Świąteczny poradnik zakupowy - Akcja

Gry
1578V
Świąteczny poradnik zakupowy - Akcja
[email protected] | 19.12.2012, 12:00
PS3

Gry akcji to najszerszy i najpopularniejszy gatunek tego roku. Gier, które można spokojnie dopasować w tym wyborze jest na pęczki, co oczywiście gwarantować może różnorodność w wyborze. Niektórzy polecać będą największe hity w których reklamowanie włożono dziesiątki milionów dolarów, inni skupią się na mniejszych, ale równie ciekawych tytułach. Niezależnie po której stronie stoicie, to gier w tym gatunku nie zabraknie. Przed wami ostatnia część cyklu - gry akcji roku 2012...Gry akcji to najszerszy i najpopularniejszy gatunek tego roku. Gier, które można spokojnie dopasować w tym wyborze jest na pęczki, co oczywiście gwarantować może różnorodność w wyborze. Niektórzy polecać będą największe hity w których reklamowanie włożono dziesiątki milionów dolarów, inni skupią się na mniejszych, ale równie ciekawych tytułach. Niezależnie po której stronie stoicie, to gier w tym gatunku nie zabraknie. Przed wami ostatnia część cyklu - gry akcji roku 2012...

Mikołaj Dusiński

Dalsza część tekstu pod wideo

To chyba jedyna kategoria, gdzie czułem, że mogę polecić znacznie więcej tytułów niż ustalone trzy. Gry, które ostatecznie znalazły się na mojej liście pożarły mi niesamowitą ilość czasu i rekomendowałbym ich zakup nawet w pełnej cenie (choć nie we wszystkich przypadkach jest to na szczęście potrzebne). Blisko pojawienia się tutaj były też m.in. Binary Domain, Dishonored czy Resident Evil 6.

Asura’s Wrath



Na początek gra, którą uważam za najbardziej niedoceniony tytuł 2012 roku. Oczywiście, można powiedzieć, że AW pod względem mechaniki rozgrywki to mniej uzdolniony kuzyn God of War skrzyżowany z Dance Dance Revolution (niektóre QTE wymagają wciskania dużej liczby przycisków z ogromną częstotliwością). Jednakże nie gameplay stanowi o jakości doświadczenia związanego z perypetiami najbardziej wkurzonego bohatera gry wideo, jakiego widziałem w życiu. Asura’s Wrath to tak naprawdę Dragon Ball do kwadratu. Ekran co chwila rozdzierają wybuchy, a starcia z bossami mają epicki wymiar – jeden z nich rośnie w trakcie walki tak znacznie, że nie mieści się na rodzimej planecie, a w innym przypadku miecz przebijający pierś głównego bohatera sięga z księżyca do ziemi. Ludzki mózg czasami nie jest w stanie ogarnąć jak niedorzeczne, a zarazem podnoszące adrenalinę akcje byli w stanie wymyślić japońscy designerzy. Można oczywiście narzekać na to, że gra jest za krótka. AW oferuje jednak typowy dla slasherów Capcomu system ocen, a prawdziwe zakończenie (i dziesiątki innych pierdółek przy okazji) odblokujemy dopiero po wymaksowaniu przynajmniej części z etapów. Grę da się dostać w cenie poniżej 50 zł, dajcie jej koniecznie szansę!

Sleeping Dogs



Przygody Wei Chena mogły się w ogóle nie ukazać, na szczęście porzucony projekt zdecydowało się dokończyć i wydać Square Enix. W Sleeping Dogs możemy zobaczyć jak wygląda praca gliniarza pod przykrywką w Hong Kongu. Miasto jest bardzo interesujące, niezbyt duże, ale bogate w atrakcje. Co ciekawe znajome mi osoby, które tam podróżowały potwierdzają, że można dać się zwieść iluzji prawdziwości niektórych miejscówek. Fabuła jest może sztampowa, ale bardzo zgrabnie poprowadzona. W wielu momentach gracz przeżywa emocje związane z lojalnością czy poświęceniem razem z głównym bohaterem. Jeśli chodzi o sam gameplay, to najbardziej bawi inspirowana Batmanem walka, w której istotną rolę pełni wykorzystanie elementów otoczenia do efektownego wykańczania przeciwników. Strzelanie i jazda autem nie są już tak fajne, ale wciąż wypadają powyżej średniej rynkowej. Bogata ścieżka dźwiękowa także przypadła mi do gustu. Bardzo liczę na to, że sukces rynkowy Sleeping Dogs przełoży się na zielone światło dla kontynuacji.

Hitman: Rozgrzeszenie



Kolejny odcinek przygód Agenta 47 jest zdecydowanie bardziej przystępny i dostosowany do dzisiejszych standardów od poprzedników. Autorzy nie przespali tych sześciu lat, które minęły od premiery Blood Money. W doskonały sposób udało im się połączyć kombinowanie i możliwość przechodzenia misji na dziesiątki sposobów znane z poprzednich odsłon z mechaniką, sterowaniem i grafiką, której nie powstydziłyby się „rynnowe” strzelanki TPP. Warstwa fabularna Rozgrzeszenia nie powala, a odgrywający w polskiej wersji głównego bohatera Paweł Małaszyński wypadł bardzo blado (na szczęście istnieje możliwość przełączenia na oryginalną, dużo lepszą ścieżkę dźwiękową). W mojej opinii długość kampanii, która starcza na kilkanaście godzin grania oraz zmuszanie graczy do kreatywności w trakcie misji sprawiają, że nowy Hitman to bardzo solidna pozycja.

 

Nariko


Prototype 2



Od premiery Prototype 2 minęło już sporo czasu, toteż gra zdążyła się już zadomowić na sklepowych półkach. Zainteresowani powinni nią być zwłaszcza fani pierwszej odsłony serii, choć gracze, którzy lubią rozgrywkę w otwartym świecie, także nie powinni narzekać. Do ich dyspozycji twórcy oddali bowiem cały Nowy Jork, który został zaatakowany przez wirusa zmieniającego ludzi w krwiożercze mutanty. Na szczęście główny bohater nie musi tu walczyć o przetrwanie, bo potrafi zrobić doskonały użytek z mocy powierzonych mu przez Alexa Mercera (bohatera „jedynki”), który... jest celem numer jeden na celowniku gracza. Miłośnicy robienia wokół siebie rozpierduchy poczują się tutaj jak w domu. Ci, którzy preferują spokojne rozwiązania, lepiej niech omijają go szerokim łukiem.

Binary Domain



SEGA postanowiła pozyskać sobie przychylność graczy spoza granic Japonii, serwując im typowo zachodnią strzelaninę. Akcja Binary Domain rozgrywa się w przyszłości, a fabuła gry kręci się wokół problemu definicji człowieczeństwa, która została zachwiana przez obecność cyborgów, jakie najprawdopodobniej zaczynają zyskiwać coś w rodzaju „samoświadomości”. Ciekawym elementem rozgrywki jest możliwość wchodzenia w interakcję z członkami drużyny, z którymi nieustannie musimy współpracować. Ci, którym w jakiś sposób weszliśmy w drogę (na przykład nie słuchając ich podpowiedzi), z czasem mogą najzwyczajniej w świecie... odmówić posłuszeństwa. To właśnie dlatego w trakcie zabawy musimy nie tylko dbać o własną skórę, lecz także o swoich podopiecznych. Binary Domain nie jest może megahitem, ale wciąż jest jak najbardziej wartą uwagi produkcją.

Dishonored



Dishonored to jeden z tych tytułów, w które powinien zagrać każdy miłośnik gier akcji. Gra jest dosyć długa, rozbudowana i szalenie satysfakcjonująca, a jej największym atutem jest możliwość dostosowania bohatera do własnego widzimisię. Corvo może być zabijaką, któremu niestraszne są wyjące syreny alarmowe i przeciwnicy atakujący go w ilościach hurtowych. Z drugiej strony jednak może stać się cichym zabójcą, eliminującym wrogów z zaskoczenia. Dodatkowo, grę można ukończyć bez ani jednego zabójstwa na koncie, co pozwala postawić ją obok takich tuzów gatunku jak choćby Deus Ex: Bunt Ludzkości. Idealny prezent pod choinkę, również dla tych, którzy tęsknią za serią Thief. Wbrew pozorom te dwie produkcje mają ze sobą całkiem sporo wspólnego.

 

Krystian Pieniążek


Dishonored



Dishonored to w zasadzie taki czarny koń 2012 roku. Nikt chyba nie przypuszczał, że dzieło Arkane Studios okaże się aż tak dobre. Zresztą, nawet przedstawiciele Bethesdy nie kryją zdumienia i dopiero kilka tygodni po premierze zaczęli wypowiadać się o tym tytule jak o nowej marce. Gra zaskoczyła może nie tyle interesującą fabułą, co modelem rozgrywki. Możliwość wcielenia się w zabójcę to coś, z czym teoretycznie mamy do czynienia na co dzień, ale sposób, w jaki zostało tu tutaj podane, zasługuje na owacje na stojąco. Grając naprawdę czujemy, że choć nie jesteśmy niepokonani i tak mamy wszystko pod kontrolą. Dlaczego? Ano dlatego, że wcielamy się w istną maszynę do zabijania, który nie zawaha się skorzystać z nie do końca „czystych” rozwiązań, byle tylko doprowadzić swoją misję do skutku. Żeby nie było, całą grę można ukończyć bez zabijania żadnego przeciwnika, co w dzisiejszych czasach nie jest szczególnie eksploatowanym pomysłem. Szacun dla twórców, a Wy, jeśli jeszcze nie graliście, to koniecznie nadrabiajcie zaległości!

Sleeping Dogs



Activision popełniło olbrzymi błąd rezygnując z wydania True Crime: Hongkong. Produkcja stanowiłaby bowiem prawdziwą perełkę w portfolio tego wydawcy. Na szczęście prawa do niej wykupiło Square Enix i już pod tytułem „Sleeping Dogs” zaoferowało nam obfitą, a przy tym niesamowicie smaczną ucztę. W zasadzie wszystko w tej produkcji trzyma się kupy – począwszy od fabuły (główny bohater musi lawirować pomiędzy wykonywaniem zadań dla triady, a braniem udziału w misjach zlecanych przez policję), przez model rozgrywki (rozwój postaci jest bardzo satysfakcjonujący, podobnie jak system walki, który przywodzi na myśl ten z serii Batman), skończywszy na konstrukcji świata (Hongkong to naprawdę piękne miejsce). Zagrajcie, a daję głowę, że będziecie chcieli kiedyś wybrać się do tego miasta.

Assassin's Creed III



Jako gra akcji, Assassin's Creed III radzi sobie znakomicie. Boston i Nowy Jork w XVIII-wiecznym wcieleniu swoją drogą, ale ilość rzeczy, jakie twórcom udało się tu upchnąć, to temat na naprawdę długą dyskusję. Nie dość, że udało im się należycie potraktować Desmonda i uczynić go znacznie bardziej grywalnym bohaterem niż poprzednio, to jeszcze Connor potrafi znacznie więcej, aniżeli jego poprzednicy. Całkiem nieźle radzi sobie jako Asasyn, jest doskonałym myśliwym, a i dowodzenie statkiem wychodzi mu nie najgorzej. Do tego jest świetnym dowódcą, udział w bitwach nie nastręcza mu problemów i potrafi należycie zadbać o własną osadę. Dodatkowym atutem tej produkcji jest sprawdzony, przy odrobinie cierpliwości dający sporo frajdy, tryb multiplayer.

 

Paweł Musiolik


Lollipop Chainsaw



W dobie zalewających nas sequeli i miliona podobnych do siebie gier kierowanych ku masowemu, amerykańskiemu zjadaczowi burgerów, gry Goichiego Sudy są dla mnie jak oaza na pustyni do spragnionego wędrowca. Suda51 nie boi się zrobić gry kompletnie odjechanej, wołającej z kilometra "hej, przyjechałam z Japonii!" i jednocześnie niesamowicie rajcownej. I nie chodzi tutaj o Juliett, która tak - ocieka seksem - ale jednocześnie parodiuje wizerunek cheerleaderki jaką serwuje się w USA. Lollipop Chainsaw jest świetną parodią zachodniej popkultury i pędu ku wrzucaniu zombie gdzie tylko się da. Zaangażowanie do gry Jamesa Gunna pozwoliło nadać całości klimat filmów klasy B. Do tego dołożyć trzeba świetną ścieżkę dźwiękową która oblewa całość bardzo dobrego gameplaya. Jeśli tęsknicie za dawnym podejściem robienia gier, które mają bawić, nie pokazywać jak najrealniej świat - to uderzajcie śmiało. To taki God Hand konsoli PlayStation 3.

Hitman: Rozgrzeszenie



Jedyny mainstreamowy tytuł, który w tym roku nie dość, że spełnił moje oczekiwania wobec siebie, to jeszcze pokazał, że można mieć nadzieję, że zachodnie studia potrafią stworzyć ciekawą historię którą chce się chłonąć. Nie wiem ile w tym zasługi parasola Square Enix, ale wiem, że gdyby nie inwestycja z Japonii, Eidos by zbankrutował, a w Rozgrzeszenie byśmy nie zagrali. Agent 47 z łowcy staje się ofiarą, która musi wykorzystać nabyte i wrodzone umiejętności, by odkryć to o co prosiła go Diana. Świetna oprawa audiowizualna, reżyseria scenek i świetnie zaimplementowane pomysły czynią ten tytuł absolutnym topem tej generacji gier. Mimo, że zatwardziali fani serii będą psioczyć na brak sandboxowych plansz, to jednak opowiedziana historia wymusiła takie, a nie inne rozwiązania. Po skończeniu single'a, który zajmie nam "Dwa CoD-y" (taka nowa jednostka czasu) zawsze możemy dać upust kreatywności i pobawić się w tworzenie kontraktów lub granie w te, które ktoś stworzył. Dla mnie mocny kandydat na tytuł gry roku.

Binary Domain



Kolejny przykład, że Japonia potrafi zrobić grę, która nie dość że nieść będzie ciekawe wartości i przesłanie, to jeszcze fabularnie wybije się ponad większość chłamu zalewającego nas z USA. Świat w którym obok nas żyć mogą roboty ze świadomością tego, że są ludźmi nie jest czymś normalnym. Nie teraz. Ale to pieśń przyszłości. Teoretycznie nikt nie wie o istnieniu tego, gdyż roboty zachowują się jak prawdziwi ludzie, ale zostaje powołany specjalny oddział mający wyjaśnić to, co dzieje się w 2080 roku po atakach Hollow Child. Może i gra w kwestii gameplayu nie jest niczym nowym (choć raczkujący system komend głosowych jest ciekawy), to w produkcję Toshihiro Nagoshiego trzeba zagrać dla fabuły, która jest absolutnie świetna. Nie znam osoby, która po zagraniu w Binary Domain uważałaby inaczej. Nawet sceptycy bili się w pierś. A to chyba idealna rekomendacja.

Źródło: własne

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper