Świąteczny poradnik zakupowy - FPS

Strzelanki z perspektywy pierwszej osoby to najbardziej i najchętniej eksploatowany gatunek gier w tej generacji. Od kilku lat jesteśmy rok w rok zalewani tymi samymi seriami gier w których czasami supremacje przerwie albo czarny koń, albo mocna marka powracająca z letargu. W tym roku FPS-ów było mniej, ale nie na tyle, by nie było z czego wybierać...Strzelanki z perspektywy pierwszej osoby to najbardziej i najchętniej eksploatowany gatunek gier w tej generacji. Od kilku lat jesteśmy rok w rok zalewani tymi samymi seriami gier w których czasami supremacje przerwie albo czarny koń, albo mocna marka powracająca z letargu. W tym roku FPS-ów było mniej, ale nie na tyle, by nie było z czego wybierać...
Mikołaj Dusiński




Na początek spostrzeżenie, które nasunęło mi się, gdy przygotowywałem tą część poradnika. Na początku tej generacji konsol, czyli powiedzmy do 2009-2010 roku, FPSy wychodziły stadami. W roku 2012 miałem natomiast problem, aby polecić chociaż trzy takie gry, które z czystym sumieniem można zakupić dla kogoś na prezent. Jako że Borderlands mnie z powodu braku interesującej fabuły w ogóle nie interesował, to ograniczę się do dwóch tytułów.
Far Cry 3
W ten tytuł akurat gram obecnie. Na razie mam na liczniku 8 godzin, a zrobiłem jedynie 4 misje z głównego wątku. Czy to oznacza, że jest on mało interesujący? Otóż wręcz odwrotnie – przerywniki filmowe są porządnie wyreżyserowane, motywacje bohaterów sensowne, a przeciwnicy, szczególnie demoniczny Vaas, podnoszą ciśnienie przy każdym spotkaniu. Jednakże „żyjący” świat tropikalnej wyspy tak mocno zachęca do eksploracji, że to na polowaniu na zwierzęta, odnajdywaniu poukrywanych skarbów czy lataniu na lotni i podziwianiu pietyzmu z jakim otoczenie zostało przygotowane przez designerów z Ubi spędziłem większość czasu. Far Cry 3 łączy doskonale potrzeby fanów Call of Duty (wartka akcja, efektowne skrypty w misjach fabularnych, dynamicznie prowadzony scenariusz) ze zwolennikami gier RPG w rodzaju Skyrima (masa zadań pobocznych, setki sekretów do odnalezienia na mapie świata, różnorodne lokacje). FC3 to mocny kandydat do tytułu gry roku.
Darkness II
Pierwsza część opowieści o Jacky’m i demonach, które odmieniły jego życie znudziła mnie. Wpadła w moje ręce wiele lat po premierze i straszyła prymitywną grafiką, tnącą się czasem animacją i niezbyt intuicyjnym sterowaniem. W przypadku kontynuacji zmieniono te wszystkie elementy, a scenariusz ponownie jest mocną stroną produktu. Grafika została pociągnięta cell shadingiem, co wyszło jej zdecydowanie na dobre. Powiem wręcz, że dokładnie tak powinny wyglądać egranizacje komiksów. Do tego zabawy w łącznie ataków mackami z bronią palną i używaniem przedmiotów sprawiają przyjemność. Mike Patton z Faith No More ponownie zrobił bardzo dobrą robotę wcielając się w Ciemność. Wiem, że to tylko kreacja aktorska, ale mimo wszystko nie chciałbym spotkać wokalisty w jakimś nowojorskim zaułku… Niestety gra nie sprzedała się zbyt dobrze, czego efektem jest chociażby skasowanie będącego w produkcji DLC mającego stanowić epilog wyjaśniający pewne elementy zakończenia i zapewne stanowiącego pomost między „dwójką” a ew. „trójką”. Pozytywnym efektem takiego stanu rzeczy jest natomiast cena, bo nowiutkie Darkness II da się zakupić poniżej 50 zł z wysyłką. Grzechem byłoby takiej gry nie nabyć!
Krystian Pieniążek
Far Cry 3
W chwili, w której piszę te słowa, główny wątek fabularny Far Cry 3 mam już dawno za sobą (około czterdzieści godzin wyjęte z życia). Mimo wszystko wciąż nie mogę oderwać się od tej produkcji i biegam po tropikach wykonując najróżniejsze zadania poboczne, rozwijając umiejętności Jasona Brody'ego i zapewniając mu coraz lepszy ekwipunek. A co, niech facet ma, bo wakacji spędzonych na Rook Island na pewno nie może zaliczyć do udanych. Ku uciesze graczy oczywiście, bo z pewnością docenicie fabułę gry, w której uczestniczy komplet zdrowo rąbniętych postaci (Vaas swoją drogą, ale Hoyt, doktor Earnhardt i Citra także nie są świętoszkami). Nie można zapomnieć również o trybie współpracy (możliwość rozgrywki na podzielonym ekranie!) i klasycznym, opierającym się na rywalizacji multiplayerze. Gra roku? Moim zdaniem jak najbardziej. Ups, no i się wygadałem...
Borderlands 2
Borderlands 2 to jedna z tych gier, które absolutnie nie potrzebują żadnej rekomendacji. Ci, którzy grali w jedynkę, z całą pewnością zdążyli zaliczyć również drugą odsłonę serii. A reszta? Cóż... trzeba było grać! Oczywiście żartuję – głównym atutem tego tytułu jest przede wszystkim wachlarz dostępnych postaci i rozbudowany system ich rozwoju. Fabuła po raz kolejny jest dosyć oszczędna, ale to akurat dobrze, bo w ten sposób mamy wolną rękę w kwestii zadań, których w danym momencie się podejmujemy. Krew leje się tu niezwykle gęsto, na nowe elementy ekwipunku natykamy się częściej, niż na ziarenka piasku w trakcie spaceru po plaży, a w designie gry można się najzwyczajniej w świecie zakochać (albo znienawidzić go do reszty, jeśli ktoś nie trawi komiksowej kreski). Ci, którym podobało się Diablo, na pewno powinni zwrócić uwagę na dzieło ekipy Gearbox Software. Raczej się nie zawiodą.
The Darkness II
Jackie Estacado powrócił i zrobił to w wielkim stylu. Dzieło ekipy Digital Extremes zachwyca przede wszystkim brutalnością – animacji wyrywania serca jakiegoś nieszczęśnika przez jedną z macek, jakimi dysponuje główny bohater, nie zapomnę chyba do końca życia. Albo przynajmniej do momentu, w którym ktoś nie zaoferuje mi podobnych, aczkolwiek lepszych doznań. Co poza tym? Krótka, ale bardzo intensywna kampania dla pojedynczego gracza, ciekawy tryb współpracy, rewelacyjny dubbing (Mike Patton naprawdę rządzi!) i ładna, pociągnięta komiksową kreską oprawa graficzna. Szkoda tylko, że gra nie sprzedała się najlepiej i 2K Games ma ją teraz gdzieś.
Nariko
Call of Duty: Black Ops II

Mówcie sobie co chcecie, ale Call of Duty: Black Ops II jest właśnie tym, o czym trąbili fani serii od dobrych kilku lat. Gra niesie ze sobą olbrzymi powiew świeżości i powinna stanowić nie lada gratkę dla wszystkich, którzy narzekali na stagnację, wałkowanie tych samych schematów i brak jakichkolwiek zmian w kolejnych odsłonach cyklu. Co najważniejsze, dotyczy to zarówno kampanii dla pojedynczego gracza, jak i obleganego przez tysiące „zawodników” trybu multiplayer. Jeżeli zatem znacie kogoś, kto ma ochotę na zakup, ale wstrzymał się z decyzją i „czeka aż stanieje”, z całą pewnością możecie zrobić mu taki prezent pod choinkę. Na pewno nie będzie zawiedziony.
Medal of Honor: Warfighter
Jako miłośniczka FPS-ów, Medal of Honor: Warfighter łyknęłam w ciągu jednej nocy. Muszę przyznać, że ekipa Danger Close odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty i zupełnie nie rozumiem, dlaczego ich najnowsza gra zbiera tak średnie oceny. Warfighter wygląda świetnie, gra się w niego jeszcze lepiej, a i poprowadzona w odrobinę karkołomny sposób fabuła może zaciekawić. Czego należy oczekiwać od tej produkcji? Przede wszystkim efekciarstwa, którym ta wręcz ocieka. Jako dodatek należy potraktować tryb multiplayer, który może nie jest aż tak dobry, jak ten z Battlefield 3, ale potrafi dać kilkanaście/kilkadziesiąt godzin niezłej zabawy. I to w skórze członka oddziału GROM, o czym wie chyba każdy, kto postanowił tu zaglądnąć. Nie wiem jak reszta redaktorów, ale ja z całą pewnością polecam nowego MoH-a każdemu miłośnikowi FPS-ów.
Battlefield 3: Premium Edition
Battlefield 3: Premium Edition to nie lada gratka dla każdego, kto poszukuje multiplayerowego FPS-a na co najmniej kilka długich miesięcy. Gracz zaopatrzony w tę edycję otrzymuje podstawową wersję gry oraz darmowy dostęp do wszystkich wydanych przez DICE dodatków. Jako, że jest ich całkiem sporo (Powrót do Karkand, Walka w zwarciu, Siły Pancerne, Dogrywka, Decydujące starcie), a graczy bawiących się w Sieci bynajmniej nie ubywa, jak najbardziej powinno się rozważyć zakup właśnie tej pozycji.
Kuba Kleszcz
The Darkness II

O ile The Darkness „jedynka” wydała mi się gniotem, jakich mało, przez totalnie skopany niemalże każdy aspekt gry, o tyle The Darkness II mnie trzymało i nie chciało wypuścić, głównie ze względu na dwie ręce i dwie milutkie macki. To, co można było wyprawiać przy takim połączeniu i dopakowaniu odpowiednimi umiejętnościami, zaowocowało w niesamowicie grywalnym gameplayem i orgią brutalności, ciosając w przeciwnika jakimś znalezionym po drodze prętem czy innymi drzwiami od samochodu. Jackie Estacado – główny bohater – został obdarzony mocami ciemności, które Bractwo chce mu odebrać, ale że to my posługujemy się tzw. systemem „quad-wielding”, to wiadomo kto ma przewagę. Zabawę umila Darkling, czyli nasz mały, mroczny pomagier, mający nieźle nasrane we łbie. Tym razem jest on epizodycznie grywalny, a sekcje nim rozgrywane na bank przypadną do gustu osobom lubiącym niezłą siekę.
Borderlands 2
Bazylion – tyle broni (a konkretniej ich kombinacji) można znaleźć w drugiej części Borderlandsów, za sprawą systemu losującego parametry pukawki. Wracamy na Pandorę, tym razem w zupełnie innym wydaniu – o wiele ładniejszą i bardziej urozmaiconą (śnieg!). Pośmigamy po niej nowymi postaciami i klasami (oprócz Siren, choć została przemodelowana), Gunzerkerem prującym z dwóch różnych broni jednocześnie, Commando ze stosownym działkiem, Assassinem działającym najciszej jak się da oraz wspomnianą Siren zatrzymującą czas wedle uznania. Powracają też postacie z pierwszej części, tym razem zlecając nam zadania. Ukończenie gry „na Rambo” powinno zająć około 20-25h, natomiast liżąc ściany, zbierając znajdźki i wykonując wszystkie zadania poboczne, można liczyć na wynik w okolicach 50-60h. Jak najbardziej warto.
Far Cry 3
Tak mało miejsca, a tyle do opisania. Istny majstersztyk, porywający singiel, prześliczna grafika, godziny spędzone na polowaniu z łukiem w ręku, jak na prawdziwego tubylca przystało, wyzwalanie posterunków, wspinanie się na maszty radiowe, zbieranie znajdziek, cholera, tyle rzeczy do roboty. Przegrane mam już ponad 24h, a do platyny brakuje mi tylko ukończenia co-opa (siema, Vergil :D). Fabuła momentami jest naiwna i naciągana, ale stanowczo nadrabia całą resztą. Naprawia wszystkie błędy poprzednika (tak, nie ma już ciągłego spawnowania się przeciwników na posterunkach, które dopiero wyczyściliśmy), a zmiana miejsca akcji na tropikalne Rook Island wyszła na dobre. Mały powrót do korzeni serii, co? Życzyłbym sobie trochę więcej Vaasa, prawdziwego popieprzeńca i mistrza w swojej dziedzinie, ale w obecnej porcji też jest całkiem niezły. Prawdziwym hardkorem jest wymaksowanie wszystkiego i już teraz wiem, że za to się nie biorę, nie ma bata (do calaka na szczęście wystarcza połowa przedmiotów kultu). Absolutny must have.
Paweł Musiolik
Borderlands 2

W kategorii FPS-ów, Borderlands 2 jest dla mnie grą roku bez dwóch zdań. Pierwsza część zaskoczyła mnie swoim rozbudowaniem ale cierpiała na parę nieprzyjemnych dolegliwości. Największą bolączką była szczątkowa fabuła i nuda, która wkradała się po dłuższym czasie. Tutaj Gearbox poradziło sobie nie tylko w kwestii fabularnej, ale także w zapewnieniu non stop płynących doznać i wyzwań, które nie pozwalają się nam nudzić. Do gry mam zamiar wrócić jeszcze nie raz, gdyż po prostu warto i ciągle "się mi chce", co rzadko się spotyka w tej generacji gier robionych na jedno kopyto. Świetnie wplecione elementy RPG i gier hack n' slash powodują, że Borderlands jest unikatowym miksem gatunków, który bym polecił każdemu bez wyjątku. A w trybie współpracy nie ma lepszej gry. Tak robi się sequele idealne.
The Darkness II
Pierwsza odsłona w której poznaliśmy Jackiego Estacado to jedna z najbardziej niedocenionych gier tej generacji. Pojawiła się w mało przyjemnym momencie - startu tej generacji - i zdołała do siebie przekonać wąskie niestety grono osób. Dlatego też gdy zapowiedziano sequel uradowałem się, ale niezbyt mocno - zmiana developera, pójście bardziej w akcję z początku nie zwiastowało niczego dobrego. Ale jak bardzo się pomyliłem. Niektóre gry chcą epatować brutalnością, ale robią to po prostu bardzo źle, przez co przemoc jest bezsensowna, nieuzasadniona i często groteskowa. W przypadku The Darkness II jest inaczej. Fabułę poprowadzono tak, że każde wyrwanie serca czy ścięcie głowy jest uzasadnione. Jackie po prostu kipi chęcią zemsty i jako szef mafii i posiadacz Ciemności - nie cofnie się przed niczym. Więc jesli szukacie dorosłego, brutalnego tytułu - The Darkness II jest dla was idealne.
Call of Duty: Black Ops II
Zlot "nienawistnych" za 3...2...1...
A tak już na poważnie, to mając wybór z "największych" FPS-ów tego roku (owa o tych najbardziej reklamowanych) stawiam mimo wszystko na Black Ops II. Produkcja Treyarch nie jest może wybitna, bardzo dobra też nie, ale trzyma pułap gry dobrej. Wiem, że dla wielu taka ocena jest krzywdząca, ale powiedzmy uczciwie - Black Ops II jest gorszy od poprzedniczki. Jednak na tle konkurencji wypada lepiej. Miks fabuły political sci-fi przerzucanej między 2025 a latami '70 i '80 nie jest może zrobiony idealnie, ale nie psuje całości. Treyarch postanowiło także wrzucić opcje wyboru i wielu zakończeń gry co im się nawet udało, bo pewne wydarzenia mają znaczący wpływ na historię. A co z multi? Z tym jest niestety gorzej, zwłaszcza na PS3. Lag Compensation, przez którego jesteśmy zależni od hosta, parę błędów, które ekipa sukcesywnie naprawia, więc łatka lub dwie więcej i wszystko powinno być lepiej. Turniejowe opcje także wypadają ciekawie i osoby zaprawione w bojach przyjmą je z otwartymi ramionami.