Dying Light: The Beast początkiem nowej ery Techlandu. Polacy chcą tworzyć gry szybciej
Coraz więcej osób zauważa, że najbardziej wyczekiwane gry powstają zbyt długo. Wśród firm, które długo tworzą swoje gry jest Techland, lecz polski zespół chce z takim podejściem skończyć, czego dowodem jest Dying Light: The Beast.
Zeszłoroczna zapowiedź Dying Light: The Beast, który ukaże się już 22 sierpnia, była dla fanów marki niemałą niespodzianką. Graczy zaskoczyło nie tylko to, że będą mogli poznać dalsze losy Kyle'a Crane'a, a rozgrywka ma wrócić do tego, z czym kojarzona była pierwsza część, ale to, że tytuł ukaże się znacznie szybciej, niż można było się tego spodziewać.
Podczas Summer Game Fest 2025, na którym poznaliśmy datę premiery gry, kierownik marki Tymon Smektała udzielił redakcji WCCFTech wywiadu, w którym nie tylko przypomniał, że Dying Light: The Beast miał być początkowo dodatkiem do Dying Light 2: Stay Human, ale i wyjawił, dlaczego zdecydowano, że będzie on samodzielnym tytułem. Okazuje się, że wpływ na decyzję nie miało tylko to, że produkcja opowiada historię innego bohatera, ale też to, że pierwszy i drugi Dying Light powstawały przez 7 lat, a studio chce tworzyć gry przez 3-4 lata.
Rozumiem, dlaczego niektórzy gracze mogą pomyśleć: „Och, to zaczęło się jako mała rzecz, a teraz każą sobie płacić pełną cenę, po prostu chcą sprzedać to jako następną grę”. Ale tak naprawdę to jest powrót Kyle'a Crane'a. Kampania jest porównywalna z poprzednimi grami i myślę, że to naprawdę najlepsza gra Dying Light, jaką kiedykolwiek stworzyliśmy. Pewnego dnia zdaliśmy sobie sprawę, że mamy w rękach nową grę.
To spostrzeżenie jest również czymś, co chcielibyśmy stosować, idąc naprzód jako deweloper, ponieważ zarówno Dying Light 1, jak i 2 zajęły siedem lat. Uważamy, że przy nieco innym podejściu i większą koncentracji, możemy wydawać gry częściej. Prawdopodobnie celujemy w trzy- lub czteroletni cykl, i myślę, że Dying Light: The Beast to pierwszy krok w tym kierunku.
