Wirtualna Troja jak przeterminowane ciastko

Może i wygląda całkiem nieźle, ale strach wziąć do ust i zacząć smakować. Dopiero wtedy okazuje się, że całość jest niezjadliwa, raczej trudna do przyjęcia i zwyczajnie spartolona przez producentów z Tecmo-Koei, którego promowaniem na rynku polskim zajmuje się stosunkowo młoda firma Galapagos...Może i wygląda całkiem nieźle, ale strach wziąć do ust i zacząć smakować. Dopiero wtedy okazuje się, że całość jest niezjadliwa, raczej trudna do przyjęcia i zwyczajnie spartolona przez producentów z Tecmo-Koei, którego promowaniem na rynku polskim zajmuje się stosunkowo młoda firma Galapagos...
Przy pierwszych redakcyjnych testach Warriors: Legends of Troy, jeden z naszych redaktorów prawie nie wytrzymał psychicznie. Przekazał Wam co prawda pierwsze wrażenia z rozgrywki, które, ze względu na wątpliwą jakość gry okazały się ostatnimi, o czym przeczytać możecie w tym oto miejscu. Całe szczęście, że ktoś inny go wyręczył, nie chciałabym mieć chłopaka na sumieniu.
Poniżej znajdziecie wideorecenzję Warriors: Legends of Troy, co prawda w wersji dla konsoli Xbox 360, ale nie różni się ona zupełnie niczym od tej na PS3. Sami zobaczcie, że rozgrywka polega tutaj tylko na klepaniu jednego przycisku i hurtowym wyrzynaniu głupich, podchodzących nam pod ostrze przeciwników...
httpvh://www.youtube.com/watch?v=CDQj4ZHzmwE