Flagowe smartfony poszły z dymem - Samsung każe natychmiast wyłączyć Galaxy Note 7 i oddać je do sklepów

Takiej wpadki nie zaliczył dawno żaden elektroniczny koncern. Smartfony Galaxy Note 7 topiły się w kieszeniach wielu użytkowników z całego świata (raz doszło nawet do zapłonu sprzętu podczas procedury startowej samolotu, co zmusiło załogę do ewakuowania pasażerów). Samsung wydał w związku z tymi zdarzeniami ważne oświadczenie.

Samsung nie zamierza dłużej próbować naprawiać modelu Galaxy Note 7, wymieniać w nim baterii lub podzespołów. Koreańska firma ogłosiła, że zatrzymuje całkowicie produkcję oraz sprzedaż tego modelu smartfona.

Wszystkie egzemplarze Note 7, które znajdują się obecnie w sklepach mają być odsyłane z powrotem do Samsung. Klienci korzystający z takich smartfonów mają natomiast zwracać się z dokumentami zakupu do sklepów w celu zwrotu wadliwego hardware'u. Ogłoszenie dotyczy wszystkich światowych rynków.

Samsung nalega, by nie kontynuować używania modelu Note 7 (włączając w to "poprawiane" modele), natychmiast je wyłączyć i jak najszybciej oddać do sklepu, w którym dokonano zakupu.

Model Note 7 trafił na rynek w sierpniu, stając się okrętem flagowym koreańskiej firmy i zdobywając wysokie oceny w recenzjach. Niestety po pierwszych 2-3 tygodniach od premiery zaroiło się od zgłoszeń o palących się bateriach smartfona. Samsung próbował wymieniać te baterie, ale okazało się, że nowe akumulatorki również są narażone na samozapłon.

Analitycy oceniają, że akcja reklamacyjna dotycząca modelu Note 7 będzie kosztować Samsung ponad 1 mld dolarów. Firma straciła wczoraj ok. 10% w akcjach na giełdzie. Zarząd korporacji uznał jednak, że lepiej wycofać się ze sprzedaży wadliwego produktu, który stanowi duże zagrożenie dla użytkowników i potencjalnie może zrujnować reputację firmy, gdyby ktoś ucierpiał np. w pożarze (model Galaxy Note 7 doprowadził do spalenia samochodu osobowego, o czym donosiły media w połowie września).