoje drugie dno w katalogu dostępnych gier. Nie da się ukryć, że większość tytułów pochodzi często z poprzednich generacji. Liczby są imponujące, lecz nie mówimy wyłącznie o dostępności wszystkich nowości wydawniczych. Stąd moje określenie iluzji bogactwa XGP. To bardziej gratka dla klientów dotychczas niezaznajomionych ze światem Xboxa. Do dobrego jednakże szybko się przyzwyczajamy. Na moment wrócę jeszcze do innej, równie bolesnej kwestii. Kiedy rozpoczęła się dominacja Game Pass, część sprzedawców zwiastowała "kres exclusive'ów". Po części, tak się stało. Pytanie brzmi, czy w dzisiejszym żargonie ogólnodostępnego grania ma to jakiekolwiek znaczenie? Chciałbym aby mocno oczekiwane przeze mnie Halo: Infinite (343 Industries) koncentrowało się wyłącznie na XSX, aby wydobyć prawdziwą moc systemu. 

Rozruch nowej generacji zdaje się być najdłuższy ze wszystkich. Potwierdza to ilość międzygeneracyjnych gier. Microsoft kupił sobie dużo czasu poprzez aktywację XGP. Ale ten powoli się kończy. Gracze przywykli już do usługi, natomiast próba podniesienia ceny za abonament na początku roku zakończyła się komentarzowym bojkotem. Phil Spencer przyzwyczaił społeczność do taniego dostępu, dzięki czemu stworzyła się pewna "strefa komfortu". Problem w tym, że niebawem może już nie wystarczać. Microsoft nie zagwarantuje dostępu każdej gry wydanej dla nowej generacji bezpośrednio w usłudze, za wyjątkiem projektów studiów wewnętrznych. A czy chcemy ogrywać wyłącznie starą generację? Za 55 zł miesięcznie nie powinniśmy wymagać cudów, jednak to współczesny marketing Xboxa powoduje inaczej. Gdyby nagle zdecydowano się podnieść ceny, katalog gier musiałby obejmować rynkowe świeżynki. Wyobrażacie sobie markę pokroju Call of Duty premierowo w Game Pass? No właśnie.  

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper