Dziś premiera Wii U w USA!

Niezależnie od tego, czy komuś podoba się pomysł Nintendo na Wii U czy też nie, faktem jest, że nowa generacja konsol rozpoczyna się dziś. Od czasu prezentacji następcy Wii podczas E3 2011 nie brakowało złośliwych uwag na temat możliwości nowej konsoli, jak również oryginalnego kontrolera. Amerykanie już dziś bawią się na Wii U, a w Sieci pojawiły się pierwsze opinie o najmłodszym dziecku Big N.
Niezależnie od tego, czy komuś podoba się pomysł Nintendo na Wii U czy też nie, faktem jest, że nowa generacja konsol rozpoczyna się dziś. Od czasu prezentacji następcy Wii podczas E3 2011 nie brakowało złośliwych uwag na temat możliwości nowej konsoli, jak również oryginalnego kontrolera. Amerykanie już dziś bawią się na Wii U, a w Sieci pojawiły się pierwsze opinie o najmłodszym dziecku Big N.





Redaktorzy poczytnych amerykańskich serwisów położyli już ręce na niepozornej skrzyneczce od Ninny, dzięki czemu możemy dowiedzieć się o Wii U wiele interesujących rzeczy.
POCIĄGAJĄCE KSZTAŁTY
Wii U jest większe od swojego poprzednika, ale w dalszym ciągu nie tak duże jak PlayStation 3 i Xbox 360 (oczywiście w wersji Slim). Konsolkę można bez trudu postawić obok telewizora czy też pod, nawet wówczas, gdy na nowy sprzęt nie mamy już miejsca na półce (możemy ustawić ją zarówno pozycji horyzontalnej, jak i pionowo). Standardowo wszystkie najważniejsze przyciski i wejścia znaleźć można na przodzie konsoli. Wejście na płyty, przyciski Power i Eject, wejście na kartę SD, dwa porty USB - do rozmieszczenia tych elementów redatorzy nie mieli większych zastrzeżeń, poza jednym, według którego Eject wciska się po prostu niewygodnie. W odróżnieniu od takiego GameCube'a, który wyglądał jak nocnik, design Wii U jest nowoczesny, a jeden z chłopaków określił konsolkę jako seksowną.
PADLET W DŁONIE
Podczas gdy Wii U wyglądem nie przypomina starszych maszynek Nintendo, tak padlet nie pozostawia wątpliwości, jaki japoński koncern stoi za jego projektem. Kontroler jest niewiele cięższy niż pad do Xboksa 360, nadgarstek może zmęczyć się dopiero wtedy, gdy przez dłuższy czas chcielibyśmy trzymać go w jednej dłoni. Obie łapki na padlecie leżą doskonale i jest to pod tym względem jeden z wygodniejszych kontrolerów. Warto jednak zwrócić uwagę, że wszyscy dziennikarze to dorosłe chłopiska, dlatego mniejszym dzieciom oraz kobietom padlet może leżeć w dłoniach nieco gorzej. Przyciski chodzą jak ta lala, pieszcząc uszy przyjemnym "tapnięciem". Niestety gracze, którzy namiętnie szarpią na trzeciej Plejstacji, będą musieli przywyczaić się do obłożenia przycisków. Problem dotyczy dwóch gałek analogowych, które znajdują się bezpośrednio nad D-padem oraz przyciskami A/B/X/Y. Jest to jednak kwestia przyzwyczajenia, a nie wada GamePada.
JAK SIĘ NA TYM GRA?
Readaktorzy testujący konsolę są zgodni, że ekran dotykowy przypomina zabawę na DS-ie. Zwracają uwagę, że grając w ZombiU konsola nie zawsze odczytywała wszystko poprawnie, ale dotyczyło to tylko takich sytuacji, kiedy należało wystukać na ekranie daną sekwencję. Jeśli dotykamy ekraniku raz lub między kolejnymi "stuknięciami" istnieje choć moment przerwy, wówczas nie ma żadnych problemów. Śledzenia akcji na GamePadzie zamiast na ekranie wypasionego TV nie sprawdza się, gdyż można wyłapać mocnego kokosa od kompresji obrazu. Tragedii oczywiście nie ma, jednak takie tytuły jak Super Mario Bros. U czy Nintnedo Land na HDTV prezentują się ponoć obłędnie i spoglądanie zamiast na TV na ekran GamePada byłoby wielką stratą. Zdaniem redaktora Destructoid ekran padleta najlepiej sprawdza się, gdy chcemy spojrzeć w mapę lub skorzystać z menu.
Żyroskop pozwala na znacznie większą precyzję niż Kinect czy Wiilot, o czym przekonamy się wchodząc w buty Mrocznego Rycerza w Batman: Arkham City - Armored Edition. W kontrolerze znajdziemy jeszcze mikrofon oraz kamerę, które działają na identycznej zasadzie jak w 3DS-ie, podbijając wczuwkę. Tutaj znów pojawia się Batman i możliwość hackowania drzwi. Sporym minusem jest czas pracy baterii, której moc starczy na 3 - 5 godzin. Styka do tego, aby rozegrać partyjkę w Nintendo Land czy zwiedzić kilka światów w Mario, ale przy dłuższych posiedzeniach, gdy chcemy łyknąć grę na raz, może być problem.
CO W MENU?
Menu konsoli przypomina nieco to z Wii, jest jednak znacznie bardziej rozbudowane i intuicyjne. Mamy naturalnie więcej okienek z grami i aplikacjami, a wszystko jest bardzo czytelne i przyjazne użytkownikowi. Na padlecie wyświetlają nam się ikonki, natomiast na ekranie TV zobaczyć można odpowiadające im podpisy i mordki Mii. Menu mogłoby działać troszeczkę szybciej, ale i tak nie jest źle. Wciskając przycisk Home, pojawia się wybór listy znajomych (możemy przyjąc ich maksymalnie 100), przeglądarki internetowej czy zakładaki download. Dodawanie przyjaciół przebiega teraz prościej i szybciej. Korzystanie z eShopu to sama przyjemność - przeglądarka działa szybko, layout jest prosty i przejrzysty, a wybierając intresujący nas tytuł, możemy zapoznać się z podstawowymi informacjami na temat gry, przeglądnąć screenshoty i obejrzeć zwiastuny.
NINTENDO W SIECI
Rolę platformy społecznościowej w przypadku Wii U spełnia Miiverse, gdzie po wykreowaniu swojego cyfrowego ja w postaci Miiludka możemy wchodzić z interakcję z resztą posiadaczy nowego sprzętu Ninny. Całość została rozwiązana na wzór serwisu Twitter, gdzie możemy śledzić wybrnych graczy i wysyłać im wiadomości powiązane ze wspieranymi grami tak z ich poziomu, jak i z samej aplikacji. Nie jesteśmy przy tym ograniczeni do żmudnego klepania tekstu, bowiem istnieje możliwość zapisania wiadomości pismem odręcznym na ekranie GamePada. Niestety, śledzić możemy jedynie 1000 osób, a do listy znajomych podobnie jak w przypadku Xbox LIVE zaprosić tylko 100 graczy.
eShop skonstruowany został z myślą o jak największej funkcjonalności i jak już to było wspomniane wyżej jest dość minimalistyczny, co przekłada się na jego czytelność i łatwość w korzystaniu. Główny ekran sklepiku podzielony został na kilka sekcji (Gry indie, Wideo na żądanie, Zbliżające się premiery itd.) i przypomina dość mocno to, z czym mamy już do czynienia w przypadku 3DS-a. Bez problemu przełączyć się można jednak na widok listy i samemu przekopywać przez całą dostępną zawartość.
Wii U wyciągnięte prosto z pudełka oferuje nam z marszu dostęp do takich aplikacji jak Netflix, Hulu, Amazon Instant Video i YouTube. Wszystkie mają współpracować z centralną usługą wideo TVii, która pojawi się w grudniu. Dostajemy również przeglądarkę, która wedle doniesień radzi sobie wyśmienicie z wczytywaniem stron, te zaś można przeglądać zarówno na ekranie telewizora, jak i GamePada. Podobny motyw funkcjonuje też w sferze multimediów - nic nie stoi na przeszkodzie, by przerzucić film z płaskiego odbiornika na wyświetlacz kontrolera.
SZTAMA Z WII
Menu Wii U zawiera aplikację zwaną "The Wii Menu", która po włączeniu wrzuca na ekran w pełni emulowany interfejs Wii. Co ciekawe w jej wnętrzu znajdziemy kreator Miiludków, sekcję odpowiadającą za zarządzanie kartą SD i dostęp do forum traktującego o wcześniejszej stacjonarce Nintendo. Starsze tytuły nie wydają się być w żaden sposób upscalowane, aby lepiej prezentować się na odbiornikach HD i nie do końca jasne jest jeszcze, czy wszystkie gry wydane na Wii objęte są wsteczną kompatybilnością.
NO I CO?
Biorąc pod uwagę wygląd i funkcjonalność samego sprzętu, jak i dobór tytułów startowych, wyraźnie widać, że Nintendo próbuje zadowolić wszystkich. Fani koncernu dostaną kolejne gry ze swoich ukochanych serii (Marian i ferajna), spragnienie innowacyjności powinni pobawić się GamePadem, a my, którzy w czasie giercowania łamiemy pady na pół, otrzymamy wiele dorosłych tytułów, gdzie nie zabraknie najgłośniejszych multiplatformowych pozycji. Lwia część amerykańskich dziennikarzy wróży duży sukces nowej konsoli japońskiego giganta, a my, niezależnie od własnych sympatii, powinniśmy Ninny kibicować. Bo w końcu na wyrównanej rywalizacji gigantów gracze skorzystają najbardziej.