Twórcy wyciągnęli wielką lekcję po premierze Homefront: The Revolution

Homefront: The Revolution zadebiutowało z wielkimi problemami. Gra nie działała poprawnie, ale autorzy od początku pracowali nad usprawnieniem projektu. Po wielu miesiącach rozwijania tytułu, wydawca jest zadowolony z pracy deweloperów.
Homefront: The Revolution w dniu premiery był w zasadzie niegrywalny. Gra borykała się z ogromnymi spadkami animacji, a nawet potrafiła zawiesić konsole. Studio odpowiedzialne za projekt postanowiło jednak nie chować głowę w piasek i od samego początku pracownicy Dambuster Studios pracowali nad wyeliminowaniem wszystkich błędów.
Po wielu miesiącach prac, „Rewolucja” działa bez większych zarzutów. Sytuację skomentował przedstawiciel wydawcy Deep Silver – Paul Nicholls nie ukrywa, że ta premiera nauczyła ich bardzo wiele. Jak celnie zauważył dyrektor marketingu w dzisiejszych czasach nie jest najważniejsza sama zawartość, ale również jakość pozycji.




Nicholls nie krył zadowolenia, ponieważ Dambuster Studios potrafiło okiełznać kod:
„Zespół Dambuster Studios wykonał fantastyczną robotę. Oni zdołali naprawić produkt i nastroje konsumentów się poprawiły. Dostajemy wiele pozytywnych opinii w porównaniu z premierą, więc czas jest dla nas największą lekcją z tej sytuacji.”
Wystarczyło pół roku? Gdyby wydawca zdecydował się opóźnić premierę, to gra mogłaby odnieść spory sukces. Trzeba mieć jednak świadomość, że firma uciekała przed wielkimi premierami przełomu wrzesień-listopad, ale jak widać nie zawsze jest to dobra decyzja.