Steven Spielberg wyjawia, który film ze swojego dorobku uważa za najlepszy

Filmy/seriale
8640V
Steven Spielberg - Fabelmans
Grzegorz Cyga | 23.02, 18:47

Steven Spielberg to reżyser, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. W końcu zapisał się w historii kina, przyczyniając do rozwoju filmów rozrywkowych. Na swoim koncie ma wiele produkcji, które odniosły sukces. Jednak teraz ujawnił, który stworzony przez siebie film, uważa za najlepszy. 

Steven Spielberg to jedna z ikon kina, mimo iż jest to reżyser, producent i scenarzysta, a nie wielkiej sławy aktor. To on stał za kamerą w takich filmach jak E.T, Park Jurajski czy Szczęki.

Dalsza część tekstu pod wideo

To jednak tylko kilka z produkcji, które ma na swym koncie, dzięki czemu fani mogą mieć trudność ze wskazaniem tego jednego, ulubionego obrazu. Jednak sam reżyser nie miał takiego problemu. 

Steven Spielberg udzielił niedawno redakcji The Hollywood Reporter wywiadu. Rozmowa zdaje się podsumowywać dotychczasowy dorobek reżysera. Jednak w dyskusji najmocniej przewija się temat Listy Schindlera. To ona sprawiła, że 30 lat temu otrzymał on nagrodę dla najlepszego reżysera. Okazuje się też, że jest to również film, z którego Spielberg jest najbardziej dumny i uważa za najlepsze dotychczasowe dokonanie.

To najlepszy film, jaki kiedykolwiek zrobiłem. Nie powiem, że to najlepszy film, jaki kiedykolwiek zrobię. Jednak obecnie jest to praca, z której jestem najbardziej dumny.

Co ciekawe, początkowo Steven miał spore obawy, bo nigdy wcześniej nie robił adaptacji książki, a tym bardziej filmów dla dorosłych. Dlatego wcześniej przygotował dwie, inne produkcje, które teraz wskazał jako istotne.

Nie mógłbym zrobić Listy Schindlera bez Koloru purpury, a potem Imperium słońca. To były moje dwa wielkie kamienie milowe, zanim naprawdę wziąłem głęboki oddech i powiedziałem: "Teraz jestem gotowy".

Ponadto zwrócił uwagę na to, że początkowo nie mógł znaleźć odpowiedniego scenarzysty, co zrodziło strach, że nie uda się oddać sprawiedliwości tej historii. Jednak na szczęście udało się znaleźć właściwego kandydata.

Nie byłem pewny, czy uda mi się stworzyć scenariusz na podstawie książki. Książka nie miała narracji, która byłaby oczywista gołym okiem. Pełno było w nim nazwisk, faktów, dat i godzin – poświadczających autentyczność. Wielką zagadką, której nigdy nie udało mi się rozwiązać, kiedy ją czytałem, było: dlaczego Schindler to zrobił? Dlaczego ryzykował życie i 95 procent zgromadzonych pieniędzy wydawał na wykupienie swoich robotników z rąk Amona Götha i wyprowadzenie ich na wolność? Za każdym razem, gdy patrzę na moje sanki z pączkami róży wiszące na ścianie, myślę: "Nigdy nie miałem takiego momentu jak pączek róży w Liście Schindlera, który Orson Welles znalazł w Obywatelu Kane'ie.

Nie nakręciłem czegoś, co nazwałbym moim pierwszym "dorosłym" filmem i bałem się, że Lista Schindlera będzie moim pierwszym, bo co, jeśli nie będę wystarczająco dojrzały? Byłem pewny, że nie jestem gotowy na zmierzenie się z powagą tego tematu, zarówno pod względnym moralnym, jak i filmowym, i czułem, że brakuje mi mądrości, by móc dyskutować o tej historii w nieuniknionych rozmowach, które wszyscy prowadzimy po tym, jak nasze filmy są gotowe do premiery. Nie chciałem jednak powstrzymywać opowieści przed przedostaniem się do ducha czasu, więc pojechałem do Sydneya Pollacka. Spróbował i stwierdził, że nie jest w stanie tego zrobić. Być może w pewnym momencie wspomniałem o tym Barry'emu Levinsonowi. Myślę, że Barry zdał. Poszedłem do Marty'ego [Scorsese] i był zaintrygowany. To właśnie on zatrudnił Steve'a Zailliana, więc największym wkładem Marty'ego było znalezienie najlepszego scenarzysty do adaptacji książki Keneally'ego.

Źródło: The Hollywood Reporter

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper