Sony nie zamierza pomóc okradzionym przez hakerów użytkownikom
„Nie mamy pana płaszcza, co nam pan zrobi” - parafrazując klasyk. Użytkownik o pseudonimie „Pockets” po ostatnim ataku hakerskim na Sony został okradziony. Hakerzy zdobyli z serwerów firmy dane jego karty kredytowej, a następnie wykorzystali je do zakupów poprzez PlayStation Network.
Sony przyznało się, że rzeczywiście nieautoryzowana transakcja miała miejsce, ale odmawia zwrócenia pieniędzy, argumentując przyjętą wcześniej polisą zabraniającą zwrócenia pieniędzy w wypadku kradzieży. Firma ma do tego prawo ze względu na EULA, na którą każdy użytkownik PSN musiał przystać, aby móc korzystać z usługi.
Producent PlayStation sprawdził jednak problem. Zakupy zostały zrobione za pośrednictwem konsoli, na której użytkownik Pockets nigdy się nie logował. Jest to PlayStation 3, którego nawet nie posiada. Za pomocą karty Pocketsa kupiono . Pockets ironizując, podsumował to w trakcie rozmowy ze wsparciem technicznym Sony w następujący sposób:
Wasza polisa działa, dranie. ‘Zakładamy, że wszyscy nasi użytkownicy to kłamcy, którzy próbują nas oszukać przy każdej możliwej okazji. Nawet, jeśli wiemy, że kradzież została dokonana, to i tak umyjemy od tego ręce, zakładając, że poszkodowany kłamie’.
Jeśli ktoś jest ciekawy, to całą rozmowę można usłyszeć poniżej.
Sony pozwoliło odpowiedzieć sobie na zarzuty poprzez pocztę e-mail:
W związku z transakcją, którą zgłosił Pan ostatnio jako nieautoryzowaną, przeprowadziliśmy śledztwo. Wynika z niego, że numer seryjny konsoli, na której został dokonany zakup, nie zgadza się z zarejestrowaną przez Pana konsolą. Niestety ze względu na regulamin PlayStation Network nie możemy z tym nic zrobić. Zwracamy pieniądze tylko, jeśli pobrana zawartość zawiera jakiś defekt.
Pockets skomentował to gorzkim podsumowaniem oraz stwierdzeniem, że użytkowników PlayStation Network można bezkarnie okradać, bo firma nic nie zamierza z tym zrobić. Mimo wszystko nie zamierza się poddawać i wciąż będzie walczył z Sony o swoje pieniądze.
