Felieton: (PlayStation) Vita nie oznacza życia. Nie w tym momencie

W ostatnich tygodniach odbyłem niezliczoną ilość rozmów na temat stanu konsoli PlayStation Vita, gier na ten sprzęt, jej sprzedaży i przyszłości jaką czeka kawałek tego świetnego sprzętu. Na ten moment, sytuacja zgoła inna niż nazwa sprzętu może wskazywać (gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, Vita oznacza życie). W Japonii sprzęt powoli zaczyna przebijać się poza miernotę sprzedażową (dopiero teraz!), Europa wypada słabo, a w USA jest tragicznie. Dlaczego tak się dzieje? Rynek niestety brutalnie zweryfikował propozycję Sony, które samo kilkoma ruchami dołożyło swoją cegiełkę to złego kierunku, który Vita obrała.
Gdy Sony zapowiedziało nowy sprzęt przenośny, wydawało się, że wreszcie ktoś w firmie myśli, dzięki czemu naprawiono prawie wszystkie mankamenty PSP. Dwie gałki analogowe, większy ekran OLED ze znacznie lepszą rozdzielczością. Mimo, że ekran dotykowy i tylni panel wydawały się zbędnym gadżetem, to przynajmniej widzieliśmy chęć dorównania trendom na rynku. Coś co na początku funkcjonowało jako NGP rysowało się jako sprzęt idealny. Zwłaszcza, że prezentowane tech dema i pokazywane zapowiedzi także robiły wrażenie. W pełni działający Unreal Engine? Hideo Kojima demonstrujący MGSa na Vicie? Mogło robić wrażenie. Później - na E3 - ujawniono, że NGP to PS Vita, a za konsolę zapłacimy 249 euro. Tłum entuzjastycznie bił brawo, fora internetowe nie dowierzały, że taki sprzęt jest tak tani. Co więc poszło nie tak?




Sony od samego początku było przekonane, że wszyscy będą tworzyć na Vitę, a ogromna baza posiadaczy PSP przerzuci się na nowszą konsolę, której cena nie był zbyt wygórowana. Niestety, pierwszy błąd popełniono wymuszając na graczach zakup obowiązkowo specjalnej karty pamięci, która była znacznie droższa od jakiekolwiek innej, a do tego dokładając ceny gier przenośnych na poziomie prawie identycznym jak na sprzęt stacjonarny. I tak z 999 złotych, moje premierowe zamówienie przekroczyło kwotę 1500 złotych, a w wyposażeniu miałem tylko kartę 8GB oraz Wipeouta 2048. Co prawda ten zabieg pozwolił Sony od prawie samego startu zarabiać na każdym egzemplarzu Vity, ale ograniczał sprzedaż niesamowicie. Wiem też po znajomych, że jeśli ktoś interesował się tą konsolą, to rezygnował gdy słyszał wymóg kupna karty pamięci za ogromne pieniądze.
Do tego Sony bardzo szybko wypstrykało się z poważnych gier, licząc, że konkretny, premierowy line-up pchnie tyle konsol na rynek, że pozostałe niejako siłą rozpędu znajdą miejsce w domach graczy. Niestety to nie wystarczyło. Ludzie nie widzieli żadnych konkretnych zapowiedzi na kilka następnych miesięcy, żadnych potencjalnych hitów na horyzoncie nie było. Gravity Rush czy Soul Sacrifice to świetne gry, ale niestety – nigdy nie były w stanie pchnąć sprzedaży Vity jak konkretny tytuł 3rd party. PSP w roku premiery na zachodzie otrzymało między innymi kolejną odsłonę Need for Speed, Midnight Club, Tenchu, Tony Hawk's, Burnout, Pro Evolution Soccer, wszystkie sportówki od EA, i chyba najważniejsze – GTA Liberty City Stories. Można narzekać na Rockstar, ale ich gry są w stanie sprzedać nawet czajnik, jeśli dostępna byłaby na niego kolejna odsłona GTA.
Sony nie doceniło także smartfonów. Wyników sprzedaży w dłuższej perspektywie nie nakręcają zapaleni gracze. Takie osoby kupią Vitę na premierę lub kilka miesięcy później. Im dalej, tym bardziej liczy się gracz niedzielny, któremu trzeba umieć „wcisnąć” sprzęt. A jeśli rekordy biją gry kosztujące 99 centów, to żadna matka z ojcem nie wyda 49 dolarów na przenośny tytuł, nawet jeśli ten ma kilkukrotnie lepszą grafikę. Gdyby ceny gier od początku zróżnicowano od 99 złotych do maksymalnie 149 złotych za najlepsze i największe produkcje, wtedy sprzedaż wyglądałaby znacznie lepiej. Od producentów smartfonów Sony mogłoby się uczyć także jak przekazać masom, że Vita jest modna i trzeba ją mieć. Tutaj dochodzimy do smutnego wniosku – Sony nie jest monolitem od samego startu konsoli, jeśli chodzi o działania marketingowe. Każdy oddział ma inną wizję, której daleko od chęci kreowania trendu.
Japonia od zawsze radzi sobie najlepiej, w Europie od pewnego czasu można zauważyć lekką poprawę. Jednak USA określiłbym jako spalona ziemia dla Vity. Raz, że żaden wewnętrzny deweloper SCEA nie pracuje nad grami, które trafią na Vitę. Dwa, ruchów marketingowych na tamtym kontynencie kompletnie brak. W Europie otrzymujemy różne bundle packi, jak chociażby z LBP i Tearaway, które pomagają w lepszej sprzedaży. Do Japonii nam daleko, ale tutaj SCEE walczy o niedzielnego gracza i czasami się mu udaje. Ale nie ma jednolitej wizji, chęci wymuszenia nowego trendu. PS Vita nie jest cool. Vita jest martwa, Vita jest obciachem, na Vitę nie ma gier. Z takimi głosami spotkacie się w internecie. Jeśli posiadacz konsoli stara udowodnić się, że jest inaczej – napotyka się z szyderą i oskarżeniami o noszenie klapek na oczach. Ale to nie jego wina, tylko Sony. To Sony nie daje kompletnie argumentów ZA sprzętem. Paradoksalnie – pierwszy rok po premierze konsol zawsze jest najbiedniejszym w gry. Tutaj jest kompletnie odwrotnie. Im dalej – tym gorzej. I niestety – ludzie nie widzą aby coś miało się zmienić w tym aspekcie.
Jednak nie jest aż tak tragicznie jak większość widzi. Sony na ten moment ani myśli zasypać w grobie przenośną konsolę. Na każdej z nich (OLED i LCD) zarabiają, na kartach także. Sprzedaż gier w cyfrowej dystrybucji jest zadowalająca (aczkolwiek brak danych o wynikach działa wyłącznie na szkodę), kolejne produkcje niezależne są zapowiadane i uformowała się pewna grupka graczy, dzięki której SCE widzi sens we wspieraniu swojego sprzętu. Na tyle, że jak udało mi się dowiedzieć z kilku źródeł – na marzec planowana jest konkretna ofensywa. Oby nie ostatnia. Właśnie w marcu wyjść ma FF X | X-2 HD Remaster razem z Borderlands 2 i Minecraftem. Dodatkowo z tego co ujawniły mi pewne osoby, plan SCE zakłada wydanie PS Vita 2000 poza Japonią właśnie okresie wiosennym i co ciekawe w niższej cenie niż można aktualnie dostać OLEDową wersję. Niektóre osoby w rozmowach twierdziły, że obniżka może sięgnąć nawet 50 euro bo Sony na to stać w tym momencie. Nie wiem czy tak się faktycznie stanie, ale jeśli – będzie to ostatni mecz w tych mistrzostwach. Gdy za grami, zapowiedziami i obniżką ceny nie pójdzie lepsza sprzedaż (w Japonii po PSV 2000 średnio sprzedaż podskoczyła trzykrotnie), to pozostaje się pogodzić z faktem najlepszej konsoli przenośnej będącej jednak niesamowicie niszowym sprzętem.