Łapki i kule nabierają mocy, czyli powrót flipperów!

Na współczesnych flipperach można grać jednocześnie maksymalnie w cztery osoby – pozwalają na to cztery liczniki punktów. Aby zmagać się mogła większa ilość graczy niezbędny jest turniej. Takich imprez przybywa na całym świecie, w tym także w Polsce do czego walnie przyczynia się Polskie Stowarzyszenie Flipperowe. Niedawno w naszym kraju zainaugurowany został nowy sezon turniejowy, który będzie szczególnie obfity. W ten sposób również Polska wpisuje się w come back flipperów!   

Z końcem XX wieku wydawało się, że maszyny zwane oryginalnie pinballami (flipper oznacza po ang. łapkę służącą do odbijania kul) przechodzą do historii. O zmierzchu zadecydowała konkurencja z strony gier wideo: pośrednio w postaci komputerów i konsoli oraz bezpośrednio poprzez wideo maszyny arcade zwane u nas kiedyś telewizyjnymi, które dosłownie wypierały flippery. A te były coraz bardziej skomplikowane, a więc droższe w konstruowaniu i produkcji, co przekładało się na większą awaryjność i trudniejsze serwisowanie (no i nierzadko skomplikowanie zasad gry zrażało nowicjuszy). Gwóźdź do trumny wbiły bardziej dochodowe maszyny hazardowe, bowiem zasady ich ustawiania zliberalizowano. W efekcie przez ponad dekadę działa na rynku jeden producent flipperowy – Stern Pinball. Jednak ostatnie lata przyniosły zmianę, którą można nazwać już śmiało renesansem! Przede wszystkim pojawili się inni producenci, z których najważniejszym jest Jersey Jack Pinball. Jego debiutancka maszyna oparta jest na klasycznym filmie „Czarnoksiężnik z Oz”. To co na pierwszy rzut oka odróżnia ten model od innych flipperów to zamontowanie zamiast monochromatycznego wyświetlacza kolorowego monitora. Oto jak się pinball „Wizard of Oz” prezentuje. Poza JJP pojawiły się inne mniejsze firmy, ale co równie ważne przybywa wszelakich imprez flipperowych, zwłaszcza zawodów.

W Polsce przez prawie dziesięć lat odbywały się tylko mistrzostwa Polski (w zeszłym roku XII edycja). Zasadniczą zmianę przyniósł 2011 r., gdy na dobre zaczęto organizować inne turnieje. Zaczęło się od Mysłowic, potem doszły inne w Warszawie i okolicach, następnie w położonym w okolicach Kołobrzegu Dźwirzynie, a w zeszłym roku w Bytomiu. W ostatnim wymienionym mieście działa drukarnia Printimus, której właściciel Marcin Krysiński zgromadził niezłą kolekcję flipperów. Wraz z pożyczonymi stoją w jego firmie 23 szt.! Reprezentują one trzy zasadnicze generacje, najstarsze pochodzą z lat 70., najmłodsze już z XXI wieku. Nigdzie w Polsce nie ma tyle flipperów w miejscu dostępnym dla każdego. Na mojej liście marzeń jest jeszcze około 20-25 maszyn z czego mniej więcej połowa to stare sprzęty. Prawie każdy kto wchodzi na piętro naszej firmy i widzi tę kolekcję jest zachwycony. Już sam ten fakt daje mi wielką satysfakcję. – mówi Marcin i kontynuuje - Jeszcze większą dają mi turnieje, do których dałem się przekonać w zeszłym roku. W tym roku zorganizujemy ich nie mniej niż jedenaście - inauguracyjny już pierwszego lutego. Wreszcie na bazie tego czym dysponuję w chwili obecnej uruchamiamy klub Printimus Pinball, w którym każdy, kto wykupi członkostwo będzie mógł sobie grać do woli w wybrane weekendy. Będziemy także udostępniać go na zamknięte imprezy. To wszystko to nie jest jeszcze szczyt moich flipperowych marzeń, ale chyba jestem na dobrej drodze.

Turnieje bytomskie to nie wszystkie jakie odbędą się w tym roku, gdyż na pewno rozegrane zostaną także w Warszawie, Mysłowicach, Dźwirzynie oraz najbliższy w Krakowie – będą to pierwsze zawody flipperowe w dziejach (szczegóły niżej). Flipperowcy już mogą zacierać łapki!

Łukasz Dziatkiewicz

Informacje o zbliżającym się turnieju: