Kalkulator na Switcha to niejedyny absurd. Inne buble na konsoli Nintendo

Kalkulator na Switcha to niejedyny absurd. Inne buble na konsoli Nintendo

Kajetan Węsierski | 19.05.2021, 22:30

Wydany niedawno kalkulator na Nintendo Switch to oczywiście absurd, ale na hybrydowej konsoli można znaleźć więcej gier, które kosztują około 10 dolarów i oferują niewiele w zamian.

Nintendo Switch to znakomita konsola, o czym pisałem już niejednokrotnie. I choć nie zamierzam temu zaprzeczać, to nie można spierać się z faktem, że niestety ma parę minusów. A jeden z nich to skrajnie fatalne zarządzanie swoim sklepem. Jakby bowiem nie spojrzeć na jego wygląd, eShop zasypany jest całą masą bubli i gier, które można tak nazywać tylko po sporym zdystansowaniu się do tego terminu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niestety, ale jego zawartość można często porównać nawet do Steama, a to nie jet bynajmniej dobre towarzystwo. Punkt odniesienia powinien być inny, albowiem choć jeszcze nie jest tak tragicznie, to już teraz potrzeba sporo samozaparcia, aby przedrzeć się przez gry nudne, durne i robione na jedno kopyto. Ostatnio głośnym echem przeszła przecież informacja o kalkulatorze, za który trzeba na Switchu zapłacić.

Tylko że to nie jest jedyna absurdalna aplikacja na hybrydowej konsoli od Nintendo. Pozwólcie, że przybliżę Wam kilka innych, które również znalazły się w eShopie, choć zdecydowanie nie powinny tam być.

Troll and I

Lubicie gry, gdzie można pykać w dwie osoby? Ja też. Ale tego tytułu i tak nie pokochacie... Całość zapowiadała się naprawdę dobrze, a zwiastuny szykowały nas na interesującą przygodę w nordyckiej dziczy. Co dostaliśmy? Błędy graficzne, błędy w płynności i błędy w renderowaniu. A to tylko część. Na premierę można było odnieść wrażenie, że nikt w ten tytuł nie grał przed jego wypuszczeniem, a to przecież niemożliwe...

Mujo

Pozycja wyszła w 2017 roku i waży zaledwie 27 megabajtów. Na czym polega? To dość prosta gra logiczna, w której chodzi o zdobywanie mocy poprzez łączenie ze sobą trzech (lub więcej) mieczy. Dzięki temu możemy atakować potwory, które stają nam na drodze. W zasadzie jest to typowa aplikacja mobilna – i nie jest nawet przystosowana do rozmiarów ekranu Switcha. Co jednak jest największym absurdem, choć kosztuje prawie 10 dolarów, to wciąż ma masę mikropłatności...

Vroom in the night sky

Twórcy gry z POISOFT opisują ją jako „magiczną rowerową grę akcji”... Cóż, magia tu występuje, rowery są, akcja się dzieje, ale do poziomu „gry” chyba nieco brakuje, bo rozrywka jest nijaka. W zasadzie wszystko działa tak, jakby ktoś chciał dać upust swoim podstawowym umiejętnościom programowania. I za darmo byłoby to nawet zabawne, ale ów tytuł kosztuje, tak, jak poprzednik, dziesięć dolców!

Paper Wars: Cannon Fodder Devastated

Jakiś pomysł na tę grę był – co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli jednak trzeba zapłacić za nią 10 dolarów, robi się z tego nieśmieszny żart. Wizualnie wygląda to po prostu banalnie, a rozgrywka nudzi się już po kilkudziesięciu minutach. Co więcej, wyobraźcie sobie wszystkie minusy gier typu tower defense. Już? Cóż, prawdopodobnie większość z wad, które przyszły Wam do głowy, znajdziecie w tym tytule.

Tiny Racer

Chyba najmłodsza gra w całym zestawieniu, ale ponownie standardowe dziesięć dolarów. Potencjał był tu ogromny – malutkie, zabawkowe resoraki i jeżdżenie po torach, który tworzą przeszkody z przedmiotów domowego użytku. Nie jest oczywiście tajemnicą, że nadzieje na coś ciekawego nie zostały zaspokojone. Dostaliśmy fatalną grę wyścigową, gdzie model jazdy kuleje, a każde z aut (choć jest ich 8) śmiga dokładnie w taki sam sposób.

Boost Beast

Opis tej gry brzmi naprawdę dobrze – „gra logiczna, w której gracze muszą pokonywać nacierające hordy zombie, poprzez usuwanie bloków i przyzywanie zwierząt”. W rzeczywistości dostajemy kolejnego klona „Bejewald”, gdzie łączymy ze sobą po trzy bloki, aby je niszczyć i zdobywać punkty. Znów typowa gra rodem z Androida. Tym razem, aby ekran nie był pusty, podzielono go na trzy smartfonowe...

Vaccine

Na dole podrzuciłem zwiastun. I uwierzycie, że ten projekt ukazał się w 2017 roku?! Ani to laurka dla retro, ani pokaz możliwości Switcha. Sam zamysł na grę był naprawdę dobry, ale mam wrażenie, że cały budżet poszedł właśnie na kreatywne myślenie, po czym zabrakło na grafików. Tytuł wygląda okropnie na małym ekranie (na dużym nie chciałbym sprawdzać) i mam wrażenie, że nawet na PSP byłby problem z dopuszczeniem go do sprzedaży.

Ace of Seafood

Nie mam problemów z zawrotami głowy, a VR i karuzele nie sprawiają, że dostaję nudności. W tej grze odnosiłem jednak wrażenie, że można zwariować. Tam cały czas się coś dzieje, a HUD zapchany jest masą różnych informacji, których nie da się zwyczajnie ogarnąć. No i sama „fabuła”, gdzie olbrzymi homar niszczy floty statków... Rozumiem pomysł  na komiczną grę, ale za 12 dolarów oczekuje się chyba nieco lepszych opcji.

Forklift – The Simulator

Przed napisaniem tego tekstu założyłem sobie, że mogę tu umieścić maksymalnie jeden symulator (beznadziejnych prób zarabiania na nich pieniędzy jest na Nintendo Switch cała masa). Zdecydowałem się więc na Forklift. Ta gra wygląda jak tytuł, który można wyciągnąć z koszyka za 4,99 zł w Biedronce – a kosztuje ponad 40 złotych! Gameplay jest skrajnie nudny, grafika zdecydowanie nie daje rady, a jakość... Cóż, oceńcie sami.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper