Pierwsze wrażenia z Wolfenstein: The New Order

Gry
3800V
Pierwsze wrażenia z Wolfenstein: The New Order
Jaszczomb | 22.05.2014, 17:09

Dostaliśmy Wolfensteina nieco późno, ale recenzja w drodze, a tymczasem pierwsze wrażenia po lekko ponad dwóch godzinach gry. Co mają wspólnego szopy z ? Zapraszam.

Bądźmy szczerzy – nikt nie liczył na porządną odsłonę serii zanim dostaliśmy pierwsze zwiastuny. Przedstawione tam fragmenty gry sugerowały zaś radosną wyrzynkę z wyrazistymi postaciami i czarnym humorem. Pozostaje tylko stworzyć przyjemny system strzelania, prawda?
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Zrobiono nawet więcej! Po dłuższym prologu i misji w polskim psychiatryku (zobaczyć ładnie wyglądającą grę z ruchami ust zgodnymi z polską mową? Biorę!) chcę więcej i nie ma takiej siły, żeby powstrzymała mnie od powrotu do wybijania nazistowskiego ścierwa!
 
Po pierwsze, zgrabne połączenie nowoczesnego FPS-a ze szczyptą oldschoolu w postaci podnoszonych apteczek i pancerza. Nie jesteśmy też trzymani za rączkę – samouczki siedzą w menu, ale gra nie przerywa rozgrywki, żeby coś wyjaśnić, ani nie świeci na pół ekranu znacznikiem miejsca, w które mamy się udać.
 
 
Świetnym pomysłem są ścieżki rozwoju postaci, ale bez żadnego zdobywania poziomów – nowe umiejętności czy ulepszenia dostępne są za spełnienie odpowiednich wyzwań i można zaliczać je wszystkie podczas jednego przejścia gry, chociaż wymagania wydają się zbyt proste. Umiejętności obejmują Ukrycie (cicha eliminacja, rzuty nożem), Taktykę (lepsza celność), Szturm (efektywniejsza gra z użyciem dwóch broni naraz) oraz Saper (granaty, bazooki).
 
Nowy Wolfenstein robi wszystko, by grało się możliwie najprzyjemniej. Znajdźki zaznaczone są na mapie (ale czasem trzeba chwilę poszukać), pozwala podejść do gry po cichu (choć bez ukrywania ciał, w testowanie SI przeciwników i ich percepcji jeszcze się pobawię), choć też nic nie stoi na przeszkodzie, by załapać za dwa karabiny i prowadzić rzeź „niemieckich winiątek”.
 
W prologu dokonałem wyboru i jestem ciekaw drugiej ścieżki fabularnej. Do tego odszyfrowany kod enigmy ma wprowadzić nowy tryb rozgrywki, więc jeszcze dużo przede mną. Sama historia jest o wiele bardziej dramatyczna niż zakładałem, a poszukując easter-eggów, znalazłem głównie depresyjne listy z frontu o stracie i rozłące.
 
Gdyby prolog był wersją demonstracyjną – kupiłbym bez wahania. Na koniec zobaczcie Mojego Szopa, a niżej znajdziecie galerię:
 
 
Źródło: własne

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper