Widzieliśmy gameplay z Wiedźmin 3: Dziki Gon. Najlepsza gra gamescomu?

Gry
3918V
Widzieliśmy gameplay z Wiedźmin 3: Dziki Gon. Najlepsza gra gamescomu?
Roger Żochowski | 25.08.2013, 00:08

Już druga część Wiedźmina pokazała, że CD Project RED to ekipa, którą można zaliczyć do pierwszej ligi światowego developingu. Jednak to co zobaczyłem podczas zamkniętego pokazu Wiedźmin 3: Dziki Gon utwierdziło mnie w jednym - Dragon Age może się schować.

Obszerny gameplay zaprezentowany został na sporym telebimie, dzięki czemu dziennikarze mogli zobaczyć z jaką dbałością o detale zaprojektowano poszczególne lokacje. Wbrew pozorom nie był to ten sam gameplay co na E3, bowiem zaprezentowano zupełnie nowy subquest. Na początku pokazu mogliśmy zobaczyć najnowszy trailer gry, by po chwili znaleźć się w mieście Kaer Trolde. To tutaj Geralt udaje się do lokalnego Yarla i swojego starego przyjaciela, wyciągając informacje na temat Bjorna, gościa, który jako jedyny ocalał atak Dzikiego Gonu na jedną z wiosek. O ile same twarze bohaterów są wykonane "tylko" dobrze, tak cała reszta zapiera dech w piersiach. Geralt musi udać się na północ do małej wioski, w której ma rzekomo odnaleźć Bjorna. Warto dodać, że po świecie można podróżować pieszo, korzystając z konia, systemu fast-travel (jeśli uprzednio odkryliśmy daną lokację), lub z pomocą łodzi.


 

Dalsza część tekstu pod wideo
W trakcie prezentacji mogliśmy zobaczyć między innymi ostatnią z opcji. Geralt wpierw musiał przebić się przez rybacką wioskę, która wyglądała fenomenalnie. W oczy rzucała się niesamowita wręcz dbałość o detale, mieszkańcy zajmowali się swoimi sprawami, a krajobraz migocący w oddali kazał zatrzymać się i podziwiać piękno rozciągających się po horyzont pasm górskich. Developerzy zapewnili, że świat gry będzie ogromny, a przejechanie go w linii prostej na koniu zajęłoby ponad 40 minut. Po tym jak Geralt wskoczył na łódź (animacja skoku wymaga jeszcze dopracowania), mogliśmy podziwiać płynącą po morzu łajbę. Żagiel szarpany podmuchami wiatru, wzburzone fale morskie i monumentalny krajobraz. Od razu widać inspiracje nordycką i celtycką mitologią.
 
Po dotarciu do lądu mogliśmy zobaczyć piękno natury, zboże falujące na wietrze, bogatą roślinność czy w końcu zwierzaki zamieszkujące okoliczne lasy. Warto także wspomnieć o cyklu dnia i nocy - gdy Geralt zasiadł przy ognisku a czas zaczął płynąc mogliśmy podziwiać jak zmienia się nie tylko pora dnia, ale również pogoda. Przyznaje z ręką na sercu, że dawno już żadna gra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Kilka wzgórz dalej Geralt natrafił na grupkę bandziorów próbujących dobrać się do skóry pewnego jegomościa zabarykadowanego w chacie. Był to jeden z wielu subquestów jakie napotkamy na swojej drodze. Większość wyborów, jakich dokonamy podczas przygody będzie miała wpływ na fabułę, a możliwych będzie blisko 36 różnych zakończeń gry, w tym 3 zróżnicowane i grywalne epilogi. 

 
Wracając jednak do samych oprychów. Geralt specjalnie się nie pieścił i bardzo szybko posłał do piachu awanturującą się grupkę. System walki wydaje się bardziej płynny, co nie powinno dziwić zważywszy na fakt, że nasz bohater może poszczycić się 96 nowymi sekwencjami akcji. W porównaniu z 20 z poprzedniej części robi to sporą różnicę. Wprawdzie przy niektórych atakach Geralt sprawiał wrażenie jakby ślizgał się po planszy (zwłaszcza przy doskakiwaniu do przeciwników), ale ten element z pewnością zostanie dopracowany. Po uratowaniu gostka (dało się odczuć, że w dalszej części gry jeszcze o nim usłyszymy), Biały Wilk ruszył dalej natrafiając na rogatego stwora wielkości ciężarówki. CD Projekt obiecuje, że w grze będziemy mogli stawić czoła 80 typom potworów, przy czym każdy z nich będzie dysponował własnymi atakami. Każdego też charakteryzowały będą słabe i mocne strony, więc ważna będzie odpowiednia strategia walki. Przeciwnik, z którym stanął do walki Geralt do łatwych nie należał - podczas jego szarż tempo akcji zwalniało, aby gracz mógł w odpowiednim momencie wykonać unik. Dzięki temu stracie wyglądało na bardziej dramatyczne. 
 
Niedługo potem moja szczęka po raz kolejny powędrowała na podłogę. Przeciwnik użył ataku, po którym cały ekran spowiła ciemność. Geralt musiał skorzystać z jednego ze znaków (swoista magia) przypominającego miotacz iskier. Ogniste rozbłyski w połączeniu z sylwetką potwora wyłaniającego się z ciemności robiły dosłownie i w przenośni piorunujące wrażenie. Ostatecznie stwora nie udało się ubić, a jego ucieczka zwiastowała, że w najmniej spodziewanym momencie stanie nam jeszcze na drodze. 


 
Po tym epizodzie Geralt dociera w końcu do wioski i odnajduje Bjorna. Okazuje się jednak, że sytuacja w rejonie jest bardzo napięta. Jego brat został znaleziony martwy, a ciało zostało zmasakrowane. Winna całej tragedii ma być istota/bóstwo zamieszkująca okoliczny las. Młode wilki z wioski chcą, aby stwora ubić, z kolei starcy uważają, że niezbędne jest składanie kolejnych ofiar. Geralt może olać całkowicie ten problem, lub stanąć po stronie jednej z frakcji.
 
Na potrzeby dema zdecydowano, że białowłosy ruszy do lasu na polowanie, wpierw upewniając się, że dostanie odpowiednią zapłatę. Geralt rozpoczyna szukanie śladów "leśnego zabójcy", używając specjalnego trybu nasuwającego skojarzenia z zabawą w detektywa z Batman: Arkham City (swoisty filtr narzucony na ekran). Po nitce dociera do kłębka, gdzie okazuje się, że aby stanąć do walki z bóstwem wpierw trzeba zabić naznaczoną przez stwora niewiastę. Tą okazuje się... partnerka Bjorna. Pracownicy CD Project RED cały czas mówią o tym, że Wiedźmin to historia pełna trudnych decyzji, których moralności nie sposób jednoznacznie ocenić. Wieśniacy nie czekają więc długo - łapią nieświadomą swojej "wady" kobietę i najzwyczajniej w świecie ją zarzynają. Niedługo potem Geralt walczy już w ponurym lesie targanym przez burzę z przeciwnikiem przypominającym zwierzęcą wersje śmierci z głową jelenia potrafiącym atakować z dystansu za pośrednictwem stada kruków.



Żeby nie było za nudno Wiedźmin musi walczyć też z jej poplecznikami w postaci wilków.
Ja napisze jedno - tak sugestywnie oddanej burzy nie widziałem jeszcze w żadnej produkcji. Wichura miotała okoliczną trawą i krzewami na lewo i prawo, a patrząc na iglaste drzewa miałem wrażenie, że zaraz zostaną wyrwane z ziemi razem z korzeniami. Po pokonaniu potwora, w czym prowadzącemu pokaz pomógł specjalny przewodnik, Geralt zabrał ze sobą łeb stwora i wrócił po zapłatę. Tu okazało się, że w międzyczasie doszło do kolejnych mordów - tym razem związanych z walką o przywództwo w wiosce i sporami pomiędzy konkurencyjnymi frakcjami. To kolejny raz przypomniało mi o konferencjach podejmowanych decyzji, o których producenci gry cały czas opowiadają.
 
Cóż mogę dodać - w mojej opinii Wiedźmin 3 to obok Watch Dogs i inFamous: Second Son najładniejszy tytuł nadchodzącej generacji konsol. Tytuł, który bez cienia wątpliwości zasługuje na miano next-genowego. Jestem dumny z tego, co zobaczyłem. Jestem dumny z tego, że po pokazie cała sala wypełniona dziennikarzami z różnych krajów biła brawo jak oszalała. Takiego aplauzu nie doświadczyłem na żadnym innym tegorocznym pokazie. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon.

Źródło: własne

Komentarze (99)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper