Batman (2022) - recenzja filmu [Warner Bros.]. Czy na takiego właśnie Batmana czekaliśmy?

Recenzja
8528V
Batman
Piotrek Kamiński | 01.03.2022, 21:00

Batman działa w Gotham City już od dwóch lat, ale nigdy do tej pory nie mierzył się z wrogiem takim jak Riddler. Aby zatrzymać serię morderstw ważnych osobistości miasta, będzie musiał zejść głęboko, między pełne korupcji i zepsucia ulice miasta. Będzie musiał zmierzyć się nie tylko z przestępcami, ale również własną przeszłością. 

"Batman" musiał przejść kilka zmian i poradzić sobie z paroma problemami aby w końcu ukazać się w formie, w której obecnie go widzimy. Z początku miała to być samodzielna przygoda Bena Afflecka, osadzona w DCEU, lecz po mniej niż ciepłym przyjęciu "Ligi sprawiedliwości" i kłopotach na tamtym planie, postanowiono zmienić kierunek artystyczny produkcji. Aktor, reżyser i współscenarzysta w jednej osobie opuścił projekt, a pałeczkę po nim przejął Matt Reeves. W internecie zawrzało, kiedy ogłoszono, że w nietoperza wcieli się Robert Pattinson, bo jak to tak można oddać tak ikoniczną rolę świecącemu emo wampirowi! Ludzie zdawali się nie dostrzegać jak wiele świetnych ról Bob zagrał po "Zmierzchu". Czy tym filmem zamknie wreszcie usta swoim hejrerom? Sprawdźmy! 

Dalsza część tekstu pod wideo

Batman (2022) - recenzja filmu [Warner Bros.]. Najlepszy detektyw świata 

Batman Film

Chciałem przytoczyć tu pierwsze minuty filmu, ale postanowiłem skasować tekst zacząć od nowa, ponieważ to otwarcie jest doskonałe na tak wielu płaszczyznach. Widz zastanawia się gorączkowo, co właśnie ogląda. Opcje są przynajmniej trzy, każda równie prawdopodobna. Sytuacja szybko klaruje się i przy okazji bardzo jasno, zwięźle i skutecznie tłumaczy nam wszystkie najważniejsze elementy układanki, przed którą w filmie stanie Człowiek Nietoperz. Niedługo później poznamy i jego. Narracją z offu jako reprezentacja dziennika operacyjnego prowadzonego przez Batmana szybko pozwala zrozumieć jakiego typu osobą jest - jego cele, optyka, sposób rozumowania. To niesamowicie dobrze skrojone otwarcie i przy tym brudne, brutalne, odpychające. A przecież to ledwie początek. 

Pierwsze dwie godziny filmu to bez dwóch zdań najlepszy "Batman" w historii kina, garściami czerpiący zarówno z doskonałych gier od Rocksteady - zwłaszcza w temacie estetyki - jak i prawdziwego życia. Główny czarny charakter ma w sobie coś zarówno z mordercy znanego tylko jako Zodiak oraz świrów pokroju Andersa Breivika. To niesamowicie mroczna wersja postaci Riddlera (Paul Dano), doskonale nadająca ton całemu filmowi. Musisz wiedzieć, że jest to zdecydowanie najbardziej brutalny (twórcy nieprawdę sporo wyciągają z ratingu pg-13) i nieprzyjemny film o Mrocznym Rycerzu do tej pory. Ludzie umierają, Batman łamie zbirów dokładnie jak w grach, wszędzie panuje brud, niemalże nieustannie pada deszcz, a sceny dziejące się za dnia można policzyć na palcach jednej ręki. Nie myśl jednak, że dzieło Matta Reeves'a to tylko kolejny festiwal posiłkowania się gadżetami i prania ludzi po mordach dopóki nie powiedzą wszystkiego, co Uszaty chciałby wiedzieć. Nie. Ten Batman jest detektywem. Bada miejsca zbrodni, wyciąga wnioski, szuka wskazówek wraz z Jimem Gordonem (Jeffrey Wright). Jasne, kilka razy próbuje wyciągnąć coś ze zbirów pokroju Pingwina (Colin Farrell), ale to tylko ostateczność. 

Wybór akurat Riddlera na głównego przeciwnika Batmana pozwolił scenarzystom (poza reżyserem również Peter Craig) stworzyć opowieść detektywistyczną, brutalny kryminał w stylu choćby "Siedem" Finchera. Sytuacja rozwija się bardzo szybko, a trup ściele gęsto. Bruce całkiem szybko zapoznaje się z Seliną Kyle (Zoe Kravitz), którą spokojnie można nazwać drugą główną bohaterką filmu. Jej historia bezpośrednio wiąże się z głównym wątkiem odkrywania kłamstw Gotham, ale jest przy tym również niezaprzeczalnie jej własna. Niezaprzeczalna chemia między głównymi bohaterami uskrzydla tylko i tak już dobrze prowadzoną fabułę. Przez pierwsze dwie godziny. 

Batman (2022) - recenzja filmu [Warner Bros.]. Riddler musiał na chwilę wyjść 

Batman

Bliżej końca filmu zaczynamy odkrywać na czym tak naprawdę polega plan Riddlera, co chce osiągnąć. Jego wątek schodzi wtedy na dalszy plan, ustępując miejsca innym, również ciekawym, lecz zdecydowanie nie aż tak jak on sam. Od tego momentu do końca film zdaje się biec zdecydowanie wolniej. Być może ma to jakiś związek z zaczynającym powoli boleć siedzeniem, a być może po prostu finał nie jest tak ciekawy, jak prowadząca do niego droga. Nie rozumiem też czemu Reeves poczuł potrzebę wprowadzenia na koniec jednej postaci. Czy był to jakiś wymóg studia? W moim odczuciu było to zupełnie zbędne i tylko potęgowało uczucie, że coś z tym finałem jest nie tak. 

Odpowiadając na pytanie zadane na początku tego tekstu: nie, hejterzy raczej nie zmienią zdania co do Pattinsona. Jego młody, pełen agresji Batman to absolutny strzał w dychę, ale ktoś, zdaje się, zapomniał, że Człowiek Nietoperz i Bruce Wayne to dwie, różne postacie, co jest zastanawiające, bo nawet jedna z postaci w filmie zauważa, że to ta mroczna wersja jest jego prawdziwą twarzą, a maska kryje się pod spodem. Tyle że wcale nie, bo Bruce Wayne jest tu równie mroczny i cichy jak jego alter ego i to do tego stopnia, że gdy do klubu Pingwina najpierw przychodzi Batman, a później Wayne i obaj walą tym samym tekstem, byłem przekonany, że bramkarze natychmiast połączą kropki. Ale może postać jest jeszcze zbyt młoda, może musi jeszcze dorosnąć aby zauważyć, że jest zbyt podobny do Batmana.

Jak już wspominałem, widoczki, które serwuje nam odpowiedzialny za zdjęcia Greg Fraiser zapierają dech w piersiach i już same w sobie doskonale budują klimat mrocznej opowieści noir, ale dopiero w połączeniu z FENOMENALNĄ ścieżką dźwiękową Michaela Giacchino tworzą koktajl niemożliwy do opisania słowami. To po prostu trzeba przeżyć samemu, najlepiej na wielkim ekranie IMAXa. Największą pochwałą dla nowego "Batmana" jest go, że mimo blisko trzech godzin w fotelu nie czułem znudzenia materiałem. Jasne, końcówka zmienia nieco ton, co nie koniecznie musi się podobać, a Gacek Pattinsona nie jest jeszcze tym, którego znamy z kart komiksów, ale to wciąż jeden z lepiej zagranych, lepiej nakręconych, udźwiękowionych i napisanych filmów o Batmanie w historii. Czy najlepszy? Na to pytanie nie potrafię na razie definitywnie odpowiedzieć.

Komentarze (50)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper