Ceny kart graficznych są zaporowe, więc może warto spojrzeć na laptopy gamingowe?

Ceny kart graficznych są zaporowe, więc może warto spojrzeć na laptopy gamingowe?

Maciej Zabłocki | 18.05.2021, 22:30

W czasach pandemii poskładanie komputera stacjonarnego dosłownie graniczy z cudem. Komponenty drożeją, a najbardziej niedostępne są jakiekolwiek układy graficzne, niezależne od ich wydajności i wieku. Dzisiaj nawet na popularnych serwisach aukcyjnych, bardzo stare GPU osiągają absurdalne, zaporowe ceny. Nic nie wskazuje na to, by najbliższe miesiące przyniosły jakąś zmianę, dlatego warto zwrócić uwagę na... laptopy gamingowe.

Segment laptopów dla graczy jest przez wielu z Was traktowany po macoszemu. Głównie dlatego, że jeszcze do niedawna kojarzyły się one przede wszystkim z farelkami, będącymi nieudanymi imitacjami prawdziwego sprzętu gamingowego. Wyjątki stanowiły tylko te urządzenia, których budżet przekraczał kilkanaście tysięcy złotych. Dzisiaj za takie pieniądze oczywiście dostaniemy prawdziwą bestię wydajnościową, ale dysponując kwotą rzędu 6000 zł można dostać laptopa do grania, którego wydajność będzie w zupełności wystarczająca nawet do współczesnych gier ze wsparciem ray-tracingu i DLSS 2.0. Mam pod ręką jeden z takich przykładów, model OMEN by HP 17CB1. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W mojej konfiguracji znajduje się sześciordzeniowy i dwunastowątkowy procesor i7-10750H (taktowany do 4,8 GHz), do tego 16GB pamięci RAM, karta graficzna RTX 2060 i przyzwoita, 144 Hz matryca LCD IPS o rozdzielczości 1080p. To wszystko ukryte w obudowie dopasowanej do ekranu o przekątnej 17". Dzisiaj w cenie tego sprzętu można kupić (okazyjnie) używaną kartę graficzną pokroju RTX 3070, oczywiście sporo wydajniejszą od zamontowanej 2060 w moim laptopie, ale musimy pamiętać, że do tego niezbędna będzie jeszcze płyta główna, procesor, zasilacz, dyski, obudowa, monitor, klawiatura, myszka i głośniki. W przykładowym modelu HP który dzisiaj przedstawiam, jest bardzo wygodna, podświetlana klawiatura z niskim skokiem, dobrze działający touchpad i odpowiednio przemyślane chłodzenie. To atrakcyjny sprzęt z przyzwoitymi wynikami w syntetycznych benchmarkach i najnowszych grach.

Ceny kart graficznych są zaporowe, więc może warto spojrzeć na laptopy gamingowe?

Dla przykładu w takim CrystalDiskMark, wbudowany SSD na złączu M.2 o pojemności 512GB generuje 2899 MB/s przy odczycie i 2187 MB/s przy zapisie, a to dobre i wystarczające do codziennej pracy rezultaty. W Cinebenchu R20 wyniki także pozytywnie zaskakują. W teście wielordzeniowym procesor uzyskał 3034 punkty, co daje wynik zauważalnie lepszy od desktopowego i7-7700K czy i5-8600K, a nawet i5-9600K. Lepszy wynik generuje np. 12-wątkowy i7-8700K, ale umówmy się, w laptopie gamingowym w tym budżecie taki procesor jest wystarczający. Jednak to nie testy syntetyczne będą podstawą tego artykułu, a wydajność w najpopularniejszych grach. 

Jak sobie radzi laptop gamingowy za ok. 6000 zł? 

Kiedyś w takiej kwocie mogliśmy poskładać komputer stacjonarny wyposażony w i5-10600K, dołożyć do tego fajną płytę główną, 16GB RAM i RTX 3060. Dziś najtańsze takie GPU kosztuje ok. 4400 zł w sklepach. Jeżeli graliśmy w rozdzielczości 1080p, to było aż nadto wystarczające. Obecnie na sprzęt o takich podzespołach musimy wydać ponad 8000 zł, a mówimy tutaj o typowych komponentach, bez większego szału i to licząc bez monitora i peryferiów. To mnóstwo pieniędzy, dlatego sugeruję spojrzeć w kierunku laptopów gamingowych. 

Na przykładowej maszynie, którą dysponuje, w natywnej rozdzielczości matrycy mogę zagrać w zdecydowaną większość gier w bardzo przyzwoitych detalach. Takie GTA V śmiga na maksymalnych ustawieniach z prędkością średnio 110-140 klatek na sekundę, ocierając się niekiedy o częstotliwość odświeżania matrycy, a to daje bardzo przyjemny odbiór produkcji. Wiedźmin 3 bez problemu generuje 60 klatek w dowolnej lokalizacji z wykorzystaniem najwyższych detali. Nawet ostatnio testowane Metro Exodus w edycji rozszerzonej śmiga tutaj znakomicie, osiągając na ekstremalnych detalach i z ray-tracingiem na ultra ponad 35-40 klatek, w zależności od lokacji (są spadki, ale kombinując nieco z detalami możemy niewielkim kosztem jakości znacznie poprawić wydajność). 

Ceny kart graficznych są zaporowe, więc może warto spojrzeć na laptopy gamingowe?

Największym wyzwaniem był w moim przekonaniu Cyberpunk 2077, ale tutaj również przeżyłem spore zaskoczenie. Odpaliłem grę w kombinacji najwyższych detali z wysokimi (tylko dwie opcje były na tym poziomie), do tego włączony ray-tracing na średnich ustawieniach i DLSS na trybie wydajności. Przy tak ustawionych detalach miałem pogranicze 60 klatek z niewielkimi spadkami w zależności od lokacji. Nie testowałem jeszcze Horizon: Zero Dawn czy Red Dead Redemption 2 albo premierowego Days Gone, ale domyślam się, że mógłbym odpalić bardzo wysoką jakość obrazu. 

Laptop wyposażony jest w autorskie oprogramowanie OMEN by HP w którym mamy kilka ciekawych opcji. Możemy regulować ustawienia napięcia procesora (nawet przeprowadzić inteligentny undervolting celem obniżenia temperatur i poziomu głośności), uruchomić tryb wydajności czy zobaczyć aktualne temperatury i wykorzystanie poszczególnych podzespołów. Czegoś takiego w komputerze stacjonarnym nie znajdziemy, chyba, że jest on predefiniowany przez producenta i należy do jakiejś serii sprzętów. To niuanse, ale poprawiają komfort użytkowania i dodatkowo sprawiają, że w łatwy sposób możemy pokombinować z wydajnością i kulturą pracy. Największą wadą jest głośność - niewielkie wentylatory i dobrze przemyślany system chłodzenia to jedno, ale pewnych właściwości fizycznych niestety się nie przeskoczy. Dlatego pod dużym obciążeniem wyraźnie słychać wentylatory, chociaż można je bez problemu zagłuszyć dźwiękami dochodzącymi z gry. Gorzej robi się, gdy chcemy pograć na laptopie w środku nocy, nie budząc przy tym pozostałych domowników w tym samym pokoju. 

Na co warto zwrócić uwagę przy wyborze laptopa gamingowego? 

Jeżeli zdecydujecie się na laptopa do grania, zwróćcie uwagę na serię i model procesora. Warto wybrać albo te urządzenia, które wyposażone zostały w CPU Intela 10. generacji, jak wspomniany wcześniej i7-10750H, albo też zainteresować się procesorami AMD Ryzen 5. generacji, choćby rewelacyjnym, chociaż trudnodostępnym modelem Ryzen 7 5800H. Ma 8 rdzeni i 16 wątków, co czyni go doskonałą alternatywą do pracy i wydajną maszyną dla graczy. Jest nieco niżej taktowany od Inteli i bardziej się grzeje, dlatego gamingowi wyjadacze powinni raczej zwrócić uwagę na procesory 10. generacji od "niebieskich". Uczulam też na najnowsze jednostki 11. generacji, którym obcięto 2 rdzenie i 4 wątki. Teraz najnowsza i7-11370H ma niższą wydajność od ubiegłorocznej i7-10750H albo i7-10870H (który ma już 16 wątków). Pół biedy, jeśli dana produkcja bazuje na jednym czy dwóch rdzeniach, ale dzisiaj mnóstwo jest gier obsługujących wielowątkowość. W takim Resident Evil 2 Remake różnice potrafią sięgać średnio nawet 35 klatek przy identycznym GPU i pozostałych komponentach. 

Ceny kart graficznych są zaporowe, więc może warto spojrzeć na laptopy gamingowe?

Do tego bardzo ważne jest TGP karty graficznej, czyli maksymalna moc z jaką może pracować. Najpopularniejszym wariantem jest 80W, szczególnie często spotykanym w laptopach do 5000 zł z kartą graficzną RTX 3060. Takim zestawem dysponuje ASUS TUF Dash F15, gdzie zainstalowano jeszcze 16GB RAM i najnowszą i7-11370H. Na papierze wygląda znakomicie, lecz w praktyce otrzymujecie ograniczone wydajnościowo GPU i mocno przeciętną matrycę (chociaż o 144 Hz częstotliwości odświeżania). Większego znaczenia nie ma natomiast taktowanie pamięci RAM, które powinno osiągać 2666 lub 2933 MHz, ale wstawienie kości pokroju 3200 MHz nie zagwarantuje nam zauważalnych wzrostów liczby klatek. 

Warto też zwrócić uwagę na zastosowaną matrycę. Zdarza się, np. w sprzętach od Lenovo, że do jednego modelu laptopa producent wykorzystuje trzy różne rodzaje matryc o zbliżonych, ale jednak różnych parametrach. Robi się tak z wielu różnych powodów, choćby dla zaspokojenia popytu czy oszczędności. To oznacza, że czasem kupując ten sam sprzęt spotkamy się z większym kontrastem, albo wyższym współczynnikiem procentowym pokrycia palety barw sRGB. Zwykle jednak różnice nie powinny być drastyczne. Gorzej, gdy mamy zaskakująco niską cenę, jak na zastosowane komponenty. Wtedy powinna zapalić się w naszych głowach lampka ostrzegawcza, że coś poszło nie tak. Producent zwykle musiał na czymś zaoszczędzić i najczęściej pada właśnie na matrycę. Jeżeli chcielibyście przetestować swój wyświetlacz, spójrzcie na jeden z ciekawszych testów z mnóstwem opcji przygotowany przez EIZO - producenta doskonałych monitorów dla profesjonalistów. 

Nawet w budżecie do 3500-4000 zł dostaniemy ciekawe urządzenia. W takim przedziale cenowym powinniśmy znaleźć komputery z grafiką GTX 1650 Ti lub nawet 1660 Ti. Ten drugi wariant jest tylko nieznacznie słabszy od RTX 2060, ale modele z serii GTX mają jeden, zasadniczo ogromny brak. Nie wspierają ray-tracingu i technologii DLSS, która potrafi zdziałać cuda i np. dodać ogromnego kopa w takim Call of Duty Warzone czy właśnie w Metro Exodus albo Cyberpunk 2077, nieznacznie tylko pogarszając ostrość obrazu. NVIDIA stale pracuje nad rozwojem tej niezwykłej techniki renderowania, dlatego w przyszłości znajdzie się dla niej jeszcze więcej zastosowań, a sporo nowych tytułów wspiera ją już na starcie. 

Jeżeli szukacie komputera gamingowego i nie potrzebujecie niczego ponad rozdzielczość 1080p, warto zainteresować się laptopem dla graczy w budżecie do 6000 zł, który pozwoli na komfortową zabawę w każdym, nawet najnowszym tytule, często na maksymalnych lub bardzo wysokich detalach. W tej kwocie, w przeciwieństwie do porównywalnego komputera stacjonarnego, dostaniecie jeszcze 144 Hz matrycę i zazwyczaj bardzo dobrą, podświetlaną klawiaturę oraz w bonusie atrakcyjny, czasem agresywny wygląd. Dopóki sytuacja na rynku GPU się nie unormuje (a rokowania są niestety fatalne i wskazują na przyszły rok), laptopy albo konsole pozostaną dzisiaj jedyną sensowną alternatywą.

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper