Tak się w to grało: "Contra 168 in 1" cz. 2

Gry
2020V
Tak się w to grało: "Contra 168 in 1" cz. 2
redakcja | 01.12.2010, 12:36

Dziekujęmy za liczny i gorący odzew przy pierwszej części retro-wspominek kultowego systemu i kartridża - to miło, że Pegasus i Contra 168 budzą w Was podobne odczucia, co w większości zg(Red.)ów. Zgodnie z obietnicą - bez większej zwłoki lecimy dalej. Dzisiaj część druga przeglądu "168 in 1" - ale bynajmniej nie ostatnia...

Dziekujęmy za liczny i gorący odzew przy pierwszej części retro-wspominek kultowego systemu i kartridża - to miło, że Pegasus i Contra 168 budzą w Was podobne odczucia, co w większości zg(Red.)ów. Zgodnie z obietnicą - bez większej zwłoki lecimy dalej. Dzisiaj część druga przeglądu "168 in 1" - ale bynajmniej nie ostatnia...xxxxx

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Dziś kontynuujemy wyliczankę najważniejszych gier z kultowej (i darmowej, bo dodawanej do konsoli) kolekcji z czasów NES-a / Pegasusa. Jeśli ominęła Was część pierwsza, znajdziecie ją tutaj - skończyliśmy na miejscu 11., więc pora na...


12. Pin Ball

Zlikwidujcie spację w nazwie i znacie już przynależność gatunkową tej gry. Jeden dwupoziomowy stół bez specjalnych bajerów. Jeśli lubicie pinballe to możecie pograć z kwadrans, potem znudzi się nawet Wam. Jest też ukryta mini-gierka z Mariem, jeśli kogoś to interesuje. 500 punktów z „wirtualnej konsoli” i jest Wasza - pamiętajcie, że ostrzegaliśmy.

 


 

 


13. F1 Race

Trzy tory to może niewiele, ale dla fanów starych gier i nosiastego Krakowiaka jeżdżącego dla Renault to zawsze lepsze niż nic. Zadanie – dojechać do mety przed upływem czasu, bo nikt nie liczy, którą pozycję zajmiemy, a inni kierowcy to po prostu ruchome przeszkadzajki. Chłopaki z Top Gear byliby zachwyceni, bo auto wybucha od zderzenia z dowolnym obiektem, nawet przy prędkościach rzędu 1 km/h. Szkoda, że nie da się rozwalać przyczep kempingowych. Gra nie ukazała się nigdy oficjalnie poza Japonią, więc nie oczekujcie (a są w ogóle tacy?) reedycji.

 


 

 


14. Urban Champion

Jeden z naszych ulubionych tytułów w tej kompilacji – połączenie prostego mordobicia i przeciągania liny. Dwóch chłopków tłucze się na ulicach miasta. Do dyspozycji jest cios w nos, buch w brzuch, krok w bok - i tyle. Arena gry składa się z pięciu plansz, zaczynamy na środkowej. Trafiany koleś cofa się, jeśli uda się go przegonić na skraj ostatniej planszy, walka kończy się "efektownym finisherem" – loser wpada do studzienki kanalizacyjnej, zwycięzca tonie w konfetti rzucanym z okien przez okoliczne ślicznotki. Uwaga! Gra zawiera elementy wysoce edukacyjne – uczy, że mieszkańcy nie lubią bijatyk w swojej okolicy (rzucają w nas doniczkami z balkonów) i jak oszukać policję (kiedy przez planszę przejeżdża radiowóz wystarczy, aby łotry odskoczyły od siebie i nonszalancko wetknęły ręce w kieszenie, by zwieść funkcjonariuszy). Grając we dwóch jeszcze lepsza. Dostępna do ściągnięcia z VC.

 


 

 


15. Balloon Fight

Gra o mutantach-baloniarzach z żądłoskrzydłami na tyłkach (tak przynajmniej zakładamy, patrząc na ten zbitek pięciu pikseli, bo spełnia funkcje wyżej wymienionych). Latamy sobie takim mutkiem i żądełkiem załatwiamy szybujące na balonach ptaki-nieloty. Na polecenie zasługuje genialny co-op, w którym możemy się doszukać elementów trybu Unholy Alliance z Kane & Lynch. Mianowicie, możemy wraz z partnerem zgodnie kasować mobki, ale jak podkusi nas wewnętrzny diabełek, to da się poprzebijać większość balonów "drugiemu", co spowoduje, że drastycznie spadnie jego mobilność. W efekcie będzie przyciągał przeciwników, którzy tym samym dadzą spokój nam. Najlepsze w tym, że i tak zawsze na tym zyskamy – jak go zamęczą to przejmujemy jego punkty, jeśli przetrwa - zawsze możemy powiedzieć "sorki, stary, przypadkiem mnie na Ciebie zniosło". Jest na „Wirtualnej”, był port na GBA, zdaje się, że była też dostępna jako mini-gierka w Animal Crossing na Gacka.

 


 

 


16. Baseball

Kolejny "wszystkomówiący" tytuł – jak na pegasusowskie możliwości, to nawet całkiem rozbudowany "symulator" tego sportu. Jeśli orientujecie się w baseballu, to może się podobać. Jest nawet kultowe "tu-du-du-du-tu-duuu", jeśli uda nam się wymachnąć homerun! Podobnie jak poprzedniczka na liście – jest na VC, była w gamecube'owej wersji Animal Crossing.

 


 

 


17. Ice Climber

Tytuł w którym mały Inuita (czyli Eskimos, choć nie używamy tego określenia, bo podobno ma negatywne konotacje, w ogóle jest obraźliwe i ble) tłucze polarne stworzenia chochlą do śniegu i rozbija głową bryłki lodu. Po drodze musi jeszcze wskakiwać na chmurki i opędzać się od pterodaktyli (ke?). Po co? By dostać się na szczyt góry, a po cóż by innego? A potem na szczyt następnej. W ogóle gra jest strasznie niepoprawna politycznie – mało, że nasz rdzenny mieszkaniec Północy odziany jest w obowiązkową kurtkę z kapturem i jedynym jego celem w życiu jest wspinanie się na kolejne góry, to jeszcze po śmierci zamienia się w śnieżynkę! Jak większość tytułów ze "168-ki", jest na Virtual Console, kolejna z gier dostępnych w serii Classic na GBA i kolejna wepchnięta do Animal Crossing.

 


 

 


18. Mappy

Kolejna kontrowersyjna gra. Sterujemy myszą, która w niebieskim wdzianku policjanta kradnie z domu różnorakie sprzęty. Jednocześnie musimy uważać na ścigające nas koty. By uciec trzeba nauczyć się korzystać z ulokowanych gdzieniegdzie trampolin, względnie można na chwilę ogłuszyć kocura... falą dźwiękową generowaną poprzez otwarcie drzwi. Trudna rzecz, ale mocno wciąga. Z dostępnością jest bardzo dobrze, poza klasyczną Wirtualną pojawia się też na na Namco Museum 50th Anniversary Collection (tytule wieloplatformowym, uwaga: nie było go w wersji na GBA). Znalazło się dla niej też miejsce na składankach Namco wydanych na DS-a (Namco Museum DS) i PSP (Namco Museum Battle Collection).

 


 

 


19. Galaxian

Konwersja wielkiego arcade'owego hitu Namco, bazującego na uberkultowych Space Invaders. Dostajemy stateczek kosmiczny przyklejony do dolnej części ekranu, wyposażony w działo o atrybutach jednostrzałowca z pociskiem na sznurku (nie możemy wystrzelić drugiego pocisku, dopóki pierwszy nie trafi przeciwnika bądź nie wyleci poza planszę). Naprzeciw nas staje przyklejona do góry ekranu kohorta stateczków kosmitów, od której czasem odrywa się jakaś szumowina. Ucieknij w bok, właduj weń swój jedyny pocisk, spłucz, powtórz, aż do kolejnej planszy. Znajdziemy ją na tych samych kompilacjach na których jest Mappy, natomiast próżno szukać jej na naszej Virtual Console (jest na japońskiej).

 


 

 


20. Galaga

Gra podobna do powyższej, tyle, że z minimalnie lepszą grafiką, wielostrzałowym działem i wrogami wlatującymi na ekran w stylu 194x (o których też pewnie kiedyś napiszemy), tudzież innych „pionowych przewijaczy” (vertical scrollers). Dostępność: jak powyższa pozycja, z zastrzeżeniem – wersja na VC nazwana Galaga '90 to port innej części.

 


 

 


21. Antarctic Adventure

Gra niezwykle ciepło wspominana przez wszystkie znane mi Pegasusowiczki. Wcielamy się w pingwina ("uuu...jaki słooodki"), na którego naciera nieustannie antarktyczny krajobraz (przynajmniej tak to wygląda, w założeniu twórców powinno być pewnie odwrotnie). Staramy się dobiec na czas do mety przy jednoczesnym unikaniu przerębli, zbieraniu rybek i chorągiewek. Plus mały walor edukacyjny z zakresu geografii – pojawiająca się między kolejnymi planszami mapa tego kontynentu i flagi kilku państw, które wciągane są na maszt baz polarnych (służących za mety). Współczesnych portów brak.

 


 

 


22. Chack 'n Pop

Dziiiiwna gra, połączenie Bombermana i labiryntówki. Chodzimy czymś co wygląda jak połączenie kurczaka i hamburgera (?). Naszym celem jest wyzwolenie zamkniętego w klatce serca (??), które otwiera przejście na następny poziom. Zadanie utrudniają różowe plemnikowieloryby, które wykluwają się z kokonów (???). Nasz bliżej niezidentyfikowany gatunkowo protagonista może się przed nimi bronić wypuszczając (by nie użyć dosadniejszego słowa) wybuchowe jajka, względnie przykleić się do sufitu. Ostrzegamy, C'nP to nieślubna córa Japończyków i dopalaczy. Na szczęście współczesnych konwersji nie ma.

 


 

 


23. Star Force

Członek zakonu "lecących w górę". Startujecie stateczkiem z pokładu gwiezdnego lotniskowca i macie przeżyć atak hord kosmicznych najeźdźców (nie mylić z germańskimi oprawcami). Jak większość gier z tego gatunku trudna, ale w skali "stosześćdziesiątki" nic innego w tym gatunku nie znajdziecie. Na VC jest oryginalna, automatowa wersja (na NES-ie pojawił się jej port).

 


 

 


24. Pac Man

Kolejna legenda, przykład gry tak prostej, że nawet Kottick miałby problemy z wyduszeniem za nią dodatkowej kasy. Chociaż znając drania... w końcu kto nie chciałby zagrać w skórce Snake'a uciekając przed bandą piramidogłowych? A potem chapnąć kulkę energii i wszamać dziadów niczym Duży Szef żaby w MGS3. Jako ponadczasowy klasyk, jest dostępny praktycznie na każdej platformie (choć nie zawsze w „czystej” formie).

 


 



Dajmy opaść retropodnieceniu i przerwijmy w tym miejscu. Za kilka dni urządzimy huczny pogrzeb „stusześćdziesiątce”, publikując trzecią - i ostatnią - część zestawienia. Czy najbliższa sobota będzie OK? Zatem do przeczytania...

Źródło: własne

Komentarze (113)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper