Chmielarz: Gier nie powinno się oceniać po ich długości

The Order: 1886 znalazło się na ustach wszystkich graczy i długo nie może z nich zejść. Ta produkcja na wyłączność PS4 stała się punktem wyjścia do rozmów o długości gier, a także uzasadnieniu ich ceny.

Jedną z wad The Order: 1886, na którą wydają się najczęściej utyskiwać gracze, jest długość gry - przejście kampanii w produkcji Ready at Dawn zajmuje między pięcioma a siedmioma godzinami. Adrian Chmielarz wychodzi temu naprzeciw i uważa, że krótki czas potrzebny do przejścia gry nie powinien być powodem obniżenia oceny:

Obrazy nie są wyceniane na podstawie rozmiaru, a gry nie powinny być oceniane wyłącznie na bazie ich długości. Widzisz, w Ponga można grać do końca świata za darmo[...].

Co więcej, czasem to, że gra jest długa, staje się problemem. Tytuł AAA z najwyższej półki może zajmować sześć godzin i znajdzie się wielu ludzi, zwłaszcza takich z rodzinami i małą ilością czasu wolnego, którzy to uznają za zaletę, nie wadę.

W dalszej części wywiadu Adrian Chmielarz wypowiedział się na temat stosunku ceny do długości wytworów kultury:

Przed chwilą dostałem tweeta od kolesia, który powiedział, że The Order: 1886 zasysa, bo nigdy by nie wydał 60$ na film. Na mackę Cthulhu, ta gra jest przeciętnej długości co najmniej czterech filmów, więc tak naprawdę wychodzi 15$ za film. Lepiej?

Chmielarz opowiedział także o tym, co jest według niego, jako twórcy, wyznacznikiem sukcesu gry:

Myślę, że najlepszym wykładnikiem jest sprzedaż. Po pierwszym tygodniu, kiedy zła gra może jeszcze oszukiwać nabywców, każdy kolejny jest albo potwierdzeniem wykonania dobrej gry, albo wiadomością, że gra jest źle odbierana lub po prostu słaba.

Jakie macie spojrzenie na kwestię długości gier po przeczytaniu wypowiedzi Adriana Chmielarza?