DmC: Devil May Cry w pigułce!

Gry
541V
VergilDH | 08.01.2013, 12:30

Zaledwie kilka dni dzieli nas od premiery DmC: Devil May Cry. Choć początkowo można było mieć pewne obawy o poziom wykonania najnowszego dzieła ekipy Ninja Theory, na ten moment śmiało można stwierdzić, iż nadciąga naprawdę dopracowana produkcja, która ma na siebie pomysł. Czy jednak twórcom uda się przekonać do niej nie tylko nowych, żadnych diabelskiej krwi, graczy, lecz także starych wyjadaczy, którzy na poprzednich częściach serii połamali niejednego pada? Przekonajmy się.

Zaledwie kilka dni dzieli nas od premiery DmC: Devil May Cry. Choć początkowo można było mieć pewne obawy o poziom wykonania najnowszego dzieła ekipy Ninja Theory, na ten moment śmiało można stwierdzić, iż nadciąga naprawdę dopracowana produkcja, która ma na siebie pomysł. Czy jednak twórcom uda się przekonać do niej nie tylko nowych, żadnych diabelskiej krwi, graczy, lecz także starych wyjadaczy, którzy na poprzednich częściach serii połamali niejednego pada? Przekonajmy się.

Dalsza część tekstu pod wideo


Nadchodzi DmC: Devil May Cry. Co wiemy?



-> DmC: Devil May Cry to zupełnie nowe spojrzenie na przygody Dantego. Zarówno zdaniem odpowiedzialnego za tę produkcję studia Ninja Theory, jak i Capcomu (wydawcy gry), „poprzednia wersja” bohatera zdążyła się już przeterminować. Obie firmy doszły więc do wniosku, że wizerunek syna Spardy należy zmodyfikować, by pasował do czasów współczesnych.


-> Choć początkowo nowy wygląd Dantego, który śmierdział na kilometr filmową sagą „Zmierzch”, nie musiał przypaść do gustu każdemu fanowi serii, z czasem można było się do niego przekonać. Niemała w tym zasługa twórców, którzy wsłuchali się w opinie graczy i wprowadzili konieczne zmiany, dzięki czemu bohater prezentuje się teraz naprawdę świetnie.


-> Fabuła gry koncentruje się wokół Dantego i Vergila, owoców związku demona (Spardy) i anioła, zwanych Nefilimami. Jako, że Ci nie są zbyt lubiani zarówno przez jedną, jak i przez drugą stronę konfliktu, bracia postanawiają wypowiedzieć wojnę samemu królowi demonów, czyli Mundusowi.


-> A ten, jak na prawdziwego czarta przystało, rezyduje w Limbo City. Miasto na pierwszy rzut oka może wyglądać jak pierwsza lepsza metropolia, jakie znamy z „naszego świata”. Sęk jednak w tym, że podobnie jak niektóre zamieszkujące go istoty, także ono ma swoje demoniczne oblicze, o czym wielokrotnie przekonamy się w trakcie rozgrywki.


-> Tym samym miejsce akcji staje się jednym z naszych głównych przeciwników. W jednej chwili będziemy mogli doświadczyć jego transformacji i zobaczyć, jak walą się budynki, w asfalcie powstają olbrzymie wyrwy, a kamery z miejskiego monitoringu zmieniają się w oczy uważnie śledzące ruchy naszego podopiecznego.



-> Na szczęście nie jest on bezbronny i obok towarzyszących mu od zarania dziejów Ebony i Ivory (pary pistoletów znanych z poprzednich odsłon serii), ma on do dyspozycji całkiem pokaźny arsenał, składający się z broni białej. Podstawowym orężem jest więc miecz Rebellion, a równie ważne w trakcie rozgrywki będzie korzystanie z anielskich i diabelskich broni.


-> Do tych pierwszych zaliczają się bumerang i kosa, które świetnie radzą sobie jako broń na duże grupy słabszych przeciwników. Diabelskie narzędzia mordu to z kolei topór i rękawice, dzięki którym Dante może wyprowadzać bardziej precyzyjne i mocniejsze ataki.


-> Co ciekawe, w zależności od tego, z którego „trybu” aktualnie korzystamy, zmienia się nie tylko ogólna kolorystyka i styl graficzny, lecz także... kolor włosów bohatera! Dzięki temu przez pewien czas możemy podziwiać Dantego w postaci bardzo przywodzącej na myśl jego starszą wersję.


-> Gra ma nam zapewnić około piętnastu godzin zabawy – wątek główny został podzielony na dwadzieścia misji, a na ukończenie każdej z nich potrzeba minimum trzydziestu minut. Dlaczego minimum? Ano dlatego, że w każdej z odwiedzanych przez nas lokacji znalazło się miejsce na sekrety. Jedne mają mniejszą wartość (przysłowiowe „znajdźki”), podczas gdy inne to dodatkowe, ukryte poziomy (kto pamięta poprzednie części serii, ten zapewne wie o czym mowa).


-> Po ukończeniu „kampanii” zabawa oczywiście nie musi się skończyć. Przede wszystkim dlatego, że na zaliczenie czeka cała gama wyzwań (od wyścigów, przez zabijanie wrogów na czas, skończywszy na posyłaniu ich do piachu poprzez konkretne ataki). To jednak nie koniec...



-> Podobnie jak miało to miejsce poprzednio, tak i tutaj możemy odblokować dodatkowe poziomy trudności. Na poziomie „Son of Sparda” musimy walczyć ze znacznie większą ilością przeciwników, na „Hell and Heaven” zarówno oponenci, jak i Dante, giną od jednego ciosu, natomiast na „Hell and Hell” tylko bohater jest „jednostrzałowcem”, podczas gdy reszta cechuje się normalną odpornością.


-> W trakcie rozgrywki przyjdzie nam się całkiem sporo naskakać po platformach, a także rozwiązywać prościutkie łamigłówki. Oczywiście podstawowym elementem zabawy jest jednak walka, która, choć doczekała się sporych zmian, pachnie stylem z wcześniejszych odsłon cyklu.


-> Ci, którzy zjedli na nich zęby, z miejsca się więc tutaj odnajdą, nawet jeśli deweloperzy zrezygnowali z kilku stylów walki i możliwości przełączania się pomiędzy nimi w dowolnym momencie. Cała reszta nie ma się jednak o co martwić, bo próg wejścia został znacznie obniżony. Jak mówią sami deweloperzy:




Kiedy oglądałem filmiki prezentujące rozgrywkę w starych DMC w wykonaniu najlepszych graczy, zobaczyłem, że zawsze są w powietrzu, zawsze podrzucają przeciwnikami i robią rzeczy, które większość z nas skwitowałaby słowami "nie mam pojęcia jak to działa". Chcieliśmy, by magia, którą tworzą najlepsi gracze, była osiągalna także dla bardziej niedoświadczonych osób.



-> System w oczywisty sposób nawiązuje do starszych DMC. Dante sporo czasu spędza w powietrzu, żonglowanie przeciwnikami udaje mu się jak nigdy, a blokowanie ataków po raz kolejny zostało zbagatelizowane na rzecz robienia uników i parowania wyprowadzanych przez wrogów ciosów.


-> Oprócz standardowego „mięsa armatniego” na naszej drodze stanie również kilku bossów. Walki z nimi mają być emocjonujące i skutecznie podwyższać poziom adrenaliny we krwi. Na ten moment mogę wspomnieć jedynie o tym, że deweloperzy całkowicie zrezygnowali z Quick Time Events, które ostatnio są „w modzie”. Mimo wszystko rozgrywka nie straciła w ten sposób odpowiedniego tempa.



-> W DmC: Devil May Cry dodatkową, grywalną postacią będzie Vergil, jednakże bohater pojawi się dopiero w formie DLC.


-> Na koniec wspomnę o tym, że gra wygląda naprawdę rewelacyjnie (na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim twarze bohaterów, do czego jednak Ninja Theory zdążyło nas przyzwyczaić). Brzmi również cudownie, ze względu na fakt, iż za soundtrack odpowiada -> Noisia oraz Combichrist.


-> Niestety, w przeciwieństwie do poprzednich Devil May Cry, gra będzie hulać w trzydziestu klatkach na sekundę. Dlaczego? Ano dlatego, że zdaniem deweloperów „60 FPS niszczy oczy”. Nie martwcie się jednak, bo jak sami mówią:




W trakcie prac na Dragon's Dogma nauczyliśmy się paru sztuczek, które zachowując płynność 30 klatek na sekundę, pozwalają uzyskać czas reakcji gry na poziomie takim, jakby gra działała w 60 klatkach na sekundę.



-> DmC: Devil May Cry trafi na sklepowe półki już 15 stycznia.



PROGNOZA PS3SITE:


Źródło: własne

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper