Były pracownik Lucas Arts odpowiada: "Bajka o 99% ukończenia Star Wars Battlefront III to kompletna bzdura!"

Gry
635V
Były pracownik Lucas Arts odpowiada: "Bajka o 99% ukończenia Star Wars Battlefront III to kompletna bzdura!"
Paweł Musiolik | 04.12.2012, 16:00

To się nam porobiło. Niezależnie od rodzaju branży, oskarżenie byłego pracodawcy zawsze wiąże się z rozpętaniem burzy. Czasami jest to taka, którą sklasyfikować można w kategorii "szklanki wody", a czasami jest coś konkretniejszego, co wkurzy niektóre osoby. A gdy ktoś jest zdenerwowany, to czasami rzucić może nieco więcej światła na dany temat. I tak jest w przypadku ostatnich rewelacji ze stajni Free Radical o tym, że Star Wars Battlefront III było w 99% ukończone...To się nam porobiło. Niezależnie od rodzaju branży, oskarżenie byłego pracodawcy zawsze wiąże się z rozpętaniem burzy. Czasami jest to taka, którą sklasyfikować można w kategorii "szklanki wody", a czasami jest coś konkretniejszego, co wkurzy niektóre osoby. A gdy ktoś jest zdenerwowany, to czasami rzucić może nieco więcej światła na dany temat. I tak jest w przypadku ostatnich rewelacji ze stajni Free Radical o tym, że Star Wars Battlefront III było w 99% ukończone...

W skrócie - winien był Lucas Arts, który postanowił bez serca skasować ten tytuł, który był prawe gotowy. Jednak głos postanowił zabrać anonimowo (co jest logiczne) jeden z pracowników Lucasa, który pracował w firmie w trakcie zlecenia na Star Wars Battlefront III. I jak to wyglądało z jego perspektywy? Cóż - tragicznie dla Free Radical.

99% ukończenia to kompletna bzdura. Trafniejsze byłoby określenie 75% średniego tytułu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kto zawinił? "Święte" Free Radical, które w między czasie pracowało nad Haze. Poznajcie wersję Lucas Arts:

Pracowałem wtedy w firmie i znam bardzo dobrze tę sprawę. Każdy, począwszy od producentów aż po marketing był zaangażowany w projekt na 100% i w to, by współpraca układała się jak najlepiej mogła. Byliśmy zdesperowani by wydać next-genowego Battlefronta, dlatego zarzut o sabotażu finansowym jest niedorzeczny. Dlaczego? Bo marka była wtedy żyłą złota.

Gdy Free Radical nie wyrabiało z kolejnymi ustalonymi wcześniej terminami i dostarczało słabe wersje kodu, Jim Ward i Darrell Rodriguez poszli im na rękę, finansując kolejne etapy bez spełniania ustalonych zadań.

Ale im dalej, tym gorszy obraz studia się nam wyłania.

Sytuacja wokół tego projektu była bardzo skomplikowana. Studio było spóźnione o rok z produkcją Haze i to skutecznie odciągało ich od pracy nad naszym projektem. Przyznajmy też szczerze - przeliczyli się ze swoimi zdolnościami i tym, że podołają naszemu zleceniu mając w produkcji Haze. Gdy ekipa nie wyrobiła się na kolejne, przesunięte terminy - sytuacja zrobiła się dramatyczna.

Znajomy z Pandemic Studios przyznał, że jego studio spokojnie by się wyrobiło z terminami, ale nie zostało wybrane więc nie ma o czym mówić. Co ciekawe, w 2007 roku gra w ogóle nie działała na Xboksie 360. Tłumaczyli to różnicami w devkitach, ale gdy chcieliśmy zamówić do nas wydanie UK razem z ich najnowszym buildem - odmówili nam.

I teraz będzie największa bomba:

To były początki końca. Już na początku 2007 roku zaczęliśmy podejrzewać, że pieniądze, które miały pójść na Star Wars Battlefront 3 przeznaczane były na produkcję Haze. Wpadliśmy więc w sytuację w której finansowaliśmy nie swój projekt. A jeśli dołożyć do tego fakt, że był to exclusive na PS3, jasne stało się, dlaczego gra nie działała na konsoli Microsoftu - silnik nie był w ogóle dopracowany.

W sierpniu 2007 roku, problemy dopadły również Haze. Wtedy ekipa postanowiła wstępnie zabierać się za kolejny projekt - Time Splitters 4. Zaczęto badać możliwości pracy nad tym tytułem i chęcią inwestycji w niego. Wtedy stało się jasne to co podejrzewaliśmy w styczniu - Free Radical chciało nową gotówką finansować poprzednie projekty.

Gdy na rynku pojawił się wreszcie Haze, w rok po planowanej premierze - gra została skrytykowana kompletnie. Obsuwy miały być po to, by gra spokojnie osiągnęła poziom 85 punktów w recenzjach. Miał to być gwarant, że podołają naszemu projektowi. Ale wiedzieliśmy, że to nie o to chodziło.

Śmierć projektu była tragicznym, ale nieuniknionym następstwem. Dlatego zamiast rzucać kamieniami, lepiej niech każdy siądzie, wypije piwo i zaduma się nad tym.

I kto by się spodziewał takiego rozwoju sprawy.

Źródło: własne

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper