Cyfraki: Mad Riders (PS3)

Gry
849V
Cyfraki: Mad Riders (PS3)
VergilDH | 12.04.2013, 13:30

Szalone wyścigi quadów nie są tym, na co gracze z całego świata czekają z wypiekami na twarzy. To tak naprawdę nisza, która jednak składa się z na tyle pokaźnego grona odbiorców, że tego typu produkcje niemal zawsze odnoszą jako-takie sukcesy. Pomimo że polskiemu Nail'd nie udało się trafić na szczyty list sprzedaży, ekipa Techland bynajmniej nie miała zamiaru składać broni. Przed kilkoma miesiącami do PlayStation Store trafił zatem duchowy następca tej gry, o wielce wymownym tytule Mad Riders.

Szalone wyścigi quadów nie są tym, na co gracze z całego świata czekają z wypiekami na twarzy. To tak naprawdę nisza, która jednak składa się z na tyle pokaźnego grona odbiorców, że tego typu produkcje niemal zawsze odnoszą jako-takie sukcesy. Pomimo że polskiemu Nail'd nie udało się trafić na szczyty list sprzedaży, ekipa Techland bynajmniej nie miała zamiaru składać broni. Przed kilkoma miesiącami do PlayStation Store trafił zatem duchowy następca tej gry, o wielce wymownym tytule Mad Riders.

Dalsza część tekstu pod wideo

Już na wstępie warto nadmienić, że Mad Riders dysponowało nieco mniejszym budżetem od swojego poprzednika, co rzuca się w oczy jedynie po pierwszym uruchomieniu. Menu główne jest ładne i przejrzyste, ale przygrywająca w tle muzyka niekoniecznie musi wpaść w ucho. To samo tyczy się zresztą kawałków, jakie słyszmy w trakcie samej rozgrywki – mieszanka elektronicznych i gitarowych brzmień jest całkiem niezła, jednak utworów jest niewiele, a po jakimś czasie najzwyczajniej w świecie... nie zwraca się na nie uwagi. Być może jest to spowodowane tym, że na domyślnych ustawieniach głośności, odgłosy wydawane przez silniki są znacznie głośniejsze od muzycznej otoczki... Z drugiej strony jednak komentator, który ogranicza się do odliczania przed rozpoczęciem wyścigu i okrzyków odzwierciedlających nasze poczynania na torze, dobrze spełnia tu swoje zadanie i raczej nie można się do niego przyczepić.


2


Dosyć jednak narzekania, bo przecież nie samą muzyką człowiek żyje. Trzeba uczciwie przyznać, że Mad Raiders oferuje całkiem sporo – zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że gra jest dostępna „w cenie pizzy” (co zresztą zauważyli sami twórcy w jej premierowym zwiastunie). Do naszej dyspozycji oddano dwa tryby dla pojedynczego gracza (Tournament oraz Quick Race, w którym możemy ścigać się na odblokowanych wcześniej torach) oraz tryb multiplayer, który pozwala na zabawę w Sieci. Niestety ten ostatni musimy traktować jako ciekawostkę, gdyż znalezienie kogokolwiek chętnego do zabawy graniczy z cudem. Na szczęście pozostałe warianty rozgrywki są w stanie wynagrodzić nam tę niedogodność.


W głównym trybie, jakim jest Tournament, znajdziemy bowiem osiem zróżnicowanych mistrzostw, na które składa się pięć wyścigów. Oprócz klasycznych zawodów typu "kto pierwszy, ten lepszy", weźmiemy udział w próbach czasowych, pojedynkach na arenie (w których jesteśmy rzucani na mapę o otwartej strukturze, a naszym zadaniem jest jak najszybsze zaliczenie wszystkich punktów kontrolnych), wyścigach, w których liczy się nie tyle miejsce na podium, co nasz styl jazdy oraz przejazdach, w jakich mierzymy się z duchami najlepszych zawodników. Po ukończeniu każdych mistrzostw otrzymujemy dostęp do specjalnych wyścigów z serii Offroad Elite - choć uczestnictwo w tych wyścigach jest obligatoryjne, w ten sposób możemy otrzymać nowe, specjalne rodzaje „czterech kółek”, a także kilka innych bonusów, o których opowiem za moment.


3


Co by nie mówić, trasy, na jakich przyjdzie nam się ścigać, są naprawdę zróżnicowane. O miejsce na podium walczymy tutaj zarówno w dżungli (przy akompaniamencie charakterystycznych, "małpich" okrzyków), na sawannie, w lasach oraz na bardziej zurbanizowanych terenach, takich jak choćby gigantyczna zapora wodna. Dodatkowo, na chętnych czeka DLC, które w zamian za kilka złotych oferuje dostęp do dodatkowych miejscówek, ulokowanych na terenie Afryki. Same tory są doskonale oznakowane, jednak niesamowicie szybkie tempo rozgrywki sprawia, że w początkowej fazie zabawy dosyć często traci się orientację. Mad Riders bowiem stawia na efektowność, a określenie "skoki narciarskie na quadzie" pasuje do tej produkcji jak ulał. Rozmaitych skoczni, które gwarantują kilkusetmetrowe loty, jest tutaj wyjątkowo dużo, a całości dopełnia oczywiście boost, który przydaje się nie tylko do wyprzedzania oponentów.


Ten może być przez nas ładowany na dwa sposoby. Pierwszym i łatwiejszym jest zbieranie porozrzucanych po trasie, oznaczonych na czerwono power-upów. Drugim z kolei jest wykonywanie rozmaitych akrobacji, począwszy od tricków robionych w powietrzu, przez pokonywanie zakrętów efektownymi poślizgami, po umiejętne lądowanie po dalekim skoku. Nie tylko „dopalacz” daje nam jednak przewagę nad innymi zawodnikami – takową może nam bowiem zapewnić drugi rodzaj power-upów (tym razem niebieski), który daje nam dostęp nie tylko do dodatkowych pakietów „czerwonych kulek”, lecz również otwiera przed nami najróżniejsze skróty. Możemy jednak z niego korzystać tylko w ściśle określonych miejscach, a sam proces jego aktywacji bardzo przypomina system, z którym mieliśmy do czynienia choćby w Split/Second: Velocity.



Sam model jazdy jest wybitnie zręcznościowy – fizyka zderzeń jest tutaj wyjątkowo umowna, quady przyspieszają i hamują w błyskawicznym tempie, a rozwijane przez nas prędkości nie śniły się chyba nawet Robertowi Kubicy. Do tego dochodzi wspomniany powyżej boost, który jeszcze bardziej potęguje te wrażenia, a także tricki, w trakcie których zawodnik „wymahuje” quadem niczym rowerem lub deskorolką. Cóż, nikt nie powiedział, że Mad Riders musi mieć cokolwiek wspólnego z realizmem, prawda...? Skoro wspominam o akrobacjach, to zaznaczę jeszcze, że nie jest ich tutaj zbyt wiele. Naciskając krzyżyk i wychylając lewy drążek w odpowiednią stronę, możemy wykonać takie tricki, jak backflip, frontflip i whip, a po wciśnięciu krzyżyka i R1 lub L1 zobaczymy bardziej efektowny „fresh air”. I... to by było na tyle. Całość sprawdza się jednak znakomicie i stanowi bardzo miłe urozmaicenie.


Pomimo że przy pierwszym kontakcie bynajmniej się na to nie zanosi, Mad Riders to stosunkowo łatwa produkcja. W zasadzie nikt nie powinien mieć tutaj problemu z wygraniem wszystkich wyścigów, a lwią część z nich da się zaliczyć już przy pierwszym podejściu. W tym jest jednak metoda, bowiem dzięki zróżnicowaniu tras i samych zawodów, na nudę nikt raczej nie powinien tutaj narzekać. Z drugiej strony jednak gra jest stosunkowo krótka, bo jej ukończenie w stu procentach zajmuje około sześciu godzin... W zamian za wygrywanie eventów otrzymujemy punkty doświadczenia i awansujemy na kolejne poziomy. W ten sposób otrzymujemy dostęp do nowych, coraz bardziej odjazdowych kostiumów dla naszych zawodników (strój ninja to jeszcze nic takiego, ale kostium mumii błyskawicznie wywołuje banana na twarzy), quadów (które różnią się od siebie wyglądem i parametrami) oraz malowań naszych maszyn (możemy wybrać jeden z kilkudziesięciu pakietów lub zdecydować o kolorze większości elementów składowych naszego "rumaka").


4


Tak oto prezentuje się Mad Riders, które jest jedną z ciekawszych produkcji, jakie w ostatnim czasie trafiły do PlayStation Store. Jeśli Pure macie już za sobą i wciąż Wam mało mocnych wrażeń, z całą pewnością powinniście zainteresować się dziełem Techlandu. Raczej się nie zawiedziecie. [Vergil]


ZALETY:

grywalność, zróżnicowane trasy i rodzaje wyścigów, zawrotne tempo rozgrywki, ładna i kolorowa oprawa graficzna, mnogość dostępnych quadów i kostiumów dla zawodników

WADY: kiepska warstwa muzyczna, gra jest odrobinę za krótka, tryb multiplayer to tylko ciekawostka

WERDYKT: 7+

CENA: 39 zł

Źródło: własne

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper