Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Kajetan Węsierski | 13.06.2021, 17:00

Pół roku od premiery największej gry minionych lat, a konsekwencje zrodzone z kontrowersji przy okazji debiutu, ciągną się aż do dziś. Cyberpunk 2077 bezprecedensowo zelektryzował społeczność graczy.

W miniony czwartek minęło sześć miesięcy, odkąd na rynku zadebiutował Cyberpunk 2077. I zazwyczaj po takim okresie temat danej premiery już nieco cichnie. To normalny proces i pewien cykl, który zachodzi podobnie. Tempo wydawania nowych premier i przeróżnych zwiastunów sprawia, że to, co było, odchodzi w zapomnienie. W tym przypadku jest jednak nieco inaczej – temat tego tytułu dalej elektryzuje.

Dalsza część tekstu pod wideo

I wynika to z faktu, iż Cyberpunk 2077 jest premierą niejako historyczną. Niestety nie ze względów, o których mogliśmy marzyć jeszcze przed rokiem, ale przez fakt kontrowersji, które pojawiły się po debiucie. Okazało się, iż gra na wielu sprzętach nie jest tym, co obiecano. A wszystko to w skali znacznie większej, niż na przykład przy premierze Watch Dogs. Tu oczekiwania były większe, a zawód odpowiednio trudniejszy do zniesienia.

Reperkusje tamtego okresu ciągną się dalej i niewiele wskazuje na to, aby zaraz miały się skończyć. Informacje o Cyberpunk 2077 wciąż są jednymi z najczęściej czytanych przez fanów, a kolejne doniesienia zza ścian CD Projekt RED budzą więcej kontrowersji, niż jakiekolwiek inne. Niestety, to było trudne sześć miesięcy, ale kolejne wcale nie muszą być łatwiejsze i przyjemniejsze.

Wielka premiera i wielkie rozczarowanie

Cyberpunk 2077 zadebiutował na rynku 10 grudnia 2020 roku. Pamiętam poranek tamtego dnia bardzo dobrze. Szybkie wstanie z łóżka, poranna toaleta, telefon i pilot od auta do kieszeni, samochód, droga do jednego ze sklepów z elektroniką i tłum ludzi przy stoisku z grami, jaki ostatnio widziałem przy okazji premiery Grand Theft Auto V. Byłem zaskoczony, ale przy tym naprawdę uradowany. Zakup przebiegł bez większych komplikacji.

Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Później powrót do domu, gra do napędu i długi czas oczekiwania na pobranie. Gdy jednak wszystko się zainstalowało, wreszcie wszedłem do tego świata, który dzień wcześniej zasypywany był ocenami wahającymi się od 9 do 10 – niewielki rozstrzał. No i... Nie zawiodłem się ani trochę. Jestem jedną z tych osób, które miały możliwość wrzucić płytkę z PS4 do napędu nowej generacji, PS5. Było po prostu dobrze.

Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia – niektórzy musieli grać na minionej już wtedy generacji. I choć dzień upłynął mi pod znakiem zachwytów nad tym, co zaprezentował CD Projekt RED, pamiętam doskonale eskalację niezadowolenia ze strony wielu fanów. Gdzie nie wszedłem, czytałem zawód i ból. Wszystko rozbijało się o to, że gra nie działa na PS4 i Xboksach One tak, jak powinna. Właściwie często po prostu nie działa.

Pasmo niepowodzeń

I tak się zaczęło. Zarząd studia został oskarżony o kłamstwa i zakrzywianie rzeczywistości, by zadbać o jak największą sprzedaż. Cóż, ja na pewno nie zamierzam wchodzić w tego typu dywagacje. Jedno jest jednak pewne – obraz sytuacji był przeciwko nim. A to rodziło kolejnych wrogów, których robiło się coraz więcej  i więcej. Fani próbowali dokonywać zwrotów, które były tak tłumne, iż sklepy robiły wyjątki!

Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Grę wyrzucono ze sklepu PlayStation, a pierwsi gracze informowali, że zamierzają pisać grupowe pozwy. Choć siedzę w branży gier od lat, sytuacja była po prostu bezprecedensowa. Nawet w najbardziej szalonych snach nie byłbym w stanie przewidzieć takiego obrotu spraw. Można odnieść wrażenie, że całe zaufanie, które zbudowano trylogią o przygodach Geralta, uleciało niczym liść na wietrze.

A sytuacja wcale się nie polepszała. Dostawaliśmy kolejne aktualizacje, które poprawiały dawne błędy i rodziły zupełnie nowe. Pojawiały się informacje o anulowanych projektach (od DLC, aż po tryb wieloosobowy), a do krytyki graczy dołączyło się także wielu deweloperów i biznesmenów. O porażce pisano wszędzie – w każdym medium i w naprawdę masie krajów. Można było odnieść wrażenie, że nie ma miejsca bez Cyberpunka 2077.

Giełda

Tym jednak, co w najbardziej wymowny sposób pokazuje, jaki spadek miał miejsce w CD Projekt RED, są wyniki na giełdzie. Idealnie obrazują bowiem oczekiwania fanów, oraz akcjonariuszy oraz pojawiający się strach przed nieodwracalnym. Wycena akcji obrazuje spadek zaufania, lęk, niepowodzenie i wręcz równię pochyłą, którą od momentu premiery, aż do teraz, zdają się iść twórcy z Polski.

Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Zresztą, spójrzcie sami na ten wykres (dokładniejszy w tym miejscu). Pod koniec sierpnia za akcję trzeba było zapłacić 460 złotych – kilkadziesiąt złotówek mniej w dzień grudniowej premiery. Potem pierwsze informacje, strach i w styczniu cena była prawie dwukrotnie niższa, albowiem średnio utrzymywała się wtedy na poziomie około 250 złotych. Mówimy tu o różnicy, która miała miejsce na przestrzeni zaledwie jednego miesiąca!

Później moment nadziei i przekroczenie 350, aby ogłosić, iż studio zostało zaatakowane przez hakerów, którzy wykradli kody źródłowe największych gier. I stało się to w najgorszym możliwym momencie. W każdym innym społeczność stanęłaby murem za twórcami – tutaj fani, którzy czuli się oszukani, kopali leżącego. W momencie pisania tego tekstu cena za jedną akcję wynosi 170 złotych i to chyba mówi samo za siebie.

Co przyniesie przyszłość?

Na pytanie, będące tytułem tej części tekstu, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć, bo po prostu nie wiem. Jak wspomniałem wcześniej, jest to pierwsza taka sytuacja w historii i właściwie trudno ją na zasadzie precedensu z czymś zestawić. Jedno jest pewne – na pewno nie można patrzeć w przyszłość przez różowe okulary. Czarne chmury dalej wiszą nad siedzibami CD Projekt RED i zdają się tam coraz bardziej zadomawiać.

Cyberpunk 2077 to drzazga w oku CD Projekt RED. Sprawa nie daje spokoju twórcom

Kilka dni temu mogliśmy czytać o brytyjskim funduszu, który domagał się dymisji zarządy polskiego studia, a to oznacza, że sprawy są bardzo poważne. Nieco wcześniej Internet obiegł wyciek wczesnej wersji gry oraz linijki kodu źródłowego. Oba te elementy stały się obiektem drwin społeczności graczy i w zasadzie trudno się temu dziwić. Ludzie, którzy poczuli się oszukani, nie zapominają łatwo. I być może dziś nakręca się to już samoistnie, ale nie ma możliwości, by zatrzymać ten proces.

Cóż, przynajmniej nie ma łatwej opcji. Kluczowe jest tu odbudowanie zaufania. Być może wypuszczenie poprawionej wersji gry na poprzednią generację, a być może zaserwowanie jakiegoś świetnego DLC? Zwiastun kontynuacji Wiedźmina, albo informacje o pracach nad nową marką? Nie mam pojęcia. Obecnie niestety te czynności są prawdopodobnie na drugim planie, albowiem do rzeki napłynęło tyle syfu, że ujście zdaje się zapchane. Trzeba załatwić jedne problemy, by przejść do innych.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper